Zabierzcie, zabierzcie ich stąd, nie mam siły już
Co tu się dzieje...
To by można odcinkami, książkami, tomami, nijak opisać w krótkim poście, a do tego jeszcze straty policzyć. Wczoraj na przykład Mama wpadła popołudniem z wizytą ( a przepraszam, przed południem też była, żeby w łazience zrobić w kuwecie kupę a w pokoju siku i nawiać) i koniecznie chciała się wgramolić na parapet w pokoju, ale się zaplątała w cieniutkiej firance i mam firankę w paski z dziurami

.
Ale teraz, wieczorem. Chłopaki przychodzą razem i strzelają sobie takiego baranka, że kleszcze same odpadają, potem się poocierają o siebie, coś pogadają bo oni ze sobą rozmawiają i idą do przedpokoju.
Tam otwarta kotowi dziura, bo może Mama zajrzy. Ale nie zagląda. Więc Pasio kładzie się w przedpokoju jak Rejtan przed tą dziurą, żeby ewentualnie widziała, a Brat siada z boku dziury jak Sfinks. I czekają. Od czasu do czasu któryś wychodzi patrolowo przed dom i wraca. Wtedy zmiana- Brat leży przed dziurą a Pasio siedzi. I w końcu Ona nadchodzi

To znaczy wchodzi pół Mamy, bo są w tej kotowi dziurze powitania i lizania po pysiach. Oni odchodzą w stronę pokoju. To jest komunikat: za nami! Idzie, kręci tyłkiem, figury jak z łabędziego jeziora. Ale stop! W przedpokoju są dwa dywaniki. Nie przepuści. Skotłuje, zwałkuje, sama się w jeden pozawija że tylko ogon widać, skopie i dopiero później wejdzie. Oczywiście na telewizję. W wielkim skupieniu ogląda Szkło Kontaktowe, a mnie nie wolno nawet oddychać, bo zwieje i chłopcy wpadną w rozpacz. W tym samym czasie Bratu ( teraz się nazywa Bratu, to lepiej brzmi) wpada w dziwny amok bawienia się wszystkim wszędzie i galopuje po mieszkaniu z czymkolwiek w pysiu lub łapach, a wywraca się, a zakrętów nie wyrabia, a drzwiami trzaska, ślizga się, chowa, istny dom wariatów. Bratu to robi, żeby Mamie pokazać jak tu fajnie i jak tu wszystko można

, Pasio w tym czasie dojada co zostało gdziekolwiek i układa się na kanapie i tak sobie myśli, że jak się Bratu chce robić z siebie popisowego idiotę to fajnie, ale Mama i tak woli z nim spać, właśnie ugniata kocyk

.
I tak jest do upadłego. Pierwsza upadam ja, a tam, za drzwiami, niech się dzieje co chce.
