Działo się wczoraj i to bardzo. Nawet obiadu nie zrobiłam.
Od kilku tygodni/miesięcy przychodzi do nas na osiedle kocur. Wspina się po stelażach na bluszcz i chodzi po tarasach. Czasami śpiewa do innych kotów. Niektóre osoby dają mu miseczkę z jedzonkiem pod nos.
W sumie to tak było do wczoraj.
Wczoraj przed południem koteczek wszedł do jednej z klatek i umiejscowił się na 7 piętrze w koncie.


Znalazła go dziewczyna obok, której drzwi się ulokował. Dobrze, że dziewczyna w porządku i zaczęła szukać właściciela kota, a nie że wywaliła na ulicę. Kot jest nasz osiedlowy, więc w zasadzie niczyj.
Jak widać po fotkach (nie oddają całej beznadziei kocurka) chłopak był cały brudny, mieszkało na nim pełno kleszczy, a do tego miał rany na obu udach.
Padła decyzja, że koteczka trzeba złapać i zawieźć do weterynarza. Akcja była błyskawiczna. Jedna osoba znalazła i pilnowała żeby nie zwiał, druga dała duży transporter i poszła łapać. Wszedł bez problemu. Trzecia osoba dała kotu Dom tymczasowy. Ja z Gosią zawiozłyśmy chłopaka do mojej wetki.
Przez cały ten czas kocurek, z nadanym imieniem Wuwek (nasze osiedle niby jest wrocławską WuWą 2) nie przejawiał agresji. Wszystko wskazywało na to, że jest mega miziakiem pomimo potężnych jajek.
U wetki przy wyciąganiu kleszczy było tak:

Wyciągniętych zostało 20 kleszczy różnych rozmiarów. Kotek został zbadany i jest zdrowy. Wiek to ok 2-3 lata. Waży 4,2 kilo.
Po badaniu koteczek poszedł pod nóż i został pozbawiony cojones oraz została zaszyta spora rana cięta pod ogonem. Raczej kilkudniowa była rana bo już zaczynało się w niej robić nie ładnie, a była dość głęboka.


Do tego koteczek został porządnie wyczesany i zostały mu obcięte pazurki.
Rany które miał na obu udkach to wynik alergii na kleszcze. Chłopak się wylizał aż do krwi. Musiało go bardzo swędzieć.
Dostał antybiotyk oraz stronghold na kark.
W sobotę jedziemy na powtórkę antybiotyku i dostanie antyrobala.
W trakcie kiedy koteczek był bezpieczny pod rekami pani doktor, pojechałyśmy kupić Wuwkowi wyprawkę.
Po wizycie koteczek został odstawiony do DT. Od razu po odzyskaniu jako takich sił w łapkach, wyszedł z transportera i zaczął chodzić po domu jakby był u siebie. Chciał wskakiwać na regał z kwiatami. Mebel szybko został rozmontowany, żeby kotek nie zrobił sobie krzywdy.


Niedługo będę pisała do mojej imienniczki jak minęła noc.