Pierwszy dzień w pracy.
Poszłam na piechotę, godzina w jedną stronę, w pełnym słońcu i maseczce fizelinowej, no nie dawałam rady, trochę sobie wspomagałam oddychanie, ale doszłam. Szefostwo mnie zasypało trudnymi, bo niewiarygodnie ogolnymi pytaniami, w stylu: co myślę i planuję w związku z koronawirusem, albo jak myślę o swojej przyszłości... Summa sumarum, zaczęło się od stwierdzenia szefowej, że szkoda, ze nie zadzwoniłam wczoraj, ze przychodze do pracy, bo by mi powiedzieli, ze dzisiaj nie musze przychodzić , gdyż popołudniu nikogo nie ma. Własciwie nie powinno mnie z ich stronby nic zaskoczyć, a jednak zaskoczyło.. skoro zwolnienie miałam do piątku 3.04, nie miałam kolejnego, więc przychodze do pracy zgodnie z planem, prawda? To powinnam dzwonić, ze przychodzę? No dziwne... ale kolejne pytania ogolne były po to, żeby mnie przekonać, ze może byśmy wcześniej niż z końcem kwietnia rozwiązali umowę, tzn. zapytano mnie, czy chcę - odpowiedziałam, zę nie mam takiej potrzebyu i jestem gotowa przychodzić do pracy cały kwiecień.

czyli nie zaoszczędzili sobie na mnie...

Mialam kilka rzeczy do zrobienia a po nich pryzwolenie pojscia do domu wcześniej, wyszłam przed 20.. Jutro się dowiem, czy ma przyjśc w czwartek, w piątek na pewno będę przychodzić.
Po przyjściu do domu nie mogłam znaleźć Nutki - w końcu wystawiła pół łebka, ale jak mnie zobaczyła znowu czmychnęła za wersalkę. Korytarz ją zwabił. A na korytarzu dała się pogłaskać. Ma brzydko pachnąca biegunkę, więc stan pupy jest dramatyczny... nic to.
Są też niesamowite zdarzenia... osoby, które gdzieś tam sobie przy mnie przycupną i tak po prostu, gdy ja nawet nic nie wiem, pomyslą o mnie i pomogą... Bardzo, bardzo jestem wdzięczna kasia.winna za maseczki, bawełniane, z filtrem, własnoręcznie uszyte iraz SabaS za prezent świąteczny dla moich futerek.. Przsymaczki animondy zwłaszcza, Nutenka od razu do mnie podbiegła jak zagrzechotałam pudełkiem.A na koniec -
poproszę ponownie o pomoc dla Synusia - już tak niewiele zostało do zakończenia terapii, a jednocześnie tak dużo jeszcze pieniędzy brakuje, na ostatnie ampułki leku... Jak ktoś może choć 5zł wpłacić, to bardzo będę wdzięczna...
viewtopic.php?f=1&t=198867&start=75