Matrix, ty się ciesz, że za uszy nie szarpią 

 I że to nie orienty/syjamy 

Dyndałyby już z żyrandola z okrzykiem Indiańskim na ustach, a w przerwach urządzały krwawe polowania na wujka bladą twarz 
 
 Marmolada18 pisze:I jestem pełna podziwu dla hodowców, którzy muszą, a przynajmniej powinni, orientować się w tym wszystkim, żeby nie rozmnazac "w ciemno".
No niestety, w rzeczywistości nie jest tak ładnie 

 większość hodowców nie zadaje sobie trudu by pojąć choć podstawy genetyki kociego koloru, a co dopiero dziedziczenia różnych chorób 

 Testów nie robią, nie badają, nie patrzą w rodowody, tylko właśnie kryją na czuja lub łapu-capu 

i tym sposobem czasem się trafia ślepej kurze ziarno: czyli ładny zdrowy kot, ale przeważnie niestety nie. Dlatego m.in. z hodowli zrezygnowałam. Potwornie wkurzałam (eufemizm!)  się na to, jak wielu hodowców zasługuje tylko na bycie nazwanym 'rozmnażaczem'.