Stomachari pisze:
Nasi byli
Gdzieś mam podobną fotkę.
U nas padało bardzo w nocy. Jak wyszłam karmić koty to tylko wilgoć w powietrzu i mokre chodniki były wspomnieniem ulewy. Prawie zero kałuż. Otwock czeka susza. W lesie czuć w podszyciu ,że nie grzeszy wilgocią.
Dziś nowego rudego zaskoczyłam pod świerkiem. Przyszedł do misek mamuśki. Żal mi okropnie chwil gdy wypłaszam głodniaka od misek. Może przyszedł na saszetkę? Za płotem nałożyłam mu nerek i suchego ale wybrał inną jadłodajnię. Takie to przygnębiające.
Ogłosiłam nowym tekstem Yodę. Worek się rozpruł. Trudno aż uwierzyć ,że na tyle telefonów nie ma rozsądnej propozycji. Kot dalej siedzi. Mnie podniosła ciśnienie jedna pani.Udało się jej. Czemu jestem zdziwiona? Powinnam nawyknąć do głupot, szantażu, obrażania...
Sądząc po głosie i opowieści mocno starsza. Samotna bardzo i potrzebuje przyjaciela. Oczywiście ,że balkon ma zabezpieczony...do barierki. Ładnym parawanem zdejmowanym na zimę by nie zniszczył się. Oburzeniem przyjęła stwierdzenie ,że ma być cały ogarnięty. Do sufitu sąsiada! Wszak ona będzie z nim wychodzić na tenże balkon, pilnować i uczyć by nie wyskoczył. Dlatego chce jak najmłodszego kota bo wtedy go sobie wychowa. A czy ja nie wiem ile to kosztuje? Czy ja sobie myślę, że ją stać na takie farmazony? Zapowietrzyła się słysząc pytanie czy ją stać wobec tego na kota?! On też kosztuje! A co będzie gdy zachoruje? odpowiedziała ,że dlatego chce kota obrobionego, z książeczką i zdrowego by nie mieć kłopotów. Pytam więc czy wie ile takie obrobienie kosztuje? Pytam czy ja mam swoje pieniądze poświecić i pozwolić wyskoczyć im z balkonu? Gdybym jej kazała zapłacić za wszystko to akuratnie na balkon by starczyło.
Poszło dalej o towarzysza. Po co kotu drugi futrzak skoro ona mu zapewni miłości za dwoje. Po co tamto i owamto. Nie dopuściła do głosu, przerywała w pół zdania. Trudno było cokolwiek wtrącić czy wyjaśnić. Zresztą po co? Jak mantra powtarzała ,że chce zapełnić dom zdrowym kotem , Yoda jest śliczny i zadbany, wariactwem są moje wymagania, stawiamy nie z tej ziemi warunki, łatwiej dziecko by było jej adoptować... To proszę adoptować dziecko skoro jest łatwiej i nie będzie pani samotna-oświadczyłam . Podziękowałam, pożegnałam się i rozłączyłam się cały czas słysząc jak oburzeniem pała mój telefon.