Czaruś w swoim domku na resztę życia .

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sty 27, 2020 21:36 Re: Rudy Czaruś .Już w nowym domku.

kicikici3 - Ty panikara ale, że nowy, wspaniały domek już panikuje? To dopiero kilka godzin. Nic, co piszesz nie jest dziwne. Jest raczej normalne i ... musicie to przeżyć. I Ty i nowy domek i Czaruś. Tak przeważnie bywa. Ja, na Twoim miejscu, to życzyłabym duuużo cierpliwości dla nowych opiekunów. Z dorosłymi kotami nie "idzie" tak łatwo jak z maluchami.
Niech nowy domek postawi miseczki z różnorakim jedzonkiem tam, gdzie Czaruś może dotrzeć i ... niech idą spać! (Duzi - oczywiście :D )
Niech Czarek ma kilka godzin spokoju, ciszy, niech pozwiedza teren a Duzi ... niech się "zdematerializują" :D .
Zobaczysz jeszcze, ile frajdy będziesz miała jak nowy domek zacznie pisać o postępach Czarusia :D . Ile jeszcze radości Ci da.
Czaruś jest wspaniałym kocurkiem, i ... oby domek był równie wspaniały :ok: .
Kibicujemy Wam całą piąteczką :D
Drops.
Uroda moja nie sięga szczytu szczytów, ale mój pies patrzy na mnie oczami pełnymi zachwytu
L. J. Kern
1 - Trudne początki kota Dropsa
2 - Drops + reszta (trudne życie)
3 - Drops + koty
Amorka i Mumiś

Obrazek

ewkkrem

Avatar użytkownika
 
Posty: 8862
Od: Czw lip 27, 2017 15:20
Lokalizacja: Włocławek

Post » Pon sty 27, 2020 21:53 Re: Rudy Czaruś .Już w nowym domku.

kicikici3 pisze:Ponoć tylko siedzi na parapecie , tzresię się i nie chce jeść ani pić .Jest tak jakby stężały z strachu . Nawet się nie broni ani nie wydaje dźwięku .

Przecież to dopiero minęło parę godzin. Niech postawią kuwetę, jedzenie i wodę i dadzą kotu spokój, nie chodzą za nim, nie dotykają. Będzie dobrze, nie martw się Kicikici3.

Samira33

 
Posty: 216
Od: Pon sty 05, 2009 23:10
Lokalizacja: KRK

Post » Pon sty 27, 2020 21:57 Re: Rudy Czaruś .Już w nowym domku.

kicikici3 pisze:
Tak , musi mi zdawać relację, poza tym ją uprzedzałam że ile czasu ma kot aby się wysikać i że nie może nic nie jeść, dłużej niż dobę .Jakby miało być dramatycznie , że zacznie mijać półtorej doby a on sikać nie pójdzie , gdzie tutaj sikał 2 razy na dobę, to wiedzą że będzie musiał do mnie wrócić . Bo zdrowie najważniejsze i życie .


Sama straszysz nowych opiekunów, chcesz zabierać kota po jednym dniu... I co Ty z tym sikaniem? Przecież kot nie jest zatkany. Jak będzie jadł, to będzie sikał.
Rozumiem, że przeżywasz adopcję Czarusia, ale Twoim zadaniem jest wytłumaczyć i uspokoić nastroje, bo Czaruś się zachowuje normalnie, potrzebuje trochę czasu jak większość kotów w nowym miejscu, a Wy oczekujecie, że będzie się zachowywał jak bezstresowy kociak. Wasza panika tylko udziela się kotu.

Arcana

 
Posty: 5722
Od: Nie lip 17, 2005 13:59
Lokalizacja: Warszawa


Adopcje: 5 >>

Post » Wto sty 28, 2020 7:36 Re: Rudy Czaruś .Już w nowym domku.

Arcana pisze:
kicikici3 pisze:
Tak , musi mi zdawać relację, poza tym ją uprzedzałam że ile czasu ma kot aby się wysikać i że nie może nic nie jeść, dłużej niż dobę .Jakby miało być dramatycznie , że zacznie mijać półtorej doby a on sikać nie pójdzie , gdzie tutaj sikał 2 razy na dobę, to wiedzą że będzie musiał do mnie wrócić . Bo zdrowie najważniejsze i życie .


Sama straszysz nowych opiekunów, chcesz zabierać kota po jednym dniu... I co Ty z tym sikaniem? Przecież kot nie jest zatkany. Jak będzie jadł, to będzie sikał.
Rozumiem, że przeżywasz adopcję Czarusia, ale Twoim zadaniem jest wytłumaczyć i uspokoić nastroje, bo Czaruś się zachowuje normalnie, potrzebuje trochę czasu jak większość kotów w nowym miejscu, a Wy oczekujecie, że będzie się zachowywał jak bezstresowy kociak. Wasza panika tylko udziela się kotu.



Powiem tylko , że się mylisz, bo wczoraj wieczorem bardzo długo ich uspokajałam, wbrew temu co sama czuję . I tyle .
Nie będę się udzielać na wątku, bo nie jestem w stanie . Nie chcę żeby się ekscytowano moim stanem psychicznym na publicznym forum .Nie pomaga mi to w niczym, a wręcz dowala bardziej .Jestem na skraju załamania nerwowego . Nic więcej nie powiem.

kicikici3

Avatar użytkownika
 
Posty: 1044
Od: Sob lip 01, 2017 13:22

Post » Wto sty 28, 2020 8:08 Re: Rudy Czaruś .Już w nowym domku.

Nikt nie ekscytuje się Twoim stanem psychicznym. Przepraszam bardzo,ale Twoja reakcja jest po prostu "nadmierna", znaczna częśc z nas przechodziła to ( po oddaniu dwóch kociaków, które pokochałam całym sercem płakałam 2 dni, a ich zdjęcia od dwóch lat mam na tapecie i też było mi bardzo źle ) i próbujemy - też z uwagi na swoje doświadczenia, a nie teoretyzowanie, sprowadzić to, co piszesz do takich w miarę sensownych ram, pocieszyć Cię, że ułoży się - nie dla nas, a dla Ciebie i Czarusia.

Oczywiście możesz tego nie chcieć. Ale nie wiem, jakiej reakcji oczekiwałaś.
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7322
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Wto sty 28, 2020 8:47 Re: Rudy Czaruś .Już w nowym domku.

maczkowa pisze:Nikt nie ekscytuje się Twoim stanem psychicznym. Przepraszam bardzo,ale Twoja reakcja jest po prostu "nadmierna", znaczna częśc z nas przechodziła to ( po oddaniu dwóch kociaków, które pokochałam całym sercem płakałam 2 dni, a ich zdjęcia od dwóch lat mam na tapecie i też było mi bardzo źle ) i próbujemy - też z uwagi na swoje doświadczenia, a nie teoretyzowanie, sprowadzić to, co piszesz do takich w miarę sensownych ram, pocieszyć Cię, że ułoży się - nie dla nas, a dla Ciebie i Czarusia.

Oczywiście możesz tego nie chcieć. Ale nie wiem, jakiej reakcji oczekiwałaś.



Narazie odczuwam to tak, że jest przewaga piszących osób , które zdają się cieszyć tym że mi czymś dosrają na forum . Albo ironizują.
I być może niektóre osoby, zniosły ten etap adopcji ,jednak lepiej i nie potrafią zrozumieć, że ktoś inny przekroczył swoje granice wytrzymałości psychicznej
i traci kontrolę nad tym co się dzieje w głowie i sercu .
Widzę głównie uwagi . Jak ktoś naprawdę szczerze chce pomóc przetrwać i potrafi przyjąć do świadomości, że może jednak naprawdę ta sytuacja mnie złamała i okazała się być znacznie cięższa niż zakładałam, to może szczerze pogadać na PW a nie na forum bagatelizować moje odczucia , przypisując histerię .
Szczęśliwie jest chociaż jedna osoba z forum, z którą mogłam pogadać wieczorem o tym co przeżywam i to z zrozumieniem . A jest źle, bardzo źle .
Właściwie gorzej być nie może .

kicikici3

Avatar użytkownika
 
Posty: 1044
Od: Sob lip 01, 2017 13:22

Post » Wto sty 28, 2020 9:11 Re: Rudy Czaruś .Już w nowym domku.

kicikici3 pisze:Narazie odczuwam to tak, że jest przewaga piszących osób , które zdają się cieszyć tym że mi czymś dosrają na forum . Albo ironizują.

czytam ten watek cały czas i ta uwaga to jest dla mnie totalna abstrakcja.

kicikici3 pisze:I być może niektóre osoby, zniosły ten etap adopcji ,jednak lepiej i nie potrafią zrozumieć, że ktoś inny przekroczył swoje granice wytrzymałości psychicznej


Zal i tęsknotę - rozumiem, obawy, jak bedzie - rozumiem, empatię z Czarkiem, któremu nagle cały swiat sie zmienił i przez chwile nie wie, co sie dzieje - rozumiem.
Ale przyznam, nie potrafię zrozumieć "przekroczenia granic wytrzymałości". Nie dlatego, ze nie oddawałam kota, nie dlatego, ze nie było mi żle, ale dlatego, ze nie oddałas kota na poniewierkę, nie oddałas do schroniska, nie oddałas do domu, co do którego miałas watpliwosci, czy bedzie kochany, zaopiekowany. Oddałaś do domu, który chce mu dac całe serce i ciepło.
Ale ponieważ rzeczywiscie nie rozumiem, a rodzaj wsparcia, które w najlepszej wierze oferowałysmy, nie odpowiada Twoim oczekiwaniom- trzymając kciuki za Czarusia, by sie jak najszybciej zaadoptował, a za Ciebie, byś wróciła do stanu równowagi, zakończe na tym udzielanie sie w tym wątku.
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7322
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Wto sty 28, 2020 9:24 Re: Rudy Czaruś .Już w nowym domku.

Wierzę, że nie myślisz tak jak napisałaś, że pisałaś to w dużych emocjach i jak ochłoniesz, to spojrzysz na tę całą sytuację innym okiem. Ja Cię naprawdę jestem w stanie zrozumieć, wszystko to co przeżywasz. Sama po próbie ( dosyć krótkiej zresztą) wyadoptowania kotki postanowiłam ją zostawić u siebie i uważam, że to była dobra decyzja i dla koteczki i dla stada. Dla mnie trochę mniej, bo jednak czuję obciążenie finansowe. Ale kocham ją bardzo. Tyle, że u mnie była inna sytuacja. Ty, jak sama piszesz wielokrotnie, nie dogadałaś się z mężem. Każde z Was stoi na swoim stanowisku. Nie wyobrażam sobie, ze ten delikatny i wrażliwy kot wraca teraz do Ciebie w sam środek domowego piekiełka, gdzie będą kłótnie, nerwy i płacze. Tego chcesz dla Czarusia? Pomyśl choć przez moment o nim a nie tylko o sobie. Zrobiłaś dla niego bardzo dużo, zabrałaś do domu, zaopiekowałaś się nim, znalazłaś fajny dom. Teraz trzymaj kciuki, żeby Państwo wytrwali w swojej decyzji i wspieraj ich w tym. A pomyślałaś o tym, co będzie, jeśli Państwo będą chcieli kocurka zwrócić? Napisz proszę, jak się dzisiaj czujesz i czy masz wieści z domu Czarusia?

SabaS

 
Posty: 4605
Od: Śro lis 14, 2018 8:58

Post » Wto sty 28, 2020 19:15 Re: Rudy Czaruś .Już w nowym domku.

No właśnie, przy całym zrozumieniu dla Twojego wielkiego żalu i emocji, najważniejsze jest, jak to wszystko znosi Czaruś. Masz jakieś wieści, co u niego?
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69149
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 29, 2020 8:50 Re: Rudy Czaruś .Już w nowym domku.

No cóż pewnie się już nie dowiemy :( szkoda, bo mimo całej otoczki emocjonalnej jestem pełna podziwu dla kicikici3 za to, co zrobiła dla Czarusia. Oby wszystko dobrze się poukładało dla obu stron :ok:

SabaS

 
Posty: 4605
Od: Śro lis 14, 2018 8:58

Post » Śro sty 29, 2020 20:19 Re: Rudy Czaruś .Już w nowym domku.

Nie pisałam , bo musiałam ochłonąć . Przepraszać za swoje emocje nie będę, bo mam prawo przeżywać tak a nie inaczej. Nie będę przepraszać za emocje.

A TERAZ - jeszcze w poniedziałek jadł, były siki i kupal. Wczoraj rano zaczął się łasić nowej pani do nóg. Ja uspokojona i nawet pomyślałam że super, przestałam się biczować . Wysprzątałam pokoj, kuwete umyłam i zniosłam do piwnicy , cieszyłam się że idzie w lepszym kierunku .
Dzisiaj rozmawiałam rano, bo byłam glodna dobrych wieści i wszystko dobrze,że brzuch już był do góry, że daje się szczotkować i głaskać . Że zjada karmę , że się bawi z wędką, że po schodach zszedł dwa razy.

Wbrew swoim wypocinom z poniedziałku , uspokajałam nowy dom, bo miałam wsparcie w anna09 i ona jest w wszystko wtajemniczona i zna każdy szczegół, dawała mi cenne wskazówki dla nowego domu itd i ustawiła mi wszystko jak należy . I słuchałam już tylko rozsądku a nie serca.
Dzisiaj byłam wręcz zadowolona i ulga wielka w sercu , ze tak dobrze to idzie. Mimo że od poniedziałku było w tych rozmowach przemycane przez nowy dom, sugestie że jednak niby wiedzieli że adopcja dorosłego kota z historią, rzadko kiedy przebiega tak ,że na dzień dobry kot czuje się jak u siebie , ale zderzenie z rzeczywistością chyba ich przerasta .Mimo tego że przecież Czaruś zachowuje się normalnie, jak na ten stan rzeczy .U mnie też tak było .

kicikici3

Avatar użytkownika
 
Posty: 1044
Od: Sob lip 01, 2017 13:22

Post » Śro sty 29, 2020 21:04 Re: Rudy Czaruś .Już w nowym domku.

Cieszę się, że u Czarusia dobrze i że Ty masz lepszy humor. Uspokoiłaś się trochę - to ważne :)

aga66

 
Posty: 6737
Od: Nie mar 05, 2017 18:46

Post » Śro sty 29, 2020 21:05 Re: Rudy Czaruś .Już w nowym domku.

Ktoś wyżej napisał, że "idealny domek" po paru godzinach już bąka o wycofaniu się ? No nie wiem kto użył tych słów, ale tak było . Widać że kocięta im głęboko w głowie zakotwiczyły . No ale się uspokoili, zwłaszcza że przekazałam im cenne wskazówki .Tak cenne , że nawet sama nie wiedziałam , bo niby skąd, skoro domem tymczasowym dotąd nie byłam. Tak więc wszystko było super, aż do dzisiaj popołudnia , gdy już mi zadzwoniła nowa pani , że zrządzeniem losu, jakaś jej starsza ciotka z Katowic, samotna kobieta, poprosiła ją o pomoc , i że będzie musiała jeździć do Katowic, bo operacja wszczepienia endoprotezy, potem przygotowanie mieszkania tej ciotki, i że jej nie będzie od rana do wieczora , i chyba w weekend, a dzieci dorosłych nie będzie angażować , bo mają swoje życie, mąż też pracuje a Czaruś się go boi . No tak zaczęło to brzmieć że chce się wymigać, ale nie mówi wprost .Rozmawiałam z anna09 ,o tej sprawie i co mam im powiedzieć , bo przecież mąż może dać jeść Czarusiowi czy córka ..i kuwetę sprzątnąć . A Czaruś może być sam w pokoju nawet cały dzień, bo to dopiero początki aklimatyzacji, więc to kwestia organizacji itd . No to nowa pani na to , że ona myślała aby na jakiś czas ,Czarusia wzięła jej koleżanka z którą u mnie była poznać Czarusia, tylko że ona ma kota i psa. No ja mówię że to wykluczone , tak go przerzucać .Przecież mogą się nim zająć, pozostali członkowie rodziny . To ona dalej swoje, ze nie udźwignie na ten moment, zajmowania się Czarusiem , nad którym trzeba "pracować " i jeszcze jeżdżenia do tej ciotki i nocowania tam, i ze to za dużo i bla bla . Ja swoje ona swoje. W końcu się jej zapytałam, jak ona to sobie wyobraża , bo ja nie widzę problemu w tym żeby sam przebywał przez nawet 10 godzin ani nie widzę powodu, dla którego mąż czy dzieci, nie mogłyby się nim chwilę zająć ? a że przerzucanie go do koleżanki na jakiś czas, jest kompletnym nieporozumieniem . I wówczas pani powiedziała , że ona myślała żeby go do mnie przywieść na czas jak będzie zajęta tą ciotką, i ona będzie go odwiedzać i jak się uspokoi sytuacja , no to Czarusia weźmie .
Tylko że jej nie wierzę .Ani ja , ani anna09, z którą jestem w intensywnym kontakcie od poniedziałku . I uważamy że jakby naprawdę jej zależało, to by sobie poukładała kwestie opieki z członkami rodziny . I chyba nie chce wierzyć, że ona Czarusia jeszcze weźmie do siebie . Czyli dzisiaj miałam rozmowę rano i wszystko było super, chociaż narzekała że wciąż wystraszony .Ale nic. Popołudniu ten telefon od niej i historia z ciotką . Potem ja dzwonię i uspokajam, przekonuje że można to poustawiać .Potem rozmawiam z anna09 , bo mi argumentów brakowało . I znowu dzwonię i mówię , że najlepiej jakby Czaruś u nich został, bo czy go do mnie przywiezie na jakiś czas, to nie zmieni faktu , że potem i tak będzie powtórka z rozrywki, bo nie będzie inaczej .Będzie ten sam stres dla kota, a zdecydowanie rodzina może się włączyć w opiekę ,a to że sam będzie siedzieć -to nic się nie stanie . A ona wtedy , że jednak chciałaby go przywieść i jak się sytuacja uspokoi to wówczas do nich wróci , bo będzie miała wolną głowę i czas dla niego.

Zaś sytuacja się nie zmieniła i Czaruś u mnie zostać nie może .
I teraz powiedzcie, czy jej wierzyć że Czarusia weźmie jeszcze, gdy jej się sytuacja rodzinna uspokoi ?( o ile to prawda w ogóle) czy mam ich skreślić. Bo ja chyba im nie wierzę .
To mi wszystko komplikuje .
W poniedziałek beczałam że Czarusia oddałam, teraz jest znowu źle bo chcą go przywozić.
Uprzedzając ataki, od początku rozmów z tą panią, a to był pierwszy dom zainteresowany , było tłumaczone , gdyż wiedziałam że mieli tylko kotkę od kocięctwa, że adopcja dorosłego kota, przebiega trudniej ale to wszystko kwestia czasu i będzie miziak . Mnie się wydaje, że zauroczyli się wyglądem.. rozmowy rozmowami, teoria teorią, ale chyba po prostu ich to przerasta i nie chcą się przyznać . Bo lepiej se kociątko wziąć , z którym od razu wszystko można .
Czuje się bardzo zła i zawiedziona w tym momencie . Bo dla mnie to spory kłopot .Nie mówiąc o Czarusiu i jego stanie psychicznym.

kicikici3

Avatar użytkownika
 
Posty: 1044
Od: Sob lip 01, 2017 13:22

Post » Śro sty 29, 2020 21:10 Re: Rudy Czaruś .Już w nowym domku.

SabaS pisze:Wierzę, że nie myślisz tak jak napisałaś, że pisałaś to w dużych emocjach i jak ochłoniesz, to spojrzysz na tę całą sytuację innym okiem. Ja Cię naprawdę jestem w stanie zrozumieć, wszystko to co przeżywasz. Sama po próbie ( dosyć krótkiej zresztą) wyadoptowania kotki postanowiłam ją zostawić u siebie i uważam, że to była dobra decyzja i dla koteczki i dla stada. Dla mnie trochę mniej, bo jednak czuję obciążenie finansowe. Ale kocham ją bardzo. Tyle, że u mnie była inna sytuacja. Ty, jak sama piszesz wielokrotnie, nie dogadałaś się z mężem. Każde z Was stoi na swoim stanowisku. Nie wyobrażam sobie, ze ten delikatny i wrażliwy kot wraca teraz do Ciebie w sam środek domowego piekiełka, gdzie będą kłótnie, nerwy i płacze. Tego chcesz dla Czarusia? Pomyśl choć przez moment o nim a nie tylko o sobie. Zrobiłaś dla niego bardzo dużo, zabrałaś do domu, zaopiekowałaś się nim, znalazłaś fajny dom. Teraz trzymaj kciuki, żeby Państwo wytrwali w swojej decyzji i wspieraj ich w tym. A pomyślałaś o tym, co będzie, jeśli Państwo będą chcieli kocurka zwrócić? Napisz proszę, jak się dzisiaj czujesz i czy masz wieści z domu Czarusia?



Błagam , moja początkowa histeria wynikała z przekonania, że go krzywdzę . I mnie poczucie winy dobijało .Zaczęłam się sama biczować .
ale potem pogadałam z kimś , otrzymałam wsparcie , uspokoiłam się i już kierowałam się rozumem .
Tu piekła nie było, tak jak to opisujesz .

kicikici3

Avatar użytkownika
 
Posty: 1044
Od: Sob lip 01, 2017 13:22

Post » Śro sty 29, 2020 21:29 Re: Rudy Czaruś .Już w nowym domku.

kicikici3 pisze:I teraz powiedzcie, czy jej wierzyć że Czarusia weźmie jeszcze, gdy jej się sytuacja rodzinna uspokoi ?( o ile to prawda w ogóle) czy mam ich skreślić. Bo ja chyba im nie wierzę .


Zasada jest taka: jak ktoś chce kota oddać, to się go jak najszybciej zabiera, bo może się okazać, że ucieknie lub coś innego się stanie.

Arcana

 
Posty: 5722
Od: Nie lip 17, 2005 13:59
Lokalizacja: Warszawa


Adopcje: 5 >>

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Patrykpoz i 61 gości