Kochani pięknie dziękuję Wam Wszystkim

za troskę i ciepłe myśli.

Chyba tego najbardziej teraz potrzebujemy- choć i są rzeczy bardziej przyziemne ale o tym za chwilkę.
Nie będę pisać już póżniej wiec postaram się w tym poście- umieścić wszelkie najbardziej potrzebne informacje.
Wczoraj na lotnisku odszedł drugi kotek.Niestety.Braciszek Akrobaty.Wcześniej odeszła jego siostra.Obydwa kotki maści biało- szarej.Walczymy teraz o ich mamę aby się nie poddała.Jak i inne koty które mam nadzieję przetrwają.
Dwa kotki są wyniesione zabezpieczone spryskane preparatem i czekają na transport do utylizacji.w tej kwestii jestem zdana na czas znajomego.
Pomieszczenie w którym przebywał kotek zostało gruntownie spryskane preparatem odkażającym.Dostarczyliśmy też grubą kołdrę i kocyk i zagospodarowaliśmy stary tapczan.Wiemy ze śpi tam Kubuś.Będziemy też chcieli nieco zabezpieczyć okna bo nie ma tam szyb.
Na ten moment mamy już zabezpieczone przed wirusem wszystkie pomieszczenia.Zdezynfekowane zostały pomieszczenia i wszystkie budki.
Na strychu u P.Mirka gdzie koty zaczęły umierać w pierwszej kolejności jest czysto.Uprzątnęliśmy kocie szkieleciki z ubiegłych lat.Ogarnęliśmy budki- czyli dezynfekcja i wszystkie świeże polarki oraz zrobiłam kotkom legowisko z kołderki i puchatego misia.
Z pewnością koty lubią ten stryszek bo jak ostatnio zauważyliśmy nie było ich na dachu no i strach oczywiście- ale okazało się że wszystkie smacznie spały w tym w jednej z budek szary wielki kiciuś wraz z Kropeczką.
Tutaj jednak w tym miejscu mamy inny też poważny problem.Wczoraj miałam niestety o to kłótnie z Damianem i sporo mnie kosztowało aby mu uzmysłowić że to poważna sprawa.I jeśli sami z tym nic nie zrobimy to dojdzie do tragedii nie tylko kotów ale i ludzi.
Otóż w altance jest ogromny syf.Ludzie tam nie sprzątają.Powodem jest nie tylko alkohol ale i choroba drugiej osoby która tam mieszka.Ponieważ obydwoje to mężczyżni nie trudno się domyślić jak może to wyglądać.Weszłam tam wczoraj drugi raz tylko dlatego ze przywiozłam zupę w słoiku i choć wiem że akurat tych ludzi stać to zrobiłam to ponieważ tylko jeden z nich może chodzić i robi zakupy i akurat ten został pobity i jest w kiepskim stanie.zapytałam czy czegoś potrzebuje bo ma ranną rękę.Jakaś bójka czy coś.Powiedział że poparzenie.
Poraziło mnie to co zobaczyłam pod piecykiem typu koza.Widziałam to już kiedy byłam tam po raz pierwszy w środku ale miałam nadzieję że zostało to już uprzątnięte.
Pod piecykiem typu koza- Bogu dzięki ze kupili nowy piec w tamtym roku- cała sterta popioły który na bieżąco wysypuje się z popielnika.Ten popiół to oczywiście żar który wylatuje i gaśnie.Tyle tylko że jest to już cała kupa tak usypana ze w każdej chwili ten żar spadając poturla się gdzieś dalej a wkoło i szmaty i folia i butelki i mnóstwo puszek po piwie.
W pomieszczeniu oprócz dwóch mężczyzn mieszka przyganięty kot lotniskowy- ten kocurek z niebieskimi oczkami.Wczoraj jak weszłam w środku była kupa dymu.Otworzyłam dzwi żeby się wietrzyło.Człowiek siedział i trząsł się bo czekał na dostawę piwa- wysłał znajomego z altanki obok- kot siedział na brudnych szmatach i chyba już nie miał czym oddychać.
Ponieważ ten człowiek ma teraz poparzona rękę nie jest w stanie tego ruszyć.Powiedziałam Damianowi ze trzeba coś zrobić bo jak sie zapali to spłonie i kot i ludzie.Jeden może się uratuje ale ten drugi nie może chodzić i to tego waży ponad 100 kg.Mało tego wszystkie koty stamtąd zostaną bez schronienia czyli stryszku oraz pomieszczenia obok gdzie wstawiliśmy budki.
No była jazda nie ukrywam.Powiedziałam że pojadę sama to zrobić bo Damian powiedział że nie i koniec.Ze tam są wszy i że oni chorują na świeżba.Powiedziałam ze nie musi nic dotykać gołymi rękoma.Ja wczoraj uprzątnęłam spod pieca szmaty i folię.Niech tylko weżmie łopatę i wyrzuci to co jest pod popielnikiem na zewnątrz.
Pojechał.Zapakowałam suche, ciepłe puszki i udka które ugotowałam wczoraj wieczorem.Dałam też bandaż i opatrunek.Mam nadzieję że sobie poradzi.Gdyby nie zechciał pojechać to pojechałabym ja.
Ja zostałam bo gotuję mięso dla stada i ogarniam sprawy.Między innymi udało mi sie załatwić ścinki polarowe muszę tylko wieczorkiem zrobić przelew.Jest nadzieja ze jutro będą wysłane bo prosiłam o to w związku z epidemią.Tutaj ukłony dla pibon

za sponsorowanie zakupu.Dostaniemy duży karton.Jak dotrze wstawimy zdjęcie.
Postaram się też zrobić wieczorem rozliczenie wpłat i napisze jak je rozdysponowałam.
Oprócz tego w końcu po dwóch dniach udało mi się uzyskać kontakt z TOZ em gdzie pilnie poprosiłam o kołdry i koce.Oraz w miarę możliwości jakieś puszki.Liczymy ze to wszystko będzie w tym tygodniu.
Nasz Dobry Duszek

spoza Forum ofiarował na Bazarek dobre firmowe kremy.Ogromnie dziękujemy.

Będą też od Duszka w gratisku do zakupu tych kremów - kocie podusie z kocimiętką.Postaram się dołożyć coś jeszcze od siebie i lada moment zrobimy Bazarek dla kotków z Lotniska.Zapraszamy serdecznie.
Gdyby Ktoś chciał nas wesprzeć suchym jedzonkiem. mokrym jedzonkiem, wpłatą to służę numerem konta.Gdyby Ktoś miał możliwość zrobić dla nas Bazarek będziemy równie gorąco wdzięczni.
Pozdrawiam.