Dzisiaj był piękny dzień, słoneczny, bez wiatru, a więc dość ciepło. Rano zajmowałam się dystrybucją jedzenia dla kotów i nie tylko. Pipi i Emek dostali małe
conieco , Mela i jej kociaki również, o psie nie zapomniałam. Pod hutą byłam, ale Jadzia nie przyszła. Może złapała jakieś myszy? Tego towaru tam nie brakuje

Siostra ma myszy w szafce w pracy, ponoć bywają i w biurkach, nieźle, prawda?
Podjechałam do Kulek i żałuję, że nie zdążyłam wyciągnąć aparatu. Kulek z plamką na nosku wyglądał jak panienka z okienka, wyrugował z drewnianego domku to piękne coś i sam w nim zamieszkał. Dzisiaj żadnego karmiciela nie było, od razu więc na jedzenie przyszły dwie małe Kulki


Srebrno-białe też przyszło, dostało jeść nieco dalej.

W drodze powrotnej spotkałam Kulkę-tatę, dostał jeść na betonie

, nie chciałam śmiecić zostawiając miskę, zresztą on wie, gdzie jest stołówka, powinien tam trafić.