A dziękuję, Gucio rośnie, 10-go grudnia mamy roczek

Stawia pierwsze kroki, po wszystko wyciąga rączki, mówi mama i ma sześć ząbków

Jak ten rok błyskawicznie minął
A teraz z frontu, bo na froncie komuś tyłek zmarzł i zagląda do domu. Chłopaki usłyszały walkę z dywanikiem w przedpokoju, ale czy wejdzie???

To dziesiąte podejście Mamy. Dobra, wchodzę, ale ostrożnie, niech nikt nie próbuje zamknąć drzwi do piwnicy

( mam w domu już w tym momencie temperaturę 10 stopni, bo ona siedzi w tych drzwiach) Jestem!

Ale zwiała. I tylko z piwnicy słychać było boli oli boli, ratunku, niech ktoś po mnie przyjdzie
Poszedł Pasio. Przywlókł. Weszła, wyszła, boli oli boli...
Jak wyszła, to wyszła. Chłopaki poszli spać, niech boli, bo ile można

Ale Pasia sumienie jednak gryzło i znowu poszedł na dół. Brat wypatruje obojga. (Mam już chyba zero stopni...)

Przyszli razem. Wycofałam się cichutko, zamknęłam tę bandę trojga w saloooonie, bo już mnie wszystko boli oli
No, jestem. Teraz posiedzę, a potem pośpię z chłopakami, idź już sobie!

To poszłam karnie do łóżka. Jestem odcięta. Salonu nie mam, kuchni nie mam, telewizji nie mam.
Może to i lepiej
