Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
kicikici3 pisze::oops: Mój TŻ mnie właśnie opieprzył, że zapłaciłam wczoraj 430 zł za diagnostyke , że powiedzieli że ropomacicza nie ma . A teraz mi sugerują kastrację.
Że pewnie ma zapalenie pochwy czy cewki, lub pęcherza, że pewnie wystarczy antybiotyk i upławy znikną , a ja już chcę lecieć i ciąć , bo mi tak sugerują.
Sama jestem w tym pogubiona, mąż może mieć rację , Blue też coś wczoraj w tym temacie wpisała a ja się miotam.
pibon pisze:No cos Ty jakie wkurzanie? Mysle, ze duzo ludzi tak ma, ze sa no ogol spokojni, porzadni, moze nawet czasem niesmiali ale jesli chodzi o ich ukochanego futrzaka to moga sie stac waleczni, zdeterminowani, uciazliwi, przebojowi, bezpardonowi, itp:-)
Blue pisze:Wiesz, te badania były konieczne - bo gdyby wyszło z nich że to zaawansowane ropomacicze (przy wycieku z dróg rodnych i braku apetytu było takie podejrzenie) to trzeba by kotkę nafaszerować dużymi dawkami antybiotyków i ciąć natychmiast a operacja byłaby wysokiego ryzyka.
Brak powiększonej, rozdętej ropą macicy uspokaja i daje czas na dalszą diagnostykę.
Poczekano na wyniki krwi, dano trochę czasu na obserwację.
Skoro wydzielina nadal się utrzymuje, w wynikach wyszła leukocytoza, nie rozwijają się objawy infekcji ogólnoustrojowej - są to wskazania do jednak kastracji, bo jest podejrzenie że w drogach rodnych jednak rozwija się infekcja - jeszcze nie widoczna na usg, ale mogąca przekształcić się w ropomacicze w każdej chwili.
Nie jestem zwolennikiem kastrowania w czasie leczenia lambliozy, ale akurat jeden z leków stosowany w tej terapii jest jednocześnie bardzo skutecznym lekiem pomagającym przy infekcji typu ropomacicze (metronidazol), więc być może dlatego weci chcą połączyć dwie sprawy, szczególnie że lamblioza jest tu chyba bezobjawowa jak zrozumiałam. Osłona metronidazolem i kastracja za jakiś tydzień to całkiem sensowny tryb postępowania.
Moim zdaniem nie ma powodów do paniki.
A jesli masz jakieś wątpliwości - to pogadaj z wetami.
Oni chyba je najlepiej rozwieją
Ewa.KM pisze:Kokcydiozy nie leczy nie metronidazolem tylko Procoxem i nie dwa tygodnie tylko 3 dni potem 2 tygodnie przerwy i znowu 3 dni podawania. W dawkach wyzszych niż na ulotce tj 1 kg 1 cm
https://weterynaria.bayer.com.pl/pl/zwi ... sy/procox/
Procox jest w zawiesinie a nie w tabletkach i jest łatwy do podawania strzykawką, koty się nie slinią i chetnie zjadają.
Mozna kokcydia leczyć tanszym Baycoxem ale jest tak paskudny w smaku że koty sie wsciekają i pluja na wszystkie swiata strony.
Metronidazolem leczy się lambliozę i rzeczywiscie po podaniu metronidazolu biegunki się nasilają.
ewar pisze:Mam bardzo złe doświadczenia z octimectinem. Nigdy więcej.
Ewa.KM pisze:Kokcydiozy nie leczy nie metronidazolem.
Blue pisze:Ewa.KM pisze:Kokcydiozy nie leczy nie metronidazolem.
Bywa że stosuje się także metronidazol - kokcydioza to nie jeden pierwotniak ale gromadka różnych które się tym określeniem nazywa - na niektóre metronidazol całkiem skutecznie działa. 2tygodniowy cykl podawania leku z nim się najbardziej kojarzy (w terapii pierwotniaków) - stąd moje podejrzenie że to właśnie ten lek być może weci zechcą zastosować, tym bardziej że jest podejrzenie infekcji beztlenowcami więc byłoby dwa w jednym - kastracja kotki z podejrzeniem rozwoju ropomacicza wymaga osłony.
Ale możliwe że weci mają inne pomysły.
Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 74 gości