Wieczorem Bungo nieco ożył - trochę się przemieszczał, zjadł, mruczał.
Rano polizał galaretkę z saszetki miamora - i znów zapadł. Nie rusza się, nie je, nie mruczy, nawet podczas czesania, które uwielbia. Leży na łóżku, z pyszczkiem wciśniętym w koc.
Nie wiem, dlaczego aż tak źle się czuje, mimo sterydu i zastrzyku przeciwbólowego. I nie wiem, co rabić, jeśli ten stan będzie się utrzymywał
