Próbuję sprzątać, ale kiepsko mi to idzie

Duchota okropna, wypadałoby co chwilę wchodzić pod prysznic. Koty na razie mało aktywne, w nocy nadrobią. Kochane mam te koty, naprawdę. Lucy i Gucia to miziaki, cały czas byłyby obok mnie, domagają się głasków, są wręcz namolne. Pusia, moje słoneczko to kot nad koty. Zupełnie nie jest absorbująca. Jeżeli wszystkie persy są takie to nie dziwię się, że mają tylu wielbicieli. Pusia jakoś zrozumiała, że głaskanie może być miłe, że nie boli i nawet coś w rodzaju mruczenia usłyszałam. Nieśmiałe, ale zawsze to coś

. Daszka, Benia i chłopaki nie za bardzo chcą mieć ze mną do czynienia, ale lubią mnie, kiedy nakładam jedzenie do misek, albo wyciągam zabawkę. To dobre koty, mają dobre serduszka, są łagodne, ale wolą kocie towarzystwo niż ludzkie. Najmłodsza Stella to łobuziak

Wszędzie wejdzie, im wyżej tym lepiej, ale już przytyła i po siatce trudno jej się wspinać. Prowokuje kocich chłopców do zabawy, urządzają gonitwy, ale to dobrze. Ruch to zdrowie, nieprawdaż? Sporo mam tych kotów, wieczny bałagan, brud, kłaki, już za bardzo nie panuję nad tym, ale koty mam szczęśliwe. Różnica wieku między nimi duża, ale żyją zgodnie, żadnych starć, animozji, nic z tych rzeczy.