Chikita pisze:Ależ bardzo prosto. Mówisz Dużej, że jakiś śmieć się przykleił i musiałeś go wyrwać, bo Ciebie denerwował jak taki brudny chodził. Chiko
Zębami ???? Z futerkiem??? On niestety jest "fanatykiem"czystości. Nie rozumiem ale każdemu... Dzisiaj zasnę z dobrym "feeling" że mam bratnią duszę. "Lekki" Lucas
Oj Lucas, Lucas, już Ty lepiej nie usprawiedliwiaj zaczepiania Julka. Dobrze, że Chiko tak wszystko ładnie tłumaczy, ale JA bym wolała, żebyś Julka tak nie zaczepiał, szczególnie teraz, jak dopiero dochodzi do siebie. Swoją droga na tym wspólnym zdjęciu, to rzeczywiście ty Lucasku, wyglądasz na niewiniątko i aniołka Ciociu Lucas 2014, napisz proszę, jak się Julek czuje, czy już wszystko dobrze! Zjadłam 10 past i idę spać Dobranoc! Lucasku, dla Ciebie Sabcia miauPS. Chiko, fajnie, że wstawiłaś zdjęcie, naprawdę masz wielką urodę!!! I wielką rybę
Ostatnio edytowano Sob lip 06, 2019 1:42 przez jolabuk5, łącznie edytowano 1 raz
No to zapraszam, dziś KĄCIK MUZYCZNY o miłości. Miłości wielkiej i nieszczęśliwej. Miłości Lohengrina i Elzy. Całą historię tej miłości można właściwie zamknąć w słynnym duecie z III aktu wagnerowskiej opery. Lohengrin, który pojawił się niespodziewanie i walczył w obronie dobrego imienia Elzy (niesłusznie oskarżonej o zabicie brata), zwyciężył i zdobył jej rękę. Młoda para wysłuchała Marsza weselnego (drugi najsłynniejszy obok popularnego utworu Mendelssohna) i wreszcie zakochani zostali sami. Mówią o swojej miłości, o niebiańskim szczęściu. Jedynym warunkiem, jaki Lohengrin postawił przed ślubem, było to, aby Elza nigdy nie zapytała go kim jest i skąd przybył. Musiał tak postąpić, bo tylko pod tym warunkiem Rycerz św. Graala mógł pozostać w obcym kraju i zaznać małżeńskiego szczęścia. Ale w sercu Elzy Ortruda (czarny charakter tej opery, sprawczyni wszelkiego zła) zasiała zwątpienie. I Elza, mimo przysięgi, zaczyna początkowo nieśmiało prosić męża, aby wyjawił jej kim jest. Lohengrin próbuje zwrócić jej myśli w inną stronę, mówi o miłości, o czekającym ich szczęściu, w pewnym momencie przypomina surowo o złożonej obietnicy, potem wspomina, jak wiele pozostawił za sobą w swoim kraju, ale uczucie do Elzy ma mu to wszystko wynagrodzić. Niestety, Elza jakby w przypływie obłędu, coraz usilniej domaga się zdradzenia tajemnicy, aż w końcu padają z jej ust zakazane słowa - Kim jesteś? Skąd przybywasz? Zrozpaczony Lohengrin próbuje ja powstrzymać, a jednocześnie odpiera zdradziecki atak męża Ortrudy. Teraz już wszystko jest skończone - Całe nasze szczęście przeminęło (Weh, nun ist all unser Glück dahin!) mówi z rezygnacją i głębokim żalem. Wzywa Elzę przed oblicze króla - tam wyjawi jej sekret swego pochodzenia. A potem długo patrzy na ukochaną, na jego twarzy jest wszystko - miłość, gniew, rozpacz, żal za utraconym szczęściem. Mam dla Was 2 nagrania - jedno to cały III akt Lohengrina (Wiedeń, 1990) - duetu można wysłuchać miedzy 8 i 32 minutą. https://www.youtube.com/watch?v=JKLv9wuy4ZE&t=484s (niestety link - nie wiem czemu nie chce się zapisać na stronie ) Ale dla niecierpliwych mam też nagranie, na którym Domingo pokazuje, jak przygotowuje każda partię - najpierw gra akompaniament, potem melodię, którą ma do zaśpiewania, potem czyta tekst, śpiewa go, wreszcie śpiewa z akompaniamentem, i tak fraza po frazie (fraza to w muzyce zdanie). Pokazuje to na przykładzie właśnie duetu Lohengrina z Elzą, więc zaraz po tym opisie mamy początek duetu - niestety obraz jest znacznie gorszy, ale za to całość ma tylko 7 minut
A teraz jeszcze dwa słowa o graniu scen miłosnych w operze. Nie wiem czemu tak jest, ale właśnie te sceny wydają się dla wielu śpiewaków operowych najtrudniejsze do wiarygodnego przedstawienia. Gniew, zazdrość, ból, rozpacz, smutek - to wszystko jakoś łatwiej im zagrać, ale rzadko widzi się prawdziwy duet miłosny. Może dlatego, że śpiewak musi mieć do tego nie tylko głos, muzykalność i muzyczną wrażliwość (takiego duetu nie można wykrzyczeć!) ale także duże zdolności aktorskie i wygląd właściwy dla operowego amanta. Domingo szczęśliwie ma to wszystko, dlatego jest tak prawdziwy w miłosnych frazach. I nie chodzi tu o modną dziś w nowoczesnych inscenizacjach dosłowność, zmuszanie śpiewaków do wykonywania jakichś obscenicznych gestów, odgrywanie stosunku. Nie, u Dominga cała namiętność jest w oczach, w twarzy, w delikatnym geście - a przecież widzimy i słyszymy ogrom miłości do Elzy i chociaż Cheryl Studer nie ma klasycznej urody, to kiedy Lohengrin TAK na nią patrzy, zupełnie o tym zapominamy... Duet z Don Giovanniego (w poprzednim Kąciku Muzycznym), który wydał się ropusze tak realny, też jest znakomitym przykładem scenicznych możliwości Dominga (i tutaj akurat pięknej partnerki). Poza tym wydaje mi się, że miłość trudniej pokazać na operowej scenie niż gniew czy smutek, bo w odróżnieniu od tamtych uczuć, miłość jest czymś bardzo intymnym i nie przywykliśmy wyrażać jej publicznie. Oczywiście dla zawodowego aktora to nie jest problem, ale w końcu śpiewacy nie są zawodowymi aktorami.
Sabciu, Pralciu kochane kotki jak to dobrze ze zjadłycie śniadanko! Juleczku jak się dziś czujesz srebrny kocurku? Czikuniu, Lukasku Dobrego dnia Zunia
Zuniu, ja te pasty zjadłam na kolację, wczoraj. Dziś jeszcze nie jadłam, za to kazałam się Dużej wymiziać na drapaczku. A ty Zuniu zjadłaś? Siedzisz sama, czy z Dużą? A co u Łatki, Marcysi i Pafcia? Jedzą grzecznie? Pralciu, to świetnie, że miałaś potabletkowy apetyt! Jedz Kochanie Sylwunio dalej taki samotny? A Panstwo Kubusiostwo? Korzystają z nowego fotela? Zuziu, jak się dziś czujesz? Szkoda, że Duża już konczy urlop! Dalej zjadacie sobie jedzonko z Polą? Chiko, co słychać u Ciebie? Wiesz, jesteś nie tylko śliczna, ale także mądra - tak fajnie potrafiłaś wytłumaczyć Lucaskowi, dlaczego jest calkiem niewinny, zaczepiając Julka Juleczku, jesteś już calkiem zdrowy? Jesz ładnie? Lucasku, dobrze spałeś? Jaki masz dziś nastrój? Przytuliłeś się trochę do Dużej w nagrodę za zdany egzamin? Specjalnie dla Ciebie Mój Rycerzu Sabcia
jolabuk5 pisze:Oj Lucas, Lucas, już Ty lepiej nie usprawiedliwiaj zaczepiania Julka. Dobrze, że Chiko tak wszystko ładnie tłumaczy, ale JA bym wolała, żebyś Julka tak nie zaczepiał, szczególnie teraz, jak dopiero dochodzi do siebie. Swoją droga na tym wspólnym zdjęciu, to rzeczywiście ty Lucasku, wyglądasz na niewiniątko i aniołka Ciociu Lucas 2014, napisz proszę, jak się Julek czuje, czy już wszystko dobrze! Zjadłam 10 past i idę spać Dobranoc! Lucasku, dla Ciebie Sabcia miauPS. Chiko, fajnie, że wstawiłaś zdjęcie, naprawdę masz wielką urodę!!! I wielką rybę
Kochana Sabciu, ja nie umiem ocenić jak czuje się Juliś. Rano (5:30) dałam mu 2 "rosołki" które przeszły przez sitko. On nie pije kiedy "coś pływa". Julcio spał potem do 11:30. Dostał wtedy 3 pasty ze "zmielonym" antybiotykiem. Wylizał prawie do końca. Kosztowało mnie to prawie 20 minut "latania za kotem" z miseczką. Teraz znów spi, schowany "przed światem". Próbuję się w niego wczuć ( a co? ) gdyby mnie wyrwali na raz prawie wszystkie zęby to pewnie ... nie miałabym na też na początku wielkiej chęci do życia. On jest zawsze takim miziakiem, kotkiem z "pionową antenką" a teraz... Ech, nie mam pojęcia o kotach. Gdyby coś... mam prywatny numer pani weterynarz. Gdyby jeszcze Pan Lucas był "troszeczkę milszy" dla Julisia li
Och ciociu, ja też myślę, że Julisiowi trzeba dać więcej czasu, ważne, ze coś zjadł A to chowanie po szafach jest chyba spowodowane atakami Lucasa - Julek chce mieć spokój i dlatego zaszywa się w kąciku. Oby szybko wrócił do dawnej formy! Sabcia
Sabciu, jak Lucas nie zostawi Julcia w spokoju to zabiorę go do "drugiego mieszkania". Tam zostanie "zagłaskany i będzie miał zabezpieczony balkon". Ta kara naprawdę działa. Mamy przynajmniej trzy dni po powrocie wzorowo zachowującego się kota. Podejrzewam, że nie mam innego wyjścia. Kara musi być!!! Zdesperowany Lucas2014
Sabcia u mnie wszystko dobrze. Duża jak wstała tak leży tyle, że w salonie i nic nie robi. Mówi, że ma takiego lenia, że nawet jeść nie będzie, bo robić się jej nie chce, ale to standard u niej. Dobrze, że mi nie musi gotować, bo bym regularnie głodowała z jej lenistwa. Lucas Ty weź na chwilę przestań dotykać Julka, bo eksmisją Tobie grożą, wiesz ? Chiko