tabo10 pisze:ps.chciałabym mieć takiego męża,ojca,syna ,czy kochanka. Który TAK walczy o kota.I tak go kocha.Zazdroszczę.
ps2. To nie była propozycja matrymonialna,dla ścisłości dodam

Nie?

Bastet pisze:A powiedz Sqbi, tak z ciekawości (ale to już rano) czy Bobi był w tym miejscu mniej więcej, które wskazywał Jackowski? Czy te jego przewidywania zupełnie nietrafione?
Jackowski i trójka innych jasnowidzów. W sumie cztery osoby. Żadne nie trafiło, nawet się nie zbliżyło do rozwiązania.
I to też nie jest propozycja matrymonialna?

mziel52 pisze:Szukanie popłaca. Gdyby sprawa zaginięcia kota nie była nagłośniona, uwolnionego pechowca po prostu wypuszczono by na zewnątrz.
A w kuwecie Bobi był?
Fakt. Przynajmniej wszyscy doskonale wiedzieli czyj to kot. Był w kuwecie. Sika już nawet normalnie tyle się opił. I zaczyna powoli kręcić nosem na jedzenie. Tzn. zaczynał rano, bo teraz ma kilka godzin głodówki przed badaniem krwi.
izka53 pisze:Przy takim schudnięciu konieczne byłyby parametry wątrobowe. No i nerkowe, bo odwodnienie. Nerkowe nie powinny być robione - podobnie jak badanie moczu - po kroplówce, a przed.
Andrzeju, ta historia jest wręcz nieprawdopodobna - kot znalazł się, bo mial z czego chudnąć
Dobra rada dla Ciebie, na razie ogarnij Bobika do końca, wyśpij się w miarę, a w weekend - o ile nie będziesz musial czegoś odpracowywać -
narąb się jak motorówka, zresetuj i odeśpij.
Inne badania będę robił później, żeby były miarodajne. Bobi na oko wygląda całkiem nieźle, je, pije i chce się bawić. Jest tylko okropnie chudy.
Prawdę mówiąc, to powinienem wyjechać i jeżeli stan Bobika pozwoli, to będę musiał. Muszę przed deadlinem ogarnąć kilka rzeczy. Będę szukał pilnie kogoś, kto nakarmi mi koty na Mokotowie, bo ojcu jakoś nie chcę ich zostawiać.
A narąbię się jakoś przy dalszej okazji, na razie nie mam kiedy

mziel52 pisze:Można stąd i inny wniosek wyciągnąć: gdyby kot zawsze był chudy, to przecisnąłby się szybciej i wrócił do domu, nikogo nie zawiadamiając o swojej przygodzie

On nie był gruby nigdy. Grama tłuszczu, taki mięśniak. Wychudł na szkielecik i zaczęły się spalać mięśnie. Dlatego się przecisnął. Jakby był odrobinę większy, w sensie kośćca, to nie dałby rady.
Marzenia11 - nie będę cytował, bo za dużo co cytowania
Też bym poświętował, cholera. Najchętniej to nawaliłbym się w trąbkę. Chyba będę w końcu musiał, o. Tak na wesoło dla odmiany

Wygłaskaj ode mnie swoje kicury.
W sumie w znacznej mierze mogę się podpisać pod postem Marzeny. Zrobiliśmy katorżniczą robotę, ale było nas zwyczajnie za mało. A mi już zabrakło czasu na dalsze przeszukiwanie najbliższej okolicy domu... gdzie w końcu Bobi okazał się być. Mi pod tamtym domem miauczało w głowie ze zmęczenia. Albo i nie. Może słyszałem Bobika. Ale byłem tak nieprzytomnie zmęczony, że nie byłem w stanie tego ocenić. I mam o to żal, nie tylko do siebie.
Faktem też jest, że osoby, które mi pomogły w realu, to osoby mające całkiem niezłe wymówki, żeby tego nie robić. Choroby w rodzinie (Gusiek, Danka), podeszły wiek (Danka), załamanie po odejściu własnego zwierza (Marzenka) czy małe dzieci (Kwiryna). Nie znam wymówek Carmen i Maryli, ta druga zdaje się była wcześniej na jakimś wyjeździe

Serdecznie Wam wszystkim dziękuję.
Szkoda, że zabrakło ze strony Warszawy słów: sorry, chcę, ale nie mogę bo coś tam. Wtedy przynajmniej jest wsparcie, jest poczucie, ze człowiek nie zostaje ze swym problemem sam....
Piszę to na przyszłość, żeby jednak reagować i powiedzieć, nie mogę pomóc, ale jestem i trzymam kciuki. Teraz, jak Bobi się znalazł, tyle osób ma czas i ochotę się odezwać.. Tylko osoby, które były na miejscu wiedzą, z jakimi emocjami podbijanymi zmęczeniem trzeba było nam wszystkim sobie radzić.. I jak się wspieralismy mówiąc , zę nic to, sami sobie damy radę.
I to też szczera prawda. Ja już doszedłem do stanu, w którym zwyczajnie zacząłem pękać. Świadkami najgorszego wybuchu były kwiryna, Marzena i Danka. Po prostu trafiał mnie jasny szlag. Szkoda, że nie da się tak wybuchnąć wirtualnie, ładna rozpierducha by była.
Marzenka, pamiętaj jeszcze o grochówce i chochlopulcie. Może jak już będę miał trochę wolnego czasu, to Ci taką skonstruuję. Rysunek już jest
A teraz zostawiam sqbiego i BObiego w morzu dobrych forumowych rad...
Zadanie zakończone.
Trochę przykro, że tyle osób odezwało się dopiero, kiedy jest już po wszystkim. I bardzo przykro, że nic się nie dzieje w wątku zaginionego Ufo, który podlinkowała Gusiek.
Malg - pozdrowiłem.
************
Z pozostałych spraw:
tabo10 - Dziura, w którą wlazł Bobik nie była widoczna ani z zewnątrz ani z wewnątrz budynku. Nikt w ogóle nie wiedział o jej istnieniu i tylko dlatego nie została sprawdzona. Niestety, niezależnie od chęci, nie znaleźlibyśmy jej. To nie była szeroka wentylacja, oczywista do sprawdzenia ani przewód kominowy, który wydawał się nieprawdopodobny, ale jednak został sprawdzony. Zresztą, ta dziura nadal nie została odnaleziona. Jest GDZIEŚ. Wiadomo, którędy się wydostał, ale na jakiej wysokości wszedł - niestety nie. Trzeba by rozebrać instalacje, żeby się tego dowiedzieć. Wszystkie dziury widoczne z zewnątrz i wewnątrz w promieniu 4-5 posesji od tej, gdzie zaginął Bobi, zostały sprawdzone. Najmniej dokładnie została prawdę mówiąc sprawdzona posesja ojca, bo zwyczajnie nie ma zbyt wielu zakamarków - kominy zamurowane, wentylacja okratkowana, rynny starczyło opukać, a garaże przeszukane były kilka razy. Zresztą, to, że więcej miejsc, gdzie mógłby być tam zwyczajnie nie ma może potwierdzić Gusiek, którą prosiłem, żeby zerknęła, czy nic mi nie umknęło

ewar - jeżeli się pokaże, to zajmiemy się sterylką. Nie będę przywoził i odwoził do lecznicy, bo wszystkie moje transporterki są u ludzi - nieoddane. Mi został jeden, rozdupcony, sam muszę pożyczyć od kogoś do transportu Bobika. Spróbuję ją dziś wsadzić w łapkę i Hanka R. się nią zajmie. O ile się pokaże. Mam nadzieję, że nie zdążyła się wykocić.
Z trikolorką sprawa jest sporna, bo przyznają się do niej ludzie z przedszkola, za to zaopiekowana nie jest w ogóle. I głodna przeraźliwie. Nie wiem czy robali nie ma, mogę odrobaczyć. Są tam też młodziaki - jedna z osób z forum tam była, widziała trisię, ale młodych już nie. To są DZIKIE DZICZE. Mi się pokazały po dobrych paru godzinach bez ruchu. I nie zauważyłbym ich też, gdyby nie trisia, która postanowiła mi je po prostu pokazać.
Gusiek, na których działkach dwa koty szukają domu? Bo już nie wiem, które masz na myśli. Za dużo się tego nazbierało.
gusiek1 pisze:Marzenia11 pisze:Będąc u sqbiego pierwszy raz w czwartek patrzyłam na kominy i inne tego typu kryjówki mowuac,ze trzeba je mocno sprawdzić

I tylko nadchodzący zmrok i zapewnienie Squbiego, że komin jest zamknięty kratką powstrzymała nas od nocnego latania po dachu.
Już ja latałem, parokrotnie. Starczy
czitka pisze:Squbi, poza propozycjami matrymonialnymi

, które tu się pojawiły i wcale się nie dziwię, Ty jesteś facet od zadań specjalnych

Wyjątkowy

! Headhunterzy powinni Cię teraz znaleźć i zasypać ofertami, bądź czujny i nie bierz co popadnie.
Bardzo serdecznie pozdrawiam.
W zasadzie, to chyba właśnie szukam pracy. Jeżeli ktoś chce mi jakąś zaproponować, to nie będę oponował, przyda się
kwiryna pisze:Niech ten wątek będzie pięknym przykładem, że kto szuka, ten znajdzie. Na pewno wiele osób będzie jeszcze z niego korzystać.
Chciałabym jeszcze podziękować Maryli za rozklejanie ogłoszeń,

bo to chyba wszystkim umknęło.
Dziękowałem!!! Co prawda za warowanie przy TBS, Maryla rozklejała też ogłoszenia?
Ksz.