Co tam Brat, ja nie ogarniam
Fili, to nie do końca jest tak, że inne nie zaglądają. Niedawno były ślady rano, jeden biały się zapędził chyba i pióra tylko zostały na trawie i na drzewach, wstępnie myślałam, że to jakiś śnieg, może topola kwitnąca, ale to był wróg

! Brawo Brat!
Nadrabiam szybciutko dwa dni do tyłu. Dynię zasadziłam znowu i bardzo chcę dopieścić w tym roku, bo ta zeszłoroczna źle skończyła

I już ta dynia wystawiła pierwszy listek z ziemi w miejscu nasłonecznionym i dla niej specjalnie odchwaszczonym, ale chyba znowu nie przeżyje.

Pasio znalazł sobie wyjątkowe miejsce do opalania się, tu, tu, cieplutko, grzeje
Wysiadywał tę dynię pół dnia, no jak go przepędzić? Że dynia? No nie.... A niech wysiaduje, Pani Kopciuszkowej raźniej!
Natomiast Mama zajęła miejsce na zewnętrznym drapaku Cosi, co ona sobie myśli? Że to dla wszystkich czarnych?

A dzisiaj padało od rana, coś cudownego. Wszystko rośnie, pachnie, żyje.
Wróciłam do domu, a ogród inny, jakby się obudził i mówił do mnie, że teraz dopiero zaczyna rosnąć.
Wszystko, trawy, chwasty, drzewa. Zrobiłam zdjęcie jeszcze w deszczu.
Na pierwszym planie fragment naszego Pytona.

Zielono, miękko, świeżo i pachnie na mokro. Uwielbiam.