ewkkrem pisze:Zdrówka życzę, Ciociu Basted. Ta se myślę, że "może dmuchać na zimne?" Kuje mnie to co napisała Miziel i... gdyby coś się przydarzyło to ... chyba BARDZO niefajnie byśmy się czuli. Może jednak lepiej poczekać 2-3 miesiące
).
Ciociu Basted - jestem w ogromnej rozterce - ja nic nie radzę. Z tego co udało mi się poczytać u wujka googla to już u Ciebie bezpiecznie. Ja czekam niecierpliwie na moje nowe dzieci ale to Ty zdecydujesz![]()
Dropsiulek.
Też nad tym myślę, Dropsiku i też mnie to zastanawia i trochę martwi.... Czy na rezydentach wciąż może być wirus? Wydaje mi się to mało prawdopodobne... Koty wydalają wirusa jeszcze jakiś czas po przechorowaniu, ale u mnie minęły już ponad 4 miesiące, więc nie sądzę, żeby jeszcze w ich kale czy ślinie był wirus. Po ozonowaniu wymieniłam wszystkie newralgiczne miejsca. Jest nowa kuweta, nowy żwirek, nowe łopatki, nowe miseczki...
Wywaliłam drapak tekturowy, na którym spała Tośka lub Matrix przed ozonowaniem i kupię nowy. Zabawki, którymi bawił się Orion zostały wyrzucone, a te rzeczy, które kupiłam już po jego wydaniu do DS (Wędka, zabawki i kocyki) zostały jeszcze dodatkowo wyozonowane. Wywaliłam tę wycieraczkę sprzed drzwi. Kupię nową.
A te ewentualne małe kociątka mogłyby dostać surowicę na wejściu. Wtedy byłyby zabezpieczone, prawda? Potem jeszcze surowicę można powtórzyć do momentu zaszczepienia ich... No brzmi to chyba dobrze... Sama nie wiem...