Hej

Dyktatura pisze:Nie wiem czy one są brzydkie. Dla mnie raczej cała trójka modeli jest rozczulająca i słodziutka do zacałowania.
A poprzednie fotki pewnie, że obejrzane.
Słodziutkie są, to prawda

Całowane też regularnie

Koty piękne, pewnie

Dziękuję

kwiryna pisze:Cudne zdjęcia i te zaspane i te z otwartą groźnie paszczą i wszystkie inne
Bo koty cudne

Koty cudne, prawda
aga66 pisze:Super się twoje focie ogląda. Najbardziej podoba mi się Mary na witrynce. Pozdrawiam Was serdecznie, już myślałam, że zapomniałaś o forum

Dziękuję

Szczerze mówiąc to tak trochę odeszłam myślami od forum :/
Sihaja pisze:Śliczne zdjęcia, śliczne kotki

Pozdrawiamy

Dziękuję

Złamałam się i kupiłam kotom kurczaka, bo ostatnio tylko indyk i tylko to samo wciąż :/ a przecież miały wcześniej bardziej ulubione mięsa, których już nie jedzą. Rozmyły mi się w głowie wszystkie przeciwskazania i pomyślałam, że dobra tam - raz mogą. Kubi na drugi dzień ropki w oczkach, a Mani się liże bardziej. A wczoraj była wątróbka. Najulubieńsze od Mani. Kubi jadł ze smakiem równym Marysi i w nocy wszystko zwrócił

Ostatnio kupiłam im jedną wątróbkę z indyka pierwszy raz w życiu i wymiotywały dalej niż widziały Mani i Kubi. Pomyślałam, że może coś z mięsem nie tak. A wątróbka z kurczaka zawsze dobrze wchodziła. Mani nie wymitywała. Może Kubi zbyt zachłannie zjadł? Zauważyłam raz, że jak lekko obgotuje wątróbkę tak że jest pół ugotowana a pół surowa, to jest lepiej trawiona, bez sensacji. Zrobiłam zapasy i cóż, koty będą musiały to zjeść, bo przecież nie wyrzucę, a smakuje, bo to coś innego niż wciąż ten sam indyk z ostatnich czasów.
Muszę już przestrzegać nie kupowania kurczaka i też wyselekcjonować mokre, bo nie zwracałam na kurczaka uwagi. Mówiąc szczerze to przygnębia mnie to.
Ogólnie jest beznadziejnie, bo Tosi nie ma problemów żadnych a przez to wszystko też nie będzie jeść kurczaka. Mam jakieś mięso z nogi na którym była skóra - to jedne co Tosia je i zjadła mikro kawałki surowe, a innych surowych mięs nie chce.
Jakieś już wnioski z obserwacji alergicznych mam,więc tyle dobrze.
U siebie też zaniedbałam dietę w sensie, że w ostatnim czasie jadłam pieczywo na śniadanie zamiast białkowo-tłuszczowych śniadań reżimowych i od razu brzuch jak balon. Ale też w głowie mi się znowu zapomniało postanowienie dlaczego ja nie mogę jeść węglowodanowych śniadań, tak samo dlaczego koty nie mogą jeść kurczaka. Ciężko się żyje, kiedy ma się tyle obostrzeń i trzeba pamiętać czym grozi złamanie diety.
Mam doła.
Dużo jeżdżę na rolkach - wczoraj zrobiłam 10,5 km. I byłam zmachana mimo przerw. Ale ta pogoda jest gów...na. Też mi to źle robi na psychikę. Nie umiem wytrzymać patrząc na to co się dzieje za oknem - nawet pogoda rozchwiana emocjonalnie. Też tak źle się czujecie podczas takiej aury?
Dziś mam jogę. I w środę. To też mi rozbija tydzień. Muszę przed jogą nic nie jeść, przygotować się, potem iść więc pół dnia kręci się wokół jogi, więc tego i tamtego nie zrobię, bo joga. Nie wiem czy ja jestem nieprzyzwyczajona chodzić na zajęcia sportowe czy co, ale serio odkąd chodzę na jogę dwa razy w tygodniu to mój tydzień jest całkowicie rozbity. Może się wszystko ustabilizuje.
Och, z mojego wpisu wybija irytacja. Ale tak jest i jak patrzę za okno, że w jednym miejscu slońce a w drugim ciężkie chmury i zaraz lunie to mnie aż trzęsie z nerwów

A nie tylko mnie, bo moje koty też są poirytowane. One też nie umieją takiej pogody znieść na dłuższą metę. Parę dni ok, ale to już chyba 3 tygodnie trwa. I one wciąż się denerwują na wszystko i na siebie nawzajem. Same nie wiedzą czego chcą, tak samo jak ja. Wasze koty też tak mają? Ale już bliżej końca, więc może się ustabilizuje to co za oknem i to co w głowie

Pozdrawiam
