ewkkrem pisze:Pewnie tak, Ciociu Bastet ale my jesteśmy grzeczne kotki. Prawie nic nie zrzucamy, no najwyżej długopis ze stołu. Duża mówi, że najwięcej to broję ja, jak uwalę się na laptopie
.
Drops - grzeczny
No to rzeczywiście grzeczny jesteś, Dropsiku!


maczkowa pisze:Bastet pisze:Szczera prawda, c'nie?
nie było mnie dziś jakieś 8h, wychodząc z domu zostawiłam względny porządek, poodkurzane, 2 dni temu pomyte na błysk podłogi. Wracam i oczom nie wierzę.....cała! cała tzn przedpokój, pokój, kuchnia podłoga upaciana cholera wie czym, pozwalane jakieś rzeczy..
po bliższych oględzinach ustaliłam, że...nie dość, że któreś chyba dość intensywnie probowało wydalić kłaczki w kilku miejscach, nie dość, że któreś ( lub praca zbiorowa niewykluczone, że z psami) wywaliło resztkę mokrego żarcia z miską ( a jakże, utłukła się kawałkiem ) to potem któreś uruchomiło robota odkurzającego, który starannie to wszystko rozsmarował po podłodze. Potem wkręciła się w niego wędka ściągnięta z półki, więc zaprzestał pracy, dając temu urobkowi pięknie przyschnąc do podłogi z rozniesioną w powyższy sposób sierścią. Do tego w kolejnym pokoju Żabcia ZNOWU!! dobrała się do szafy ze zwierzęcymi produktami i udało się jej wygrzebać sporą ilość żwirku z torby ( ma jakiegoś hopla na tym punkcie! )
W każdym razie, dobrze, że byłam wymęczona temp, pracą, podróżą, bo nawet nie miałam siły krzyczeć
Ranyyyy!!!




U mnie na szczęście nie było aż takiego pobudzenia


Z innej beczki: Właśnie zabieram się za ozonowanie mieszkania... uffff.... Matrix i Tosia już u koleżanki. Mój jedyny kwiatek takoż... Ja muszę jeszcze powyciągać różne rzeczy na środek pokoju, pootwierać szafki, powiesić ubrania na stelażu, co by gaz miał lepsze dojście. Zamykam szczelnie okna, włączam machinę (którą ustawię na szafie, co by była wysoko), i uciekam! Śpię dziś u znajomej... A jutro przyjdę, pootwieram wszystkie okna na 2 godziny i potem powtórka z ozonowania w innym pomieszczeniu... Czuję się wygnana na weekend z własnego domu...
