Po pierwsze Czitusia jest wniebowzięta, że tyle cudownych, serdecznych życzeń zostało złożonych od samego rana, bardzo, bardzo dziękuje

!Wszystkie czytamy głośno, a niektóre nawet śpiewamy
Dostojna Jubilatka aktualnie śpi, ale już była nawet w ogrodzie, pojadła, umyła się i teraz relax przy kominku.
Jest wzruszona bardzo
Wojtku, a to nie kazirodztwo?
Teraz serio. W miarę spokojnie, tylko w domu trochę zimno, bo musiałam zostawić otwarte drzwi do piwnicznych izb, a tam brrr....Moje mieszkanie to za mała przestrzeń na 6 kotów. Brat jest ogólnie bardzo grzeczny, on dobrze wychowany po prostu. I z tej grzeczności genetycznej grzecznie cierpi w zamknięciu
Bardzo mi go żal. Płacze i prosi, biega od drzwi do drzwi. Łapka dzisiaj wygląda bardzo dobrze, sucha, zasklepiona, goi się. Problem jest gdzie indziej, problem jest z Balbisią. Ona bardzo źle znosi obecność Brata. Wrzeszczy, potem się krztusi, a potem wymiotuje śliną. Balbisi takich atrakcji nie powinno się dostarczać. Jest tarczycowa, serduszko nie najmocniejsze, zawsze była nerwowa. Boje się o nią, to też starsza pani, ma 13 lat i jest koteczką specjalnej troski.
Ja mam pewne zasady. Najważniejsze jest zdrowie moich kotów, czyli Czitka, Balbisia i Cosia. Pasio się nie liczy, bo z nim nie ma problemów żadnych. I mam dylemat, poczekam jeszcze dwa dni i rozważę co zrobić z Bratem. Tak źle i tak niedobrze...

Co się może stać, jak go wypuszczę?
