aga66 pisze:Może Bin Laden nie będzie takim kiepskim kolegą i pracownikom jak to początkowo wyglądało. Jeszcze zapytaj czy koty lubi.
Miałam taka nadzieję po dniu w którym ze mną pracował ale jak wykładałam wczoraj mięso to straciłam tą nadzieje

Od samego rana kur&@*% m na niego na czym świat stoi bo całkowicie zignorował to co mu tłumaczyłam. A moja koleżanka też tego nie dopilnowała. Tłumaczyłam , że każde mięso kładziemy w osobny pojemnik - drób z drobiem, mięso wieprzowe z mięsem wieprzowym a wołowina z wołowiną. Ponieważ łopatka i szynka wieprzowa jak i karczek wołowy i udziec są nie do odróżnienia bo są do siebie bardzo podobne w tych przypadkach zostawiamy w nich kasetki aby ta co wykłada rano nie miała kłopotu z rozpoznaniem co to za mięso. Wołowinę rozpakowujemy z folii bo mięso ma leżeć swobodnie i oddychać bo w foli robi się ciemne. Proste i logiczne i jak był ze mną na zmianie to tak właśnie spakował towar do pojemników.
Wczoraj przychodzę rano , zaczynam wyjmować mięso i szlag mnie trafia. W pierwszym pojemniku mam drób. Podroby spakowane w reklamówki w które powbijał dodatkowo kasetki . W drugim pojemniku słonina, boczek wieprzowy, wołowina b/k zawinięta w folię i leżąca w brudnej kuwecie pełnej krwawego osocza które zleciało z wołowiny a na to filet z indyka z wbitą kasetką skrzydła z indyka. Oj zagotowało się we mnie.
Wieczorem zadzwoniłam do koleżanki bo nie chciało mi się pisać i nie miałam na to czasu a miałam jej parę rzeczy do przekazania i przy okazji opitoliłam ją , że go nie przypilnowała. Okazało się , że on jej w ogóle nie chciał słuchać np. sprzedał porcje rosołowe a Anka mówi do niego , że są w chłodni żeby doniósł to on jej na to , że jak klient będzie chciał to wtedy pójdzie i przyniesie. Tylko skąd ten klient ma wiedzieć , że on ma w chłodni skoro na sklepie nie widzi ? Ludzie generalnie jak czegoś nie widzą to uznają , że tego nie ma i nie zapytają czy jest. Nawet jak zapytają to wcześniej się nie rozejrzą i z góry zakładają ,że czegoś nie ma bo pytanie brzmi - nie ma pani słoniny ? a nie czy - ma pani słoninę.
Wychodzi na to , że wtorek, środę i czwartek nasz binladen będzie miał przesrane bo pracuje ze mną po południu a ja mu nie podaruję i będzie robił tak jak mu powiem i jak należy . Od 1 marca zostaje sam na stoisku bo siwa odchodzi od nas i przenosi się na inny sklep tym razem do supermarketu a ruda nie wiadomo czy nie przedłuży L4. Zostajemy tylko ja , Anka i on .