aga66 pisze:Hannah12 pisze:Aga66, nie zgadzam się, że po 50 ciężko schudnąć. To tylko zależy od motywacji, chęci zmiany stylu życia i odżywiania. Bo należy zmienić sposób odżywiania na całe.dalsze życie. Odpowiednio zbilansować ilości węglowodanów, tłuszczy i białka do trybu życia.
Pomyślności w Nowym Roku.
Hannah12, wiem to wszystko, teorie mam opanowaną. Gorzej z realizacją tym bardziej, że jak dotad nie musiałam stosować specjalnych zabiegow żeby schudnąć. A teraz niestety nie łączyć, jeść mniej, po 18 wcale, itp. Tylko chyba mniej mi się chce i wolę narzekać na wałki niż podjąć walkę. Najgorzej z brzuchem, zawsze miałam waską talię a teraz oponki. Choć mąż się cieszy bo jest za co złapać, wstręciuch. Choc i jemu brzuch urósł a całe życie był chudy jakm patyk.
"po 18 nic nie jeść"

Jeden z największych mitów. Chyba, że idziesz spać o 20-21 to ok

Ostatni posiłek powinien być ok 2 godziny przed snem, nie chodzi się spać głodnym. Kolacja ma być lekko strawna co oznacza że może to być węglowodanowa kolacja też, ale nie węgle proste. nie powinna być ciężkostrawna, żeby nie zaburzyć snu. Ale dla każdego co innego i trzeba wszystko testować na sobie. Jedni chudną na węglach, inni na białku, inni na tłuszczach. Ja po przebojach ze sobą wiem, że na mnie działają śniadania białkowo-tłuszczowe, a węgle na noc i trochę do obiadu. I to jest moje odkrycie życia. Ale mi jeszcze zostało trochę sporo do schudnięcia. Jednak fakt jest taki, że żeby schudnąć nie można mieć diety w potocznym tego słowa znaczeniu. Czyli mam dietę i teraz jem wg jadłospisu jak napisane i obcinam kalorie i nie jem słodyczy i tłuszczy i takie tam bzdury z lat 90tych tylko "dieta" to nowy styl życia, który ma być już na stałe. Nie chodzi o głodzenie, ale o zmianę sposobu żywienia na zawsze., bo tyjemy od złych nawyków. (i chorób)
W każdym razie tak się wtrąciłam, ale ten temat jest mi bliski. Kalorie warto znać, ale tylko żeby sobie potestować czy aby na pewno nie je się ich za dużo. Np niektórzy uważają, że jedzą mało, więc mało kalorii, a się okazuje, że jedząc "mało", można zjeść dużo kalorii, za dużo. A jedząc dużo ilościowo warzyw i owoców, możemy dostarczać sobie mało kalorii.
A jak dieta nie działa to może to być choroba. Ja miałam źle zbilansowaną dietę do swoich potrzeb i dodatkowo mam chorobę :/ Ale zmieniłam dietę i zaczęłam się leczyć i pierwszy raz od lat odnotowuję, że troszkę mnie mniej.
Dieta moja jest wspaniałą dietą

Bo rano jem śniadania białkowo-tłuszczowe, obiad jaki chcę, a kromy chleba na zdrowej mące i węgle jem na kolacje i owoce, bo to syci i szybko się trawi i dobrze się po tym śpi.
To są zalecenia dla mnie totalnie zmieniające moje pojęcie o jedzeniu, bo wszystko inaczej niż myślałam, ale to działa

I nazywanie tego potocznie dietą jest krzywdzące, bo każdy sobie myśli, że obcinam kalorie, uważam co jem i takie tam bzdurki, a wcale nie. Patrzę tylko, żeby nie zaczynać dnia od węgli i na to, żebym w posiłkach miała białko po którym czuję się najedzona czyli w moim wypadku - tofu, strączki.
Ale staram się nie jeść węgli prostych. Żadne sklepowe chleby, ciasteczka, słodkie napoje, przetworzone jedzenie.
ps. dziś na kolacje mam pizze na cienkim spodzie

zobaczę czy uda mi się ukulać na mące orkiszowej. Wtedy będzie to super pizzorina

Aha i tez nue mozna oczekiwac, że przez jedna noc nauczymy sie zdrowych nawykow, zmienimy caly sposob jedzenia, bo trwa. Na kazdym kroku okazuje się, że cos jest niezdrowe i jednak powinno byc zdrowsze. Z czasem wychodzą kolejne rzeczy do zmiany. I tez nie oczekujmy szybkiego schudniecia. Tylko zmieniamy zycie powoli ale konsekwentnie
