Nigdy nie miałam zwierzaka z nowotworem i nie wiem czy moje szalone wyjście może mieć jakikolwiek pozytywny skutek. Specjalistą też nie jestem.
Zastanawiam się czy ściągnięcie płynu z tego guza może spowodować, że narobi się jakieś paskudztwo ? Płyn się na pewno znowu tam uzbiera, ale mam obawy czy aby nie szybciej i nie agresywniej. Nie wiem też czy potrzebna jest do tego jakaś narkoza ? Chcę jej jakoś ułatwić, poprawić komfort życia, bo chyba już powoli gaśnie
Guz jest widoczny w płucach więc operacji nie biorę pod uwagę, bo nie widzę sensu. Wytnę co jest, ale vetka z płuc go nie wyciągnie, z żeber też nie zeskrobie
U samej vetki jeszcze nie byłam.
Bąbel zaraz oficjalnie skończy 14 lat.
