Przepraszam za brak odzewu ale ja nadal żyje w stresie ...
Najdłuższy dzień mojego życia i nadal trwa.
Kota obudziła mnie koło 6 nad ranem, wskakując na moją twarz wszystkimi czterema łapami. Rehabilitacja trwała przez godzine leżała mi na piersi, mruczała i ugniatała:)
Może zbyt emocjonalnie podchodzę do takich rzeczy, ale jak słyszśmy do weta to ona miauczała - jakby czuła, że coś się "kroi". Była spokojna, nie tak jak ja. Wet to pewnie ma mnie za dzikuskę ale jak weszłam do gabinetu to miałam szkliste oczy. Chwila rozmowy, zaskoczenie związane z pozdrowieniami i trzymanymi kciukami przez Agniechę
Ja to chyba jestem masochistką, lekarz powiedział, że już mogę sobie iść, że głupi jaś zacznie za chwilę działać, ale nie ja musiałam zobaczyć jak moja kota traci równowagę, bezwiednie pada na ziemię i nie wie co się dzieje ...
Wyszłam i w ryk/zdecydowanie mam jakieś problemy/. Po drodze za to spotkałam Panią, która dokarmia osiedlowe koty, biedna kobieta - zaczęłam gadać/słowotoku dostałam/żeby zrzucić z siebie trochę stresu. Tak minęło mi pierwsze 20 minut operacji. W domu myslałam, że oszaleje, nie mogłam się uspokoić, wiedziałam, że Kota jest w dobrych rękach ale i tak czułam przerażenie ...
Modliłam się nawet do świetego Franciszka
Kote oddałam o 12:30, przyszłam po nią chwile po 16. Siedziała w transporterku, wielgachne źrenice, zataczała się, miała problem z równowagą - w sumie dalej ma te wszystkie objawy.
W domku kota poczuła się swobodnie, zaczeła chodzić, w sumie to nie mogę tego nazwać chodzeniem nawet, zataczała się, nóżki jej sie plątały, próbowała wskakiwać, co kilka kroków zastygała, opierając cały ciezar ciała na nosku, podtrzymującym całe ciałko.
Boże czułam się taka bezsilna i bezradna, bardzo chciałam żeby w końcu zasnęła i udało się, koło 18:30, wskoczyła na łóżko i zasneła ..
Chwilami się budzi, stara się przejść i wraca na łóżko spac dalej, jakieś 30 minut temu zrobiła nam siusiu na łóżko, bezwiednie rzecz jasna, nie chce pić dlatego delikatnie zwilżamy jej pyszczek. Przeraża mnie to wszystko, nie wiem czy coś ja boli, nie wiem jak się czuje, nie wiem nic ..
co chwila zerkamy czy oddycha....
dziś spię na ziemi, w sumie to nie wiem czy zasnę, musze dbać o maleństwo:)
W piatek bedzie zastrzyk z antybiotykiem, jutro postaram się zajrzeć i zobaczyć jak wygląda rana po operacji...
dziękuje wam wszystkim za wsparcie - sama operacja to pikuś, za to mam wrażenie, że najgorsze rzeczy są przede mną ale będzie dobrze
moja mantra - będzie dobrze
