Sprzątam.Na kolanach, mozolnie oporządzam metraże. Dom stanął na głowie i wsio jest przestawione gdy maluszki nastały. Szczególnie chodzi o kuwety. Wylądowały wszystkie w przedpokoju. Zażwirkowane wsio jest. Jak na plaży kiepskiej. Kudły fruwają po chałupie jak na meksykańskiej pustyni.
Ogarniam pokój dzieciaków. Mozolnie, na kolanach. Mokrą dłonią zbieram resztki wszystkiego z dywaniku. Staram się. Przy wydatnej pomocy Ulisia to robię. Ucapia co większe kawałki i rodzeństwu niesie. Nie mogę uwierzyć,że wczoraj tak się wystarałam a dziś zero widoczności.
Futra siedzą i z zainteresowaniem oglądają spektakl w mym wykonaniu. Radosne miny mają. TZ-t wybiera kuwety doroślaków. Te obok nas stojące. Słyszę jak skrobie. Sobie jojczę gapiąc się z wyrzutem na france.
Kto tak nabrudził, no kto? Wczoraj paniusia sprzątała a dziś nic nie widać.
No kto jest takim brudasiem ?Coś mi za plecami zaszemrało. Janusz coś tam gada? Gada! Do kuwet
Co mówisz?Nie mów tak do nich
Nie mów tak do nich. To dzieci tylko.
Trzeba dokładniej sprzątać.
