Cosia Czitka Balbi i dachowce.TEN DZIEŃ. Cud narodzin!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob maja 12, 2018 22:05 Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce. Cucurbita maxima

Dzięki wielkie, gdyby co będę wracać do tematu, tutaj poza oczywiście ściepą potrzebna jest organizacja całości przedsięwzięcia i to jest zadanie, którego ja się niestety nie podejmuję. Nie oceniajcie mnie, proszę, że mogę, ale nie chcę.
Nie, już nie mogę. Obiś, Pasiek, Mama- wystarczy. Każda akcja z przygodami :roll: Nie mam siły, po prostu nie mam siły.
Kastracja, przynajmniej z moich doświadczeń, to nie jest hop, siup, dzień przetrzymamy i wypuszczamy. Tu się dzieje przedtem, w trakcie albo potem. U mnie dodatkowo albo pożar, albo dzisiaj....powódź :strach: Koty biegają, ze coś szumi w przedpokoju 8O Rzeczywiście, szumi w ubikacji. Spłuczka się zepsuła, pomyślałam. Otwieram drzwi, a na mnie leci Niagara pod ciśnieniem kilku atmosfer 8O Pęknięty wężyk doprowadzający wodę do spłuczki. I woda wali na mieszkanie! Zawór nie do zakręcenia w toalecie, a główny piętro niżej też zapieczony. I ta woda wali dalej, w przedpokoju już do kostek, wszystko pływa, leci w dół do piwnicy, nie można tej wody nijak opanować. Jest coraz fajniej, w końcu przyjechało pogotowie wodno-kanalizacyjne i odcięli wodę od domu na ulicy. Nie mam wody do poniedziałku. W ogóle nie mam. A w poniedziałek będą rozkopywać ulicę, bo tam walnął jakiś zawór :roll:
Sprawa jest poważna, bo powinnam podlać moje dynie :evil:
Dostałam cudem Apelkę, jutro zaczynamy :ok:
Balbisia zrobiła piękną, zdrową kupę :ok:
Był też Brat rano. Nic mu nie jest, wygląda dobrze.
Najgorzej wyglądam ja :evil:
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19070
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Nie maja 13, 2018 8:21 Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce. Cucurbita maxima

Rany, Czitka, współczuję powodzi i gratuluję Balbisiowej kupy :D
Co to jest Apelka?
Obrazek

Malk

Avatar użytkownika
 
Posty: 10725
Od: Pon paź 01, 2007 18:30
Lokalizacja: Oslo, NO

Post » Nie maja 13, 2018 8:36 Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce. Cucurbita maxima

Apelka to zamiennik Thiafeline lub Metizolu, leków na nadczynność tarczycy, którą ma Balbisia. Lek nowy, ta sama substancja czynna, ale w zawiesince, podawany dopyszcznie ze strzykawki. Prawdopodobnie inaczej się wchłania, łatwiejszy w podawaniu niż tabletka. Generalnie nieosiągalny, bywa i znika. Nam się udało wczoraj kupić jedno opakowanie, ostatnie chyba we Wrocławiu, będziemy próbować unormować Balbisi poziomy tarczycowe. Może się w końcu uda....
A dzisiaj kupa znowu budyń, radość trwała krótko.
Spokojnej, pięknej niedzieli wszystkim!
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19070
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Pon maja 14, 2018 8:12 Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce. Cucurbita maxima

Kolejny dzień bez wody, ale dzieje się :strach:

Druga ekipa rozkopuje ulicę. A wszystko dlatego, że przedwczorajszej ekipie urwał się zawór w ulicy przy zakręcaniu wody, a wystarczyło założyć tylko rączkę zaworową w piwnicy, ale im się nie chciało (tak twierdzi ekipa dzisiejsza).
Idę do pracy, niech się dzieje.
Koty bardzo zdziwione pracą kopary, Czitka siedzi w oknie i robi buuuuu.... 8O
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19070
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Pon maja 14, 2018 8:50 Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce. Cucurbita maxima

:strach: omg czitko, współczuję powodzi i braku wody

powodzenia w dalszym szukaniu apelki, kciuki za kupy Balbisi!

U Ciebie nudów nie ma ani przez minutę... :roll:

Ais

Avatar użytkownika
 
Posty: 2775
Od: Nie sty 08, 2006 10:45
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Pon maja 14, 2018 9:19 Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce. Cucurbita maxima

Apelkę już mam :ok: , wody jeszcze nie :evil:
Kopią dalej, będzie wymiana zaworu potem. Mam nadzieję, że jak wrócę z pracy koło dziewiątej wieczorem będzie zawór i woda 8)
Potem jeszcze jedna ekipa będzie naprawiać ulicę.
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19070
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Pon maja 14, 2018 9:25 Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce. Cucurbita maxima

Za wode!
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87959
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pon maja 14, 2018 11:37 Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce. Cucurbita maxima

:ok: :ok: :ok: za wode
Tu jesteśmy http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=152188
Człowiek szczęśliwy to nie ten, który wszystko ma, ale ten, który cieszy się wszystkim, co ma.
Gabi 14.07.2016 (*), Duffy 06.04.2009 - 02.11.2020 (*)

bozena640

 
Posty: 28669
Od: Nie sty 11, 2009 17:23


Post » Pon maja 14, 2018 19:05 Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce. Cucurbita maxima

Czitka, czy to się dzieje naprawdę. Ty chyba żyjesz w jakimś Matrixie. Współczuję.
Jak tam synowa się czuje? Trzymam mocno :ok:

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Pon maja 14, 2018 19:28 Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce. Cucurbita maxima

Dobrze, że Czitkowe koty mają wywalone na koparkę, u mnie coś rozkopują na dole i moja kicia się chowa gdzie może ze strachu :(
Obrazek

Malk

Avatar użytkownika
 
Posty: 10725
Od: Pon paź 01, 2007 18:30
Lokalizacja: Oslo, NO

Post » Pon maja 14, 2018 21:49 Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce. Cucurbita maxima

Czitkowe koty są wychodzące i nie takie remonty przeżyly. Moje panikowały tylko trochę przy docinaniu krawężników tarczówką (ja miałam nawet w żołądku "gęsią skórkę") -jakieś 5 m od domu - parterowego.

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16554
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon maja 14, 2018 22:57 Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce. Cucurbita maxima

Mam wodę, wszystko działa :P Wróciłam z pracy późno i mycie, pranie, podlewanie, jednym słowem likwidacja trzydniowego braku wody. Ja już wolę jak nie ma prądu, bez wody znacznie trudniej. Na ulicy została wielka dziura ale zasypana piachem, teraz przyjdą służby brukarskie naprawiać jezdnię, pewnie o szóstej rano :P Ja już się nawet denerwować nie potrafię z okazji kataklizmów, czasami mi się śmiać chce, bo co ma zrobić człowiek bezsilny?
Dzisiejsza ekipa powiedziała mi, że woda u mnie waliła w piątek z tej rurki od kibla w toalecie z siłą 3.5 atmosfery. Trochę dużo 8O
I jak już jej było po kostki w przedpokoju i ciągle przybywało, a bieganie z wiadrami nic nie dawało, to sobie usiadłam obok tej Niagary na szafce z butami i zapaliłam papierosa i niech się leje :smokin: No bo że co ja mogę? Nic :evil:
Dzisiaj jak wyjeżdżałam do pracy, to ta kopara jeszcze pracowała a ja zastanawiałam się, czy nie przekopią kabli elektrycznych na przykład :strach:
Sprawdźcie sobie zawory odcinające wodę. Wszystkie 8)
Tu jakiś dom wariatów. Ale się nie nudzimy przynajmniej.
Synowa znowu w szpitalu, w końcu te dolegliwości przejść muszą, jeszcze chwila.
Padam spać. Nic nie szumi.
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19070
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Pon maja 14, 2018 23:04 Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce. Cucurbita maxima

Oluś, wiesz co - ja Cię kocham. Tak naprawdę. Bo Ty piszesz o tych swoich kataklizmach tak lekko (choć wiem, że lekkie nie są), że moje w tym momencie wydają się takie malutkie. Znaczy - TY dajesz radę kataklizmom, to ja nie dam rady moim malutkim ? ...nie, no, muszę dać...

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16554
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto maja 15, 2018 8:17 Re: Cosia Czitka Balbi i nie moje dachowce. Cucurbita maxima

Izka, rozbroiłaś mnie od rana, fajnie jest być kochaną, ja też.... :1luvu: :oops:
Czasem myślę, że może za dużo tu piszę, że to tak leci w eter i ...i co? No i że co z tego, że leci? :roll:
Że może lepiej pisać tajemniczymi ogólnikami typu była awaria, ale już jej nie ma. Albo dałam kotu tabletkę. Albo że boli mnie coś w środku. I taka zabawa w domysły :smokin: Tak nie umiem, ze mnie to jakoś samo wychodzi i idzie. W końcu usiądzie, i bardzo dobrze. Nie ma, minęło, nie było. Za to nie mam Facebooka, tego typu otwartość praktycznie w kosmos jest dla mnie przerażająca. Boję się :strach:
Pęknięta rura to żaden problem. To kłopot tylko. Jedno z kretowisk, o które się tylko potykamy. Rurę to nie boli. Ani w ciele, ani w duszy.
Prawdziwych problemów bardzo się boję. Bardzo.
Pasiek i Mama na tarasie czekają na śniadanie.
Dynie rosną.
Będą śliwki.
Życie sobie idzie swoją ścieżką.
Małym kłopotom mówimy a poszły won, nie ugryziecie mnie!
Rury działają :P
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19070
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Franciszek1954 i 57 gości