» Śro mar 28, 2018 19:07
Re: tom 9. Filemon
Wrocilam do domu, Filutek przywital mnie pod drzwiami ćwierkając. To nowośc, bo do tej pory był zamykany w kuchni, żeby nie ganiał Szarej. A Szara juz od jakiegoś czasu nie wychodziła mnie witac.
Nie chcę zapeszać, ale ucieszył mnie popoludniowy apetyt Filutka.
Wczoraj, kiedy wróciłam z lecznicy bardzo dokładnie obwąchiwał transporter. Pozwoliłam mu, w nim Szara dostała pierwszy zastrzyk, moze mu orzekazała, że odchodzi.
Filek cała noc na mnie spał.
Muszę napisać, jak dr Domi zaopiekowała się Szarą. Kotełka została uśpiona na podkładzie ze swojego transportera/ Potem pani doktor umyła łapkę, w która sie wkłuła, zawinęła Szarutka w podkład i kocyk, jak w becik, jeszcze ja pogłaskałam po główce i pani doktor ja wyniosła. W canfelisie to się zawsze odbywa z wielką dbałościa o pacjenta i opiekuna. Mam poczucie, że mam tyle czasu, ile potrzebuję i że lekarz robi to co musi ze wspolczuciem. To kolejny powod, dla ktorego wiem, że moge im ufać.
Maja podpisaną umowę z Parkiem Pamięci, tam spoczywaja moje zwierzeta.
W środku czuję ogromny kamień, chociaz nie płaczę, chociaż wiem, że nie mogłam inaczej.
Dziś mi sie przypomniało jak Szara bawiła się na krześle usiłując ułowic własny ogon... Jedyna moja go goniła z takim zapamietaniem... Niedługo poszukam zdjęć, bo chcę ją wspominac taka zadowoloną, pełna zycia, jaka była przez wiekszośc naszego wspólnego czasu.