Pralcia zaprasza 5. Proszę zamknąć

[MalgWroclaw]

Pewnie, Wanilko
Pralcia

Wracając do domu ok. 21.30, poszłam jeszcze do sklepu, niedaleko. I byłam świadkiem, jak chłopak złapał kota, ale kot go podrapał i zwiał. Samego kota nie widziałam. Chłopak był pijany i stał w grupie chyba sześciu (rozsądek od zawsze miałam mocno rozwinięty, że się tak wyrażę, a z wiekiem mi się pogłębia. Nawet nie mogę napisać, że stałam po wzrost, jak dawali rozsądek. Chyba w ogóle po nic nie stałam). Jeden z mniej pijanych nie krzyczał (bo pijany krzyczał), tylko powiedział mi, że w innym sklepie wisi ogłoszenie o zagubionym kocie. Poszłam tam (kawałek dalej, przez ulicę), zrobiłam zdjęcie ogłoszenia i zadzwoniłam pod podany numer. Właściciel przybiegł, ale kot (o czym wie chyba tylko z opisu) nie był jego. Nie był to też (raczej) żaden z moich wolno żyjących, bo one (mam nadzieję) nie dałyby się tak łatwo złapać na ręce. Właścicielowi obiecałam czujność. Wstawiam to ogłoszenie, chyba jednak tylko dla siebie, ale wstawiam


A potem duża ogrzała mięso, poszła na podwórko i jeden kot przyszedł na kolację
Pralcia

[jolabuk5]

Pierwszy raz wyszedł z domu, piszą w tym ogłoszeniu. Po co go wypuszczali? Ludzie się nigdy nie nauczą. Potem szukanie, rozpacz, wydatki, a wystarczyło kupić siatkę
Oby kot się znalazł!

[jolabuk5]

Pralinko, życzę ci na jutro dobrego apetytu i dużo mizianek z Dużą!
Sabcia

[anulka111]

Pozdrawiamy serdecznie z kotkami

[MalgWroclaw]

Miau. Duża już dawno wróciła, mówi, że żaden kot nie przyszedł na śniadanie
Pralcia

Sabciu, miauknij Dużej, że nie dyskutuję z ludźmi. Mieszkamy w okolicy, w której koty są wypuszczane, psy też. Nikt nie myśli o ruchu, ulicę dalej jest szpital, więc jeżdżą karetki.

[Hannah12]

Pralciu, twoja Duża to chyba przyciąga takie trudne sytuacje.

[jolabuk5]

Miau. Duża już dawno wróciła, mówi, że żaden kot nie przyszedł na śniadanie
Pralcia

Sabciu, miauknij Dużej, że nie dyskutuję z ludźmi. Mieszkamy w okolicy, w której koty są wypuszczane, psy też. Nikt nie myśli o ruchu, ulicę dalej jest szpital, więc jeżdżą karetki.

Pralciu, moja też nie dyskutuje. Ale się wścieka na takie wiadomości. Bo ludzie są głupi, a cierpi kot
Sabcia

[MaryLux]

[MalgWroclaw]

Duża wróciła już z pracy i od kotów. Zgubiła mięso
Pralcia

Opowieść o zgubionym mięsie
Kupiłam je na jutro, dla kotów oczywiście. Kto z Wrocławia, na pewno wie, gdzie jest Feniks, byłam tam około godziny 20. Już kupowanie mi nie szło, bo w kolejce do kasy przytuliłam to mięso do siebie i pan kasjer nie wiedział, co ma kasować. Przeprosiłam go, porozmawialiśmy o zmęczeniu, powiedziałam, że już go przecież widziałam wcześniej i przykro mi, że musi siedzieć w kasie (w dzień, przechodząc przez Rynek, coś tam kupowałam), a on powiedział, że ma zmianę do 22. Poszłam do Nonia na chwilę, pojechałam do domu, na podwórku spotkałam Mikiego, jak zwykle obwąchał torbę. W domu miałam włożyć je do lodówki (na wieczorne karmienie miałam skrojoną porcję, tylko trzeba ją było wyjąć z lodówki i przelać gorącą wodą). Obróciłam się - nie ma. A miałam je w ręce. Późno się zrobiło, więc przygrzałam porcję na podwórko i poszłam do kotów. Wróciłam. Szukam, szukam, nic. Znalazłam za książkami.

[anulka111]

To że zmęczenia . Ja kiedyś coś widowiskowo pomyliłam lodowkowo remontowo.....już nie pamiętam co. Wrocilas później ode mnie.

Jestem bardzo zmęczona, bo chyba znów mi anemia szaleje.....padnieta non stop albo stres mnie rozłożył.

Mam nadzieję,ze w święta dojdziemy do siebie.

[MalgWroclaw]

Jestem bardzo zmęczona, bo chyba znów mi anemia szaleje.....padnieta non stop albo stres mnie rozłożył.

Mam nadzieję,ze w święta dojdziemy do siebie.

Anemia i stres, i jeszcze choroba wirusowa... Idź spać, wziąwszy dużo witamin. Mam nadzieję, że masz dobre żelazo.

[anulka111]

Tak od kilku lat jadę na sorbiferze.....po prostu za dużo czynników się nalozylo i mnie przerosło. A ty jak się trzymasz?

[Dorota]

Duża wróciła już z pracy i od kotów. Zgubiła mięso
Pralcia

Opowieść o zgubionym mięsie
Kupiłam je na jutro, dla kotów oczywiście. Kto z Wrocławia, na pewno wie, gdzie jest Feniks, byłam tam około godziny 20. Już kupowanie mi nie szło, bo w kolejce do kasy przytuliłam to mięso do siebie i pan kasjer nie wiedział, co ma kasować. Przeprosiłam go, porozmawialiśmy o zmęczeniu, powiedziałam, że już go przecież widziałam wcześniej i przykro mi, że musi siedzieć w kasie (w dzień, przechodząc przez Rynek, coś tam kupowałam), a on powiedział, że ma zmianę do 22. Poszłam do Nonia na chwilę, pojechałam do domu, na podwórku spotkałam Mikiego, jak zwykle obwąchał torbę. W domu miałam włożyć je do lodówki (na wieczorne karmienie miałam skrojoną porcję, tylko trzeba ją było wyjąć z lodówki i przelać gorącą wodą). Obróciłam się - nie ma. A miałam je w ręce. Późno się zrobiło, więc przygrzałam porcję na podwórko i poszłam do kotów. Wróciłam. Szukam, szukam, nic. Znalazłam za książkami.

Ufff...

Jak Pralci nocka minęła?

[Anna2016]

Ciociu to nie Twoja wina, to mięsko samo tam się ukryło. Zunia.

[MalgWroclaw]

Miau. Noc minęła tak, Ciociu Doroto, że przytulałam się do dużej. I zjadłam trochę chrupek. Duża wróciła z podwórka, mówi, że dwa koty czekały na śniadanie i się cieszy
Pralcia