klaudiafj pisze:kicikici3 pisze:Hey Klaudiafj

u mnie Filuś nie miał biegunki, wymiotów, tylko raz dziennie lub co drugi dzień, tzw krowi placek w kuwecie, do tego niestandardowo; wilczy wręcz apetyt. Ale ogólnie na jakiś czas przed badaniem krwi, zdziwiło mnie że chodzi spać pod łóżko, wcześniej tego nie robił. No i lubił się ogrzewać przy lampie leczniczej ( ma to jako wspomaganie przy jego problemie z zatokami) . Wszystkie parametry z profilu rozszerzonego wyszły idealnie, potem dotarł wynik badania na specyficzną lipazę trzustkową , i wyszło ostre zapalenie.
Ale pocieszę Cię , że plusem jest wiedzieć co dokładnie kotu dolega :201461 Wtedy wiadomo co trzeba (poza dobrym wetem oczywiscie) . Najgorzej jest nie wiedzieć , na co cierpi kot.
Dokładnie tak

My już robiliśmy lipazę trzustkową, wątrobową i wszystko co tylko się dało ze specjalistycznych badań w zeszłym roku. Potem usg. Do tej pory nie dalo się znaleźć żadnej choroby. Jedynie kryształy w pęcherzu i stres. A własnie teraz coś zaczęło się dziać. I z tego co piszecie to mi to pasuje też do Marysi. Wolę to niż nowotwór

Muszę właśnie zabrać jedzenie i jutro badania.
ps. tego Fipu to chyba nie macie? Cieszę się od paru dni, że jednak to nie to

Oj chciałabym , aby to nie był FIP. Niestety jesteśmy wciąż na etapie , że nie wiadomo co. Może ten nowy lekarz na coś wpadnie, on przynajmniej ma zupełnie inne podejście do zwierząt niż to okropne małżeństwo wetów i ta druga wetka u której robiłam badania krwi a która nie chce nic robić, aby się nie narazić temu małżeństwu bo to koledzy po fachu
To co wiem na 99%, z artykułów w sieci, z prac doktorów weterynarii itp. I co dziś usłyszyłam od wetki, gdy pojechałam zrobić snap test fpl Perełce , to; jak było wodobrzusze , które znikło to nie było FIPowe. Jeszcze tamte siostry (obie są weterynarzami ) nie spotkały się przez lata praktyki , aby wodobrzusze FIPowe znikło . Jak już się pojawia , to już jest do końca( chyba że ktoś chodzi usuwać płyn itp) A druga sprawa, badanie na miano przeciwciał , robione z krwi, także jest niemiarodajne . Zadne testy z krwi nie są , jeśli chodzi o FIP. Ponoć tylko gruntowne , laboratoryjne zbadanie płynu z jamy brzucha daje już jakąś pewność. Perełce punktatu nie pobrali, gdy miała wodobrzusze. A przy laparoskomii diagnostycznej, także nie pobrano nic do zbadania . Zmarnowano zupełnie, możliwości jakie były stworzone. Ehh..a czemu tego nie zrobili ? Uważam , że poza ichnią pewnością siebie , która jest wręcz ignorancką pychą, może po prostu nie chcieli , aby ewentualne wyniki tychże badań, nie zburzyły ich jakże pięknej diagnozy (postawionej w sumie już drugiego dnia wizyty ). W obrazie usg, nie udało się także znaleść tego zropiałego węzła chłonnego .
Zresztą..co ja sie będę tu rozpisywać . Znacie całą te historię i moje przeprawy z wetami wadowickimi.
Ps. jeszcze dodam , że sposób w jaki ci weci "prowadzili" ..nazwijmy to ;leczenie

Perełki ..to woła o pomstę

Myślę , że mają spory udział w jej anemii np. Aktualny lekarz , wspomniał dziś o tym podawaniu sterydu w kratkę i to jeszcze bez osłony w postaci ferran . Juz nie wspominając o innych preparatach , których także nie dostawała a powinna.