Fartek. Ewa, jego Duża mówi z zachwytem o nim. Jeździ wytrwale do weta z uszami. A on wytrwale 200 m od domu leje w transporter. U mnie był kotem stacjonarno-żrącym. U siebie jak młody bóg szusuje po mieszkaniu gubiąc futro. Nawet półki dla niego zamontowane zaczyna obskakiwać.
Minął rok jak na niego wlazłam. Gdy go przytargałam, to Janusz za głowę się złapał i powiedział co powiedział. Że taki brzydal starszy nie znajdzie domu. Kto zna Janusza wie, że wypowiedź była soczystsza

Do tego się okazało, że chorób to on ma też deczko. Powoli, po kolei wszystko było ogarniane. Tylko te uszyska zostały. I bronią się.
Wiecie sami jak takie adopcje cieszą. Prawie nie możliwe ale jednak. Strasznie miodem spływają na serce.
Fartoszek vel Grubcio vel Klusek
Reklamuje "swoje" podkłady

W walce z brzuszkiem

Relaksing

Mnie wzruszył ten ręczniczek pod bródkę położony coby kotu szyjki nie przecięło

Słodkich snów
