Nic nie cykłam

Jakoś mi pogoda umkła podczas sprzątania, ogarniania, szukania dokumentów, pichcenia zupy...
Czas leci i leci. Głowa nie ta. Zajęta "myślami".
Ogonek z kotłowni nie je. Siedziała kociczka na zewnątrz i trzęsła się . Na budce z polarem w środku dulczyła. Kiedyś bym się nie martwiła ale dziś mnie niepokoi. Bo nie je. Co z tego ,że michy pełne. Powinna przyjść. Kropki nie było. Udało mi się w nocy okienko otworzyć piwniczne. Ale koty tego faktu nie zauważyły. Przyjęły do wiadomości ich zatrzaśnięcie.
Szylka też cipi pod chmurką. Jest nie przyjazna zmiana i pędzą ją mocno. Obeszłam teren kolejny raz by zerknąć gdzie by budkę postawić. Ale wszędzie na widoku jest. Pracownicy i kupujący i auciarze zauważą. Może wąski karton by się wsunął daleko między płoty dwa ale strasznie wąski. Bez styropianu. Muszę pozerkać za takim. Może to lepsze niż nic. Do poprzedniej zimy bytowała za płotem kotłowni w baraku metalowym. Tam budka i suche było. Ale wszystko rozebrali tego roku. Budkę ukryłam. Wydawało się ,że dobrze. Pod zrujnowanymi schodami. Ukradli.

Stara paka z wyżartym przez psy wejściem.
Szylcia nie wpadła na to, że może pobiec na kotłownię i w jakimś zakamarku się skryć. Jest miejsce. Martwię się. Takie wilgotne zimno jest gorsze niż suchy mróz.
Dziś na kotłowni zabezpieczałam dziury gdzie wydaje się, bytują koty. Choć troszkę. Polarów mam za mało ale pozbiera się. Wydaje się ,że pod jednymi schodami koty jednak koczują. Jest tam stara słoma. I odciśnięte dołki od kłębuszków ciał. Zabezpieczyłam "wejście" starym siennikiem i kartonami. W środek też wrzuciłam kartony z polarami. Jeszcze dowalę inne rzeczy jak zdobędę. Może się przyjmie? Tam są stare beczki, sienniki, pręty jakieś co wejście blokują. Nic nie ruszałam. To zawsze dla debili przeszkoda jest.
Na drugim też widać, że śpią. Jest wielka wnęka ku ziemi wywalona. Tam przygotowałam posłania i widzę ślady polegiwania. Zabezpieczyłam choć troszkę kartonami górę i boki by nie wiało. Więcej nie ma sensu bo "wycieczkowicze" wszystko zdemolują jak zobaczą. Cały czas tam przesiadują. Widzę po ilości petów ,puszek i butelek. O innych
tantiemach nie wspomnę przez grzeczność.
