OTW17- życie leniwie toczy się dalej...

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Czw paź 05, 2017 8:31 Re: OTW17- Mamy. Dzięki za pomoc. Oby udało się!

Asiu a jak nasz malutek dzisiaj ???
Mili <3 (AMY <3 pamietamy) Obrazek plus Bagira ObrazekObrazek
Watek : viewtopic.php?f=46&t=204368
Bagi do adopcji: viewtopic.php?f=13&t=200315

MonikaMroz

Avatar użytkownika
 
Posty: 18203
Od: Nie lip 24, 2011 9:30
Lokalizacja: Kutno

Post » Czw paź 05, 2017 8:32 Re: OTW17- Mamy. Dzięki za pomoc. Oby udało się!

Zachwycam się Twoją prozą poezyjną :)
Obrazek ObrazekObrazek
Tosia, Basti, Rudi

Do zobaczenia Matrisiu. ♥ ♥ ♥ Kocham Cię.

Bastet

Avatar użytkownika
 
Posty: 7623
Od: Pon paź 12, 2015 19:20

Post » Czw paź 05, 2017 8:44 Re: OTW17- Mamy. Dzięki za pomoc. Oby udało się!

Nigdy nie widziałam lecących łabędzi!
Gęsi, kaczki, żurawie tak. Łabędzi nigdy. Zazdroszczę widoku.
I wtedy zawsze Cudowna Podróż mi się przypomina...
Mam jeszcze taki odruch żeby czapkę z głowy zdjąć (chociaż baba jestem), albo przyklęknąć, nie wiem....
A jak dziś Enterek zaczął dzień?

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2431
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 05, 2017 9:32 Re: OTW17- Mamy. Dzięki za pomoc. Oby udało się!

Miałam to szczęście ,że widziałam łabędziowe starty. W Sobieszewie to stadnie wręcz. Pierwszy raz jak przeleciały nad mą głową to aż się pochyliłam i zakryłam rozum :wink: rękami by mi łba nie urwało. Jak odrywają się od wody to jak niezgrabne spławiki tak tikają bez ładu. Ale jak już wyzniosą się to widok jest cudny. Nie zdawałam sobie sprawy jak wielkie mają skrzydła i jak wielkie to są ptaki. Jakie mogą być groźne jeśli chodzi o ich bezpieczeństwo. W powietrzu ruch ich piór wydaje taki odgłos jakby przelatywał odrzutowiec. Nie da rady tego dźwięku pomylić z niczym.
Lubię Mazury. Często jeździliśmy. Tam łabędzi zawsze dużo było. Na jednym polu namiotowym co rano rodzina wychodziła na brzeg celem przeglądu pozostawionych stolików. Od świtu było słychać jak trzepią dziobami w naczyniach. Mnie to nie zawadzało. Ale byli jedni, po imrezie zakrapianej, co orła w sobie poczuli i wyszli bronić dobytku. Jeno cień z tej odwagi został jak łabędzi tata wyprostował się, rozłożył skrzydła i ruszył wysyczeć przekleństwa dziobem skierowanym wprost w dziób facia. Facio nie był miernotą ale zdryfił. Ptak sięgał mu do twarzy. Cofnął się więc , namiot zakluczył i cicho siedział. Dopóki przegląd się nie skończył.
To był Maciek. Cudny , dorodny ,"do rany" przyłóż ptaszydło. Wieloletni rezydent jeziora. Wystarczyło stanąć na molo, krzyknąć po wodzie Macieeek, Maciuś a on przylatywał z najdalszej strony jeziora. Już z dala szum skrzydeł słychać było. Ale nie można było ryzykować zawołania ,nie mając daru w dłoni. Choćby okruszka chleba. Boleśnie można było się przekonać jak wielkie jest niezadowolenie Maćka z pustego przebiegu. Potrafił przegonić oszukańca do samego namiotu. Syczał, walił skrzydłami choć krzywdy fizycznej nie zrobił. Potem wracał na swe jezioro strzepując pióra jak bokser po walce. Prężył muskuły, gruchał i zerkał czy go podziwiamy.
Maciuś jednego roku zaginął. Źli ludzie zabili mu żonę i malunie dzieci. Tak mówili miejscowi. Kręcił się jeszcze osowiały trochę by w ogóle zniknać. Czasem o nim myślę.
To były dawne czasy. Danka miałą 6 lat ,może siedem jak ostatni raz byliśmy na Maciusiowym jeziorze.
To tam usłyszeliśmy o bąblach na wodzie i żabie co bez most przeszła.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56066
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 9 >>

Post » Czw paź 05, 2017 9:48 Re: OTW17- Mamy. Dzięki za pomoc. Oby udało się!

Swego czasu karmiłam w Santiago z ręki czarne łabędzie. Dzikie, będące przelotem. Dopiero dużo później do mnie dotarło, czemu ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę :oops: .
Jak tam Enterek, lepiej?
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24278
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Czw paź 05, 2017 9:59 Re: OTW17- Mamy. Dzięki za pomoc. Oby udało się!

Pogoda paskudna, bura i ponura, ale dzięki tym Twoim opowieściom jakby jaśniej się zrobiło...
Poproszę jeszcze o bąblach na wodzie i żabie :smokin:

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2431
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 05, 2017 11:48 Re: OTW17- Mamy. Dzięki za pomoc. Oby udało się!

Co do Entusia. Dzionek rankowy znów mniej ciekwy jest. Oczy... Bolał go kałdunek chyba jak gbo o utuliłam to pisnął. Ale zjawił się przy wejsciu od klatki by go wypuścić. I w kuchni się stawił skubiąc swe jedzenie. Z nocy puste miseczki zostały. Połaził też deczko ,zanim go zamknęłam.Dziś jest z córką. Siedzi w klatce ,na podgrzewaczu, w budce. Śpi. Córka wspominała ,że widać ,że nie jest za dobrze z samopoczuciem. Wygląda też jakby miał kłopoty ze zrobieniem kupala/siku. W nocy z pupy mu strzelało więc możliwe ,że brzusiek jednak boli. Ale był w kuwetce bo kopał i kopał i kopał. Wczoraj już mu dokuczał i "jeździły" mu humorki w środku. Tyle tego wszystkiego trafia do niego. Oraz w niego. Bujamy się od 22 września. Wtedy temperatura pierwszy raz skoczyła. To długo . Kota żal choć to dzielny chłopczyk bardzo jest. Wet po południu. Mam nadzieję ,że nic nie wyskoczy nowego. Zawsze się boję.

Aniu, gdzieś był opis żaby i bąbli. Może uda mi się odszukać. Bo to już odgrzewany dowcip jest :wink: Jak nie to naskrobię.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56066
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 9 >>

Post » Pt paź 06, 2017 10:52 Re: OTW17- Mamy. Dzięki za pomoc. Oby udało się!

waanka pisze:Pogoda paskudna, bura i ponura, ale dzięki tym Twoim opowieściom jakby jaśniej się zrobiło...
Poproszę jeszcze o bąblach na wodzie i żabie :smokin:


prosisz i masz
Z 9 wątku wygrzebałam
ASK@ pisze:...
Zawsze jak pada mocno i kałuże się robią to przypominam sobie nasz wyjazd jak Danka mała była. Do Koczka pojechaliśmy z namiotem i 3 letnią córką. Lało cięgiem. Cholera cięgiem. Pole namiotowe przy moście było i tam zbierali się ludzie z pobliskiej wioski. Na urlopowiczów pozerkać. Dziwolągów co by nie było. Bo tylko miastowy tak się katuje plenerowo.
Jak wspomniałam lało, lało...Wreszcie przestało na chwilkę. Polazłam ci ja z TZ na mosteczek trochę towarzysko się udzielić.Piwko, kaloszki... Siąpi znów. Gadamy se jak to Polacy o pogodzie. Słyszę...pani, bomble som na wodzie to lać bedzie ze 3 dni. Uczynny pan oparty o barierkę prostuje...sonsiadko a dłużej bedzie niż 3 dni lało, bo żaba bez most przeszła... 8O Cholera racje mieli. :twisted: Tydzień ulewy z grzmotami były. Namiot zaczął przeciekać, wszędzie woda stała... Gdybym ja tą żabę wtedy dorwała :mrgreen: Bo z boblamy se nie poradzę. Do dziś ile razy widzimy bąbelki powietrza na kałużach wiemy ,że 3 dni mamy z głowy. Pocieszeniem jest ,że most daleko, żab w okolicy nie ma to na resztę dni jest nas nadzieja na pogodę.



Enterek wczoraj znów miał gorączkę. Ponad 39 u weta było, jak ja już w domu zapodałam Tolfę wcześniej. Bo mnie oczki nieprzytomne przywitały. Dostał Zylexis. Co ma być to będzie. A może pomoże. Jutro druga dawka. Ja już nie wiem jak i czym go przekonać by walczył. Wetka go obmacała. Brzusiek twardy bo jelitka zagazowane. Mam wrażenie ,że ja tylko dokładam mu co i raz nowych specyfików lecząc kolejne objawy. Z obserwacji wynika ,że on większy żywczyk jest gdy ma obniżoną temperaturę. Nadżerki powolusiu się goją. Wydaje się mi ,że podskoczył troszkę w górę. I waży 1,5 kg. Przytył całe 0,10. Apetyt ma słaby.

Mila coś zasmarkała. To wina, według TZ-ta, samej Mili. Nie przychodzi przytulić się do niego, mimo licznych próśb. Tylko śpi w nogach na kocyku. Zamiast z facetem pod kordełką. Taki wykład dziś usłyszałam. Był przeznaczony nie dla mnie.
Podobno jakiś mały bury buszuje na kotłowni. Tchórzliwy i uciekający. To relacja PT. Oby źle widziała. :placz:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56066
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 9 >>

Post » Pt paź 06, 2017 11:43 Re: OTW17- Mamy. Dzięki za pomoc. Oby udało się!

Asiu, dziękuję :1luvu:
Próbowałam sama znaleźć przez forumową wyszukiwarkę, ale bombli nie szukałam, fakt;
Świetna historia, zapamiętam.

Enterku, dzieciaku wyzdrowiej wreszcie :ok:

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2431
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 06, 2017 13:01 Re: OTW17- Mamy. Dzięki za pomoc. Oby udało się!

Jeździliśmy tam kilka lat. To tam urzędował łabądek Maciek. Danka łowiła w deszcz ryby siedząc na pomoście w czerwonym sztormiaku. Wygrzebywała ochoczo z innymi wędkarzami robale z błotnistej ziemi. A jak nie mogła sobie poradzić ze zdjęciem zdobyczy z haczyka to darła się na całe pole namiotowe
psie pana pan mi zdjemie te rypkem bo mama się brzyduli tego.
Zawsze ktoś biegł i pomagał.
Głupia ja byłam i jakaś bez strachu ,że Maciek zrobi jej krzywdę. Jadł z jej ręki. Często pływał obok wędkarki. Czekał na niedorostki rybne co to rzucane były wprost mu z haczyka.
Dziecko w mieście chowane siedziało w namiocie i wyglądając z otwartych plandek, pytało grzecznie mamo, tato mogem wyjść na dwór ? Pławiło się w jeziorze bez względu na pogodę godzinami. Padało czy nie padało ,jak było ciepło to siedziała w wodzie. Namiot przeciekał, do sklepów daleko, w sklapach pustki wtedy i tak były, gotowało się na maszynce jednogarnkowe "dania" ale fajnie było. Danka, taki chorowitek, na tym pełnym dmuchawców i pleśni polu namiotowym nie chorowała nigdy.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56066
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 9 >>

Post » Pt paź 06, 2017 15:42 Re: OTW17- Mamy. Dzięki za pomoc. Oby udało się!

Fajnie się wspomina; tyle wzruszeń...
My jeździliśmy na „przedmurze” Mazur - Kurpie, mieszkaliśmy w domku udostępnionym nam rodzinnie, bez wygód i z połamanym ogrodzeniem. Bardzo skrzętnie korzystały z takiego swobodnego wejscia zaprzyjaźnione psy, które potrafiły złożyć nam wizytę i zostać kilka dni. Pełna miska, podarowany kocyk, zabawa z piłką i te psiny były „nasze”. Jeden szczególnie postanowił zostać u nas na stałe i nawet przywoływany przez właściciela generalnie miał go w nosie. Do tej pory zastanawiam się jest to było, ze tak beztrosko pozwalałam się bawić mojemu synowi (miał chyba wtedy 5 lat) z tymi psiakami, jakoś w ogóle nie brałam pod uwagę, ze przecież to w końcu obce zwierzaki, pewnie zarobaczone, z pchłami; do domu je wpuszczałam gdy padało, legowisko miały pod stołem... w życiu żadne nie warknęło na kogokolwiek z nas.

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2431
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob paź 07, 2017 7:56 Re: OTW17- Mamy. Dzięki za pomoc. Oby udało się!

Jak nasz maluch kochany?
I inne kociaki?
Tak sie skupiamy na Enterku ze nie wiemy co u innych kociaczków :1luvu: Głaski dla wszystkich, tyle ile rak wam starczy :201494
Mili <3 (AMY <3 pamietamy) Obrazek plus Bagira ObrazekObrazek
Watek : viewtopic.php?f=46&t=204368
Bagi do adopcji: viewtopic.php?f=13&t=200315

MonikaMroz

Avatar użytkownika
 
Posty: 18203
Od: Nie lip 24, 2011 9:30
Lokalizacja: Kutno

Post » Sob paź 07, 2017 7:56 Re: OTW17- Mamy. Dzięki za pomoc. Oby udało się!

Jak nasz maluch kochany?
I inne kociaki?
Tak sie skupiamy na Enterku ze nie wiemy co u innych kociaczków :1luvu: Głaski dla wszystkich, tyle ile rak wam starczy :201494
Mili <3 (AMY <3 pamietamy) Obrazek plus Bagira ObrazekObrazek
Watek : viewtopic.php?f=46&t=204368
Bagi do adopcji: viewtopic.php?f=13&t=200315

MonikaMroz

Avatar użytkownika
 
Posty: 18203
Od: Nie lip 24, 2011 9:30
Lokalizacja: Kutno

Post » Sob paź 07, 2017 8:23 Re: OTW17- Mamy. Dzięki za pomoc. Oby udało się!

Enter załatwił sobie układ pokarmowy. Ma biegunkę, luźne stolce i ciągle biega do kuwety robiąc kleksy. Pozycja na chlebak bo brzuszek go boli wyraźnie. Teraz ma śluz i krew w " kale ". Mnie już ręce opadają. Podałam leki. Do pyska. Jako dobrze wychowany kot poszedł do kuwety i rzyg rzucił. Nic do pyska podać mu nie da rady. Lakcid jest zwracany. Dławni się już przy podawaniu . Nifuroksazydowi teraz też podziękował. Zero apetytu i pragnienia. To mnie martwi. Śpi obecnie w budce po podaniu nospy w iniekcji. Może pomoże.
Tak sobie myślę, że jelita mu siadają po tych lekach i to może teraz one są odpowiedzialne za gorączkę. Wczoraj też miał u weta. Dziś jadę i ja to może coś wymyślimy. Tylko co?
Od dwóch dni w klatce nie znika suche i woda. A zawsze choć troszkę to ruszył.
Ten kot to nas wykończy. I niech to zrobi. Tylko wcześniej niech się ogarnie.

Ranek spędziłam chodząc na kotłowni. Według PT są tam młode koty. Liczyłam, że wejdę na nie. Ale liczę, że kobieta pomyliła się. Nie wiem co ja zrobię jak są dzieci kocie.
W lesie jedna kobieta zrobiła awanturę facetowi, że wystawia jedzenie. Od lat przynosi przysmaki wiewiórkom i ptakom wkładając do przygotowanych karmników drzewnych. Wręcz nakazała mu zaprzestania bo...dziki zwabia. W lesie pretensja o dziki?! Kto ma prawo większe tam przebywać? Ona wyperfumiona czy zwierzyna naturalna. Popukałam się w swoje czoło gdy szukała pomocy w argumentach. Facet wzruszył ramionami i robił swoje. Na drzewach już sójki czekały na przysmaki.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56066
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 9 >>

Post » Sob paź 07, 2017 9:10 Re: OTW17- Mamy. Dzięki za pomoc. Oby udało się!

Jakby mu polożyć mocno gorącym żelazkiem przeprasowany ręcznik na brzusiu? To łagodzi ból i skurcze - wiem po Fionie i po sobie.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24278
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 109 gości