Dziś by lam od 10 rano do 14:30 - z półtoragodzinną przerwą na wizytę z Węgielkiem w lecznicy.
Węgielkowi jeszcze się zbiera ropa w tej ranie - Ania ją wyczyściła i włożyła do środka lek - może z tej ranki jeszcze coś wyciekać.
Antybiotym ( marbocyl 1/2 tabletki ) przedłużony do środy włącznie. Onsioru już nie dak=jemy. Dziś nie miał temperatury
Lolek faktycznie kiepsko przy zastrzykach - ale mnie bardziej jego twarda skóra jak na byku wkurza - dziś zgięłam igłę przy próbie wkłucia mu sie w kark. Zastrzyk dostał - to ostatni.
W kuwetach wszędzie komplety, w szpitaliku Róża i Marian nadal robią rozpierduchę - nie wiem, jak Marianowi udaje się wywalić żwir z krytej kuwety na podłogę - ale ewidentnie jest to dla niego wykonalne
Lolek też do porządnickich nie należy - na moich oczach zrobił piaskownicę ze świeżoi zamiecionej i umytej podłogi - gnojek jeden
Nalane przy drzwiach do szpitalika - tradycyjnie
Koty dostały gotowanego kurczaka - poza Lolkiem, który dostał whiskasa z enzymami
Zrobiłąm trochę fotek
Przywiozłam też 2 swoje wędki i trochę się pobawiłam z kotam choć czasu brakło niestety na dłuższe harce
Przetarłam podłogi wszędzie poza pokojem Katii, Coli i Leona
Cola gania Leona a on się jej boi
Kicia gania Złomka i Melę i nawet Ptysia dziś przegoniła z parapetu...

Ale jakiś ostrych spięć nie było
Złomek






Cola





Katia





Li





