Carmello, mąż Ani nie zabił, ale zaraz ja Cię zabiję! Bo ja w pocie czoła wysmażam post w Wordzie, a Ty w międzyczasie zdradzasz mi puentę...
Trudno, kopiuję, co napisałam bez zmieniania, bo już muszę się urwać z pracy, żeby nakarmić kotki zdrojowe. Wczoraj już do nich nie poszłam, bo wróciłyśmy bardzo późno i padłam.
Galę dowiozłyśmy. Ania super. Mieszkanko też (okna zabezpieczone). Minia sliczna i od razu dość łaskawa dla Gali (tzn. nie rzuciła się na nią z zamiarem rozszarpania na strzępy, tylko trochę warczała przy trochę bliższym kontakcie). Na razie są izolowane, czują się tylko przez drzwi. Mąż – mam już wiadomości z linii frontu – przyjął to nadspodziewanie dobrze; powiedział tylko Ani, że – cyt.: „spierze ją później”
Gala bardzo się zestresowała, szczególnie na początku jazdy, musiałam ją wyjąć z transporterka i bez przerwy miziać, dopiero wtedy uspokoiła się. Jednak cały czas miała gorący nosek i odech, a oczka wyglądały jak w gorączce. Mimo to na miejscu zachowała się wspaniale, siedziała na kolanach Ani i mruczała. Spodobała się.
W nocy zachowywała się już całkiem jak mnie u w domu – mianowicie śpią koty za mną w łózku, dopóki pali się światło – gdy słyszą pstryk i zapada ciemność, momentalnie znikają, jakby z tą chwilą zmieniała się w upiornego ducha
I dokładnie tak samo Gala zachowała się wczoraj u Ani. A to znaczy, że Ania z Galą w jednym spały łóżku! Przynajmniej do tego momentu...
Oby Minia zaakceptowała Galę, oby Minia zaakceptowała Galę, oby.....!
Ascalithionie i
Ryśko! – ogromnie dziękuję za ogłoszenia i oferowaną pomoc (włącznie z namiarem! -

- to dlatego, że tak namieszałam). Dzięki Waszym działaniom Gala trafiła do tego domku.
Nie wiem też, jak wyrazić moją wdzięczność
Julce (Julita Wawrzycka), która nie licząc się z czasem i kosztami zawiozła Galę (a bynajmniej nie miała po drodze) na miejsce. I jeszcze kolejny raz przywiozła wiele wspaniałości dla kotków zdrojowych, w tym specjalnie dla Zezika, który od soboty znów jest u mnie, bo znów go coś dotkliwie pokąsało.
I jeszcze dziękuję
jednej osobie z forum (nie wiem na razie, czy mogę podać jej nick), która w razie czego zaoferowała przechowanie Gali do momentu odbioru.
W sumie – z Jarkowym – miałam dwa adresy, ale jeszcze nie dałam żadnego.
—-