uratowany bury Morrigan!!! Szylkretka szuka domu!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro maja 11, 2005 11:36

axela pisze:nie no... nie moge- czy umiesz czytac ze zrozumieniem???
sprawy zmienily sie po mojej wczorajszej wieczornej rozmowie z tata!!! gdy moje wlasne emocje opadly... poza tym cytuj sobie ile chcesz- jak pisalam, wysylalam PM do was a wy nie odpisywaliscie, nikt o nic nie spytal, berni byla wczoraj i uslyszala to co dzis mowilam, nikt nie pytal na forum tylko prywatnie obsmarowywaliscie mnie radosnie... do moich slow z poprzednich dni dorabiajac wlasna teorie, czy ktos o cos spytal? nie... dlatego utowrzyliscie sobie stek bzdur na podstawie moich wypwoiedzi i nie umiecie zrozumiec, ze sprawa z moja mama powoli cichnie, ze oprocz kota, ktoremu ZAPEWNIE DOM U SIEBIE, DOBRY DOM mam tez inne problemy i ona doluja mnie ciagle i malo co mnie cieszy, w sumie cieszy mnie ten kot, bardzo sie na niego ciesze... a poza tym pustka, nie bede pisala po raz koeljny, bo jak mowie, nie szukam tu wspolczucia


Alleluja :D Dziękuję za publiczną odpowiedź na moje pytanie. Naczekałam się ale było warto.
Myślę, właściwe będzie, gdy decyzję podejmą osoby zaangażowane najbardziej w los kotka: Berni, Ryśka, Jarek i ja. Jeśli są jakieś inne osby, które Waszym zdaniem powinny mieć udział w podejmowaniu decyzji to wskażcie je.
Ja po tym pw nie mogłam spokojnie myśleć o losie kota, ufam, że podejmiemy właściwą decyzję. Zastrzegam sobie prawo informacji o kocie i zdjęć ( mogą być na pw :wink: ), jeśli zapadnie decyzja o oddaniu kotka Axeli. Co o tym myślicie "grupo trzymająca władzę" ?

PS Axelo, możesz mnie nie lubić :twisted: , ale uszanuj moją troskę o los kota, która jest dla mnie wazniejsza niż nasze relacje. Są one bowiem tylko skutkiem ubocznym i niczym więcej.

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Śro maja 11, 2005 11:36

ryśka pisze:Myślę, że axela powinna upewnić się w domu czy kot jest chciany, czy mama się zgadza w owych 100 %, czy też jednak się kategorycznie nie zgadza i wrócić z tą wiadomością - jasną i pewną. Bo to przysłowiowe "99 %" które mamy, to za mało, by podejmować tak poważne decyzje.


no tak ale z tego co rozumiem to nawet jeśłi mama sie nie zgodzi to kot i tak ma zapewniony stały dom , tyle ,ze póżniej. Jest tylko problem przetrzymania go do ( chyba ) konca wakacji o ile mama sie nie zgodzi. Tak Axelo?

A mnei sie cały czas wydaje ,że nawet [przetrzymanie kicia u bab ci czy Bóg wie gdzie jest dla kota lepsze niż schronisko. chyba ,że źle to wszystko interpretuje..
Prawdziwy dżentelmen to ktoś, kto kota zawsze nazwie kotem, choćby się o niego potknął i upadł
http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazk ... hichraszek - zapraszam do lektury

pstryga

Avatar użytkownika
 
Posty: 7701
Od: Pon sie 23, 2004 15:32
Lokalizacja: Wilanow

Post » Śro maja 11, 2005 11:49

tu nie chodzi o to kogo sie lubi, a kogo nie. mialam dobre intencje i walczylam ile moglam zeby go ratowac, ale od poczatku bylam swiadoma, ze musze po przyjezdzie porozmawiac z mama, zeby spac spokojnie, a nie wysluchiwac. wydawalo mi sie, ze wiecie o tym i rozumiecie, ja jestem pewna pozytywnego rozstrzygniecia z mama, ale chce i wymagam czasu do porozmawiania na zywo, tak planowalam od poczatku, ale stalo sie jak stalo i musialam przyspieszyc pewne rzeczy, ostatnie dni byly nerowe dla mnie z wielu powodow. pisalam pm nie dostawalam odpwoiedzi, spoko, wystarczylo napisac, ze nie masz ochoty rozmawiac, lub cos, ale ja nic nie dostawalam i sie martwilam jeszce bardziej, ale jak sie okazalo, zamiast ze mna szczerze, woleliscie po swojemu... nigdy nie nadaje na nic gwarancji (z wyjatkiem smierci :twisted: ) bo takie planowanie a potem rozczarowanie to najgorsze, ja chce i jestem pewna ze bede mogla zabrac morrigana, ale jesli mimo wszystko cos sie stanie i nie bede mogla, to co wtedy? drazni mnie, ze kazdy wie, ze jest ze mna kontakt, wszystko jak na dloni, jestem szczera... Berni wiedziala, ze chce jej pomoc ze schroniskiem, ze bedziemy kontakcie, dla mnie naprawde numer jeden to dobro zwierzat, dlatego na pewno dbalabym o kota, ktorego bym wziela... pewnie nawet gdyby cos sie stalo, a naprawde musialaby to byc straszna rzecz i Morrigana bym nie wziela, to szukalabym mu dobrego, sprawdzonego domu, a sama i tak pomagalabym w schronisku.
chce tego kota i zrobie co w mojej mocy, zeby go ratowac i dbac o niego- czy to przez te ostatnie 2 tyg (bo dzis sa 2 tyg. odkad Berni pokazala mi pierwszy raz Morriagana i opowiedziala jego historie) sie zmienilo? nadal chce go ratowac, jestem na noego zdecydowana, pdoobnie jak moj TZ, moja tata juz dluzszy czas, podobnie jak pare osob w rodzinie jest na tak, z mama to bylo zawsze identycznie 'pogadamy jak bedziesz, a teraz sie ucz' tak to bylo i koniec, teraz ludzie wiedza, ze jest juz kot i czeka, mama powoli trawi, ale chce z nia spokojnie gadac i miec jak w banku, ze bedzie dobrze i nie bede musiala wysluchiwac...
mozecie mi odebrac Morrigana, choc nigdy pewnie tego nie zaakceptuje i bedzie mnie to bolalo, ale i tak bede chciala zabrac ze schroniska kota i zrobie ile w mojej mocy, zeby Morrigan trafil do mnie...

axela

 
Posty: 211
Od: Nie kwi 03, 2005 21:26
Lokalizacja: kuopio, fi.

Post » Śro maja 11, 2005 12:00

pstrygo- tak jasne ze by mial (ale nie chce zeby czekal w nieskonczonosc i jesli mialby sznase na wczesniejszy dom :cry: to trzymanie go w tymczasowym, jesli by taki byl, nie mialo by sensu) , bo jestem samodzielna pod wzgledem finansowym (tzn zyjemy ja i tz z student allowance, plus tz zalapal prace na pol etatu) i mamy wlasne mieszkanie, a ja poki co jestem zdana na zycie w Fi. do konca studiow, a potem chyba dalej nie wiem gdzie, ale z TZ i naszym inwentarzem, bo za lata marzy mi sie pies, dla nas naprawde zwierzaki to priorytet i krzywda sie im nie stanie, ani nigdzie ich nie oddamy.

co do babci- mysle, ze nie musialabym tego uzywac, babcia mieszka 15 minut drogi od naszego domu(miala kota), ma mieszkanie, wiec owszem, z pewnoscia to lepsze niz schronisko, ale jak mwoie, jstem dobrej mysli, bo wyglada to wcale nie najgorzej i wierze, ze mama zerozumie. :cry:

axela

 
Posty: 211
Od: Nie kwi 03, 2005 21:26
Lokalizacja: kuopio, fi.

Post » Śro maja 11, 2005 12:01

pstryga pisze:
ryśka pisze:Myślę, że axela powinna upewnić się w domu czy kot jest chciany, czy mama się zgadza w owych 100 %, czy też jednak się kategorycznie nie zgadza i wrócić z tą wiadomością - jasną i pewną. Bo to przysłowiowe "99 %" które mamy, to za mało, by podejmować tak poważne decyzje.


no tak ale z tego co rozumiem to nawet jeśłi mama sie nie zgodzi to kot i tak ma zapewniony stały dom , tyle ,ze póżniej. Jest tylko problem przetrzymania go do ( chyba ) konca wakacji o ile mama sie nie zgodzi. Tak Axelo?

A mnei sie cały czas wydaje ,że nawet [przetrzymanie kicia u bab ci czy Bóg wie gdzie jest dla kota lepsze niż schronisko. chyba ,że źle to wszystko interpretuje..


Bardzo źle interpretujesz. Ten kot przeniesie się tylko do bardzo dobrego domu. Jest ulubieńcem całej naszej czwórki i mojego TŻ. Będę mu szukać domu ile będzie trzeba, pomoże mi Jarek, Berni i jeśli poproszę Amicus pewnie też. Znam ich i wiem, że pomagają w podobnych sprawach. Będę kontakotować się z jego opiekunem, którego wcześniej dokładnie przepytam. Jeśli ów opiekun"rozbije się samolotem" lub cokolwiek innego mu się stanie kot wróci do mnie. Daję Ci na to moje słowo. Interpretuj to jako 100 %. Tak pojmuję odpowiedzialność i to za kota, który trafił do mnie "tylko na 3 tygodnie".

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Śro maja 11, 2005 12:04

Chiara pisze:
pstryga pisze:
ryśka pisze:Myślę, że axela powinna upewnić się w domu czy kot jest chciany, czy mama się zgadza w owych 100 %, czy też jednak się kategorycznie nie zgadza i wrócić z tą wiadomością - jasną i pewną. Bo to przysłowiowe "99 %" które mamy, to za mało, by podejmować tak poważne decyzje.


no tak ale z tego co rozumiem to nawet jeśłi mama sie nie zgodzi to kot i tak ma zapewniony stały dom , tyle ,ze póżniej. Jest tylko problem przetrzymania go do ( chyba ) konca wakacji o ile mama sie nie zgodzi. Tak Axelo?

A mnei sie cały czas wydaje ,że nawet [przetrzymanie kicia u bab ci czy Bóg wie gdzie jest dla kota lepsze niż schronisko. chyba ,że źle to wszystko interpretuje..


Bardzo źle interpretujesz. Ten kot przeniesie się tylko do bardzo dobrego domu. Jest ulubieńcem całej naszej czwórki i mojego TŻ. Będę mu szukać domu ile będzie trzeba, pomoże mi Jarek, Berni i jeśli poproszę Amicus pewnie też. Znam ich i wiem, że pomagają w podobnych sprawach. Będę kontakotować się z jego opiekunem, którego wcześniej dokładnie przepytam. Jeśli ów opiekun"rozbije się samolotem" lub cokolwiek innego mu się stanie kot wróci do mnie. Daję Ci na to moje słowo. Interpretuj to jako 100 %. Tak pojmuję odpowiedzialność i to za kota, który trafił do mnie "tylko na 3 tygodnie".


Chiaro :ok:
Australia jest jak otwarte drzwi, za którymi majaczy błękit. Wychodzimy ze świata i wkraczamy w Australię.(D.H.L.)

Keti

 
Posty: 12468
Od: Pt wrz 13, 2002 11:44
Lokalizacja: realnie trójmiasto - mentalnie Australia

Post » Śro maja 11, 2005 12:05

aha bardzo dziekuje, czyli kot jest mi odebrany. dziekuje bardzo szanownym 'milosnikom' za wszystko

axela

 
Posty: 211
Od: Nie kwi 03, 2005 21:26
Lokalizacja: kuopio, fi.

Post » Śro maja 11, 2005 12:05

Chiara pisze:
pstryga pisze:
ryśka pisze:Myślę, że axela powinna upewnić się w domu czy kot jest chciany, czy mama się zgadza w owych 100 %, czy też jednak się kategorycznie nie zgadza i wrócić z tą wiadomością - jasną i pewną. Bo to przysłowiowe "99 %" które mamy, to za mało, by podejmować tak poważne decyzje.


no tak ale z tego co rozumiem to nawet jeśłi mama sie nie zgodzi to kot i tak ma zapewniony stały dom , tyle ,ze póżniej. Jest tylko problem przetrzymania go do ( chyba ) konca wakacji o ile mama sie nie zgodzi. Tak Axelo?

A mnei sie cały czas wydaje ,że nawet [przetrzymanie kicia u bab ci czy Bóg wie gdzie jest dla kota lepsze niż schronisko. chyba ,że źle to wszystko interpretuje..


Bardzo źle interpretujesz. Ten kot przeniesie się tylko do bardzo dobrego domu. Jest ulubieńcem całej naszej czwórki i mojego TŻ. Będę mu szukać domu ile będzie trzeba, pomoże mi Jarek, Berni i jeśli poproszę Amicus pewnie też. Znam ich i wiem, że pomagają w podobnych sprawach. Będę kontakotować się z jego opiekunem, którego wcześniej dokładnie przepytam. Jeśli ów opiekun"rozbije się samolotem" lub cokolwiek innego mu się stanie kot wróci do mnie. Daję Ci na to moje słowo. Interpretuj to jako 100 %. Tak pojmuję odpowiedzialność i to za kota, który trafił do mnie "tylko na 3 tygodnie".


hm...może to padskudne, ale w takim razie jest szansa dla jeszcze jednego schroniskowego kicia jeśli ty nie oddasz Morrigana Axeli. A może jednak dasz sie przekonac dziewczynie i pomożesz innemu jeśłi masz takie możliwości? To nie złośliwość , tylko jeśli jest szansa pomóc dwóm..?
Prawdziwy dżentelmen to ktoś, kto kota zawsze nazwie kotem, choćby się o niego potknął i upadł
http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazk ... hichraszek - zapraszam do lektury

pstryga

Avatar użytkownika
 
Posty: 7701
Od: Pon sie 23, 2004 15:32
Lokalizacja: Wilanow

Post » Śro maja 11, 2005 12:11

pstryga pisze:
Chiara pisze:
pstryga pisze:
ryśka pisze:Myślę, że axela powinna upewnić się w domu czy kot jest chciany, czy mama się zgadza w owych 100 %, czy też jednak się kategorycznie nie zgadza i wrócić z tą wiadomością - jasną i pewną. Bo to przysłowiowe "99 %" które mamy, to za mało, by podejmować tak poważne decyzje.


no tak ale z tego co rozumiem to nawet jeśłi mama sie nie zgodzi to kot i tak ma zapewniony stały dom , tyle ,ze póżniej. Jest tylko problem przetrzymania go do ( chyba ) konca wakacji o ile mama sie nie zgodzi. Tak Axelo?

A mnei sie cały czas wydaje ,że nawet [przetrzymanie kicia u bab ci czy Bóg wie gdzie jest dla kota lepsze niż schronisko. chyba ,że źle to wszystko interpretuje..


To nie jest moja decyzja lecz decyzja Berni, Ryśki, Jarka i moja. I nie została jeszcze podjęta, więc powstrzymaj te histerie Axelo : ) .

Bardzo źle interpretujesz. Ten kot przeniesie się tylko do bardzo dobrego domu. Jest ulubieńcem całej naszej czwórki i mojego TŻ. Będę mu szukać domu ile będzie trzeba, pomoże mi Jarek, Berni i jeśli poproszę Amicus pewnie też. Znam ich i wiem, że pomagają w podobnych sprawach. Będę kontakotować się z jego opiekunem, którego wcześniej dokładnie przepytam. Jeśli ów opiekun"rozbije się samolotem" lub cokolwiek innego mu się stanie kot wróci do mnie. Daję Ci na to moje słowo. Interpretuj to jako 100 %. Tak pojmuję odpowiedzialność i to za kota, który trafił do mnie "tylko na 3 tygodnie".


hm...może to padskudne, ale w takim razie jest szansa dla jeszcze jednego schroniskowego kicia jeśli ty nie oddasz Morrigana Axeli. A może jednak dasz sie przekonac dziewczynie i pomożesz innemu jeśłi masz takie możliwości? To nie złośliwość , tylko jeśli jest szansa pomóc dwóm..?


To nie jest moja decyzja lecz decyzja Berni, Ryśki, Jarka i moja. I nie została jeszcze podjęta, więc powstrzymaj te histerie Axelo : ) . Na razie jesteś brana w krzyżowy ogień pytań :twisted: i zrozum to wreszcie, jeśli tak Ci leży na sercu los tego kota.

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Śro maja 11, 2005 12:13

axela pisze:aha bardzo dziekuje, czyli kot jest mi odebrany. dziekuje bardzo szanownym 'milosnikom' za wszystko


Ja tam nigdzie nie wyczytalam, ze to NIE bedzie Twoj dom.

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Śro maja 11, 2005 12:16

to zrobmy tak- ja zmieniam temat topicu na 'morrigan szuka domu' przyjezdzam do Polski rozmawiam z mama i mowie wam o efekcie, jesli jest pozytywny, a Morrigan nadal nie ma domu, to wtedy wy decydujecie, bo jesli Morrigana nie dacie, to ja sadze, ze i tak zabiore kota ze schroniska, ale krew mnie zaleje, bo w moim umysle Morrigan funkcjonuje jako 'moj'(a raczej moj i TZ) kot... jak to brzmi?

axela

 
Posty: 211
Od: Nie kwi 03, 2005 21:26
Lokalizacja: kuopio, fi.

Post » Śro maja 11, 2005 12:17

myszko, taki jest wniosek ze slow Chiary

axela

 
Posty: 211
Od: Nie kwi 03, 2005 21:26
Lokalizacja: kuopio, fi.

Post » Śro maja 11, 2005 12:20

axela pisze:myszko, taki jest wniosek ze slow Chiary


Błędny wniosek.

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Śro maja 11, 2005 12:22

axela pisze:to zrobmy tak- ja zmieniam temat topicu na 'morrigan szuka domu' przyjezdzam do Polski rozmawiam z mama i mowie wam o efekcie, jesli jest pozytywny, a Morrigan nadal nie ma domu, to wtedy wy decydujecie, bo jesli Morrigana nie dacie, to ja sadze, ze i tak zabiore kota ze schroniska, ale krew mnie zaleje, bo w moim umysle Morrigan funkcjonuje jako 'moj'(a raczej moj i TZ) kot... jak to brzmi?


Nie zmieniaj wątku. Ale rzeczywiście wróć, zbadaj sytuację w domu i wszystko nam wyjaśnij. Wtedy będziemy wiedzieć na czym stoimy :)
Ostatnio edytowano Śro maja 11, 2005 12:27 przez Chiara, łącznie edytowano 1 raz

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Śro maja 11, 2005 12:24

axela pisze:myszko, taki jest wniosek ze slow Chiary


przykro mi, ale nie rozumiem, na podstawie czego go wyciagnelas ;)

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 104 gości