uratowany bury Morrigan!!! Szylkretka szuka domu!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro maja 11, 2005 10:44

Jeszcze raz pytam, jak się ma to, ze mama się zgodziła na Buraska do wczorajszego ( nie sprzed kilku dni ) Twojego stwierdzenia, że mama się "kategorycznie się nie zgadza" i dlatego kot "wyląduje" u wujka lub babci ? Zgadza się czy nie zgadza ? Kategorycznie czy da się urobić ? To nie są nieistotne niuanse niestety.
Szanuję prawo do prywatności i tajemnicę korespondencji dlatego publicznie nie cytuję dość histerycznych wywodów osoby, która da dom kotu. Nie mam jednak prawa ukrywać bardzo niepokojących mnie okoliczności przyszłej adopcji.

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Śro maja 11, 2005 10:45

axelo, skoro sama piszesz, że chcesz Burasa, może najprostszym rozwiązaniem będzie podanie dziewczynom tel do Twojej mamy, skoro od Niej i jej decyzji wszystko zalezy i dziewczyny z nią porozmawiają i zorientuja sie w sytuacji...

wilk syty i owca cała
a skorzysta kot

Batka

 
Posty: 8464
Od: Pt paź 24, 2003 11:38
Lokalizacja: Stare Dobre Podgórze

Post » Śro maja 11, 2005 10:47

czepiasz sie slow 'happy end' poniedzialkowych, gdy mi do smiechu nie bylo... koniec na ten temat, inaczej sprawa wygladala wczoraj gdy rozmawialam z tata, dlatego, ze nam matke i wiem, ze troche czasu i sie przyzwyczaji, bo ja zdenerwowalo, ze zamiast sie uczyc, organizuje kota i tylko o to jej chodzilo. ale juz nie bede sie tlumaczyc, bo tak naprawde nie jestem winna, winna jestem tylko tego, ze chcialam adoptowac kota ze schroniska... ze mialam dobre intencje, a zyczliwi 'zrobili' z tego stek bzdur przeciwko mojej osobie

axela

 
Posty: 211
Od: Nie kwi 03, 2005 21:26
Lokalizacja: kuopio, fi.

Post » Śro maja 11, 2005 10:49

a A ja sie boje ,ze przez tą cała awanture Axela sie zniechęci i Morrigan straci dom :cry: A tak swoją droga iluż to z nas walczyło z rodzina by zoatał u nas jakiś zwierzak . ( ja 2 razy stawiałm przed faktem dokonanym a na mój upór nie było mocnych , a potem wszyscy jakoś sie zakochiwali)
Prawdziwy dżentelmen to ktoś, kto kota zawsze nazwie kotem, choćby się o niego potknął i upadł
http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazk ... hichraszek - zapraszam do lektury

pstryga

Avatar użytkownika
 
Posty: 7701
Od: Pon sie 23, 2004 15:32
Lokalizacja: Wilanow

Post » Śro maja 11, 2005 10:50

bardzo dziekuje za zabranie mi kota, ktorego chcialam adoptowac i oczernienie mnie na forum... zrobienie ze mnie psychicznej osoby-histeryczki, nieodpowiedzialnej kretynki i egoistki... po prsotu cudownie. nie pierwszy raz zycie daje mi kopa w tylek, gdy chce komus pomoc.

axela

 
Posty: 211
Od: Nie kwi 03, 2005 21:26
Lokalizacja: kuopio, fi.

Post » Śro maja 11, 2005 10:57

Axela, dziewczyno, zachowaj sie jak dorosla, odpowiedzialna osoba.
Przeczytaj spokojnie swoje ostatnie posty - i zastanow sie, kto robi z Ciebie histeryczke...

Rozumiem kiepski stan emocjonalny po przykrej rozmowie z rodzicami, ale po raz kolejny apeluje o oddzielenie emocji od kwestii zapewnienia bezpiecznej przyszlosci kotu.
Pytania zadaja, zwaz, wylacznie osoby zaangazowane w te akcje.
Fakt - akcji byc moze nie byloby, gdyby nie Twoja deklaracja wziecia buraska do domu.
Ale to nie znaczy, Axelo, ze nie mamy prawa pytac, gdy pojawiaja sie watpliwosci.

Dziewczyno, wez gleboki oddech, walnij piescia w sciane, policz do dziesieciu - i uspokoj sie. Kotu potrzebna jestes Ty i Twoja chec dania mu domu, a nie emocje. I doskonale o tym wiesz.
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Śro maja 11, 2005 11:05

Czy ja dobrze zrozumiałam.

1>Axela chciał wziąć kota w wakcje , tak by zabrać go ze sobą do swojego mieszkania w Finlandii już bez pytania kogokolwiek o zgodę..
2.Zobaczyła fotkę morrigana i zdecydiowała sie wziąć kota wcześniej , pewnie posd wpływem emocji i chęci pomocy ale nie będąc pewną reakcji rodziny.
3. podejmuje wysiłek przekonani wszystkich członków rodziny by zaakceptowali kota, choć nie chce i ch martwić ( znaczy nie chce wdawać sie w spór z mamą)

Jeśli dobrze rozumuje , to nie mam podstaw by sie złośćić na Axele , tym bardziej ,ze Morrigan dzieki temu może nie do końca przemyśłanemu odruchowi serca bedzie żył.
Prawdziwy dżentelmen to ktoś, kto kota zawsze nazwie kotem, choćby się o niego potknął i upadł
http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazk ... hichraszek - zapraszam do lektury

pstryga

Avatar użytkownika
 
Posty: 7701
Od: Pon sie 23, 2004 15:32
Lokalizacja: Wilanow

Post » Śro maja 11, 2005 11:08

Beliowen- poczytaj moje posty i posty innych- ja juz zostalam osadzona.
gdy zdecydowalam sie na burasa mowilam 'musze pogadac z mama' rodzice dowiedzieli sie, ze jest juz kot, czeka na mnie, doplatala sie choroba mamy i to mnie dobilo, ale mama troche sie juz przyzwyczaila i wiem, ze nie bedzie problemu. tak zle zrobilam, ze chcialam go ratowac, ze nie czekalam do przyjazdu do Polski tylko poprosilam o pomoc i maluch zostal wyciagniety? ja wierze, ze bede go mogla zabrac, jestem praktycznie pewna. ale po co ja mam to mowic skoro sa dopisywane historie do mojej osoby, bo 'bylo mi zle' przez ostatnie kilka dni i bylo to widac w moich postach, czy ktos z adresatow spytal sie mnie?! nie, utowrzyli sobie koleczko obsmarowywania axelki-psychicznej i juz. po takiej akchi jak mam tutaj teraz, po tym jak wyrobiono mi taka wizytowke, nie moge chyba logiczne to jest, ze zostac, co z tego, ze zabiore Morrigana i bedzie happy-end o ktorym pisze berni? co z tego, jesli dostalam wizytowke juz na forum, bylam zmieszana z blotem, bo komus sie chcialo za moimi plecami mnie obsmarowac? jest mi teraz bardzo przykro, nie chce jeczec i prosic o wspolczucie, ale czuje sie pokrzywdzona zarzutami i przedwczesnymi konkluzjami. jest mi po prostu zle, nie dosc ze stracilam dzieki calej akcji twarz' na forum choc uwazam nislusznie! to jeszcze odbierany jest mi kot :evil: bo tak to teraz wyglada... zostalam podsumowana- jako nie nadajaca sie.

axela

 
Posty: 211
Od: Nie kwi 03, 2005 21:26
Lokalizacja: kuopio, fi.

Post » Śro maja 11, 2005 11:13

Axelo, Berni, Charo, Ascalithionie - mnie sie wydaje, ze walkowanie tego tematu dzisiaj nie ma wielkiego sensu.
Proponuje przespac sie z watkiem i wrocic do dyskusji jutro.

Gdy emocje juz opadna, jak po wielkiej bitwie kurz,
bo nie mozna moca zadna wykrzyczanych cofnac slow...
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Śro maja 11, 2005 11:17

chciaslam wziaasc kota w wakacje ale nie zaraz przed odlotem! chcialam odczekac ze dwa tygodnie do konca dograc sprawe z mama i adoptowac,
chcialam pomoc morriganowi, wiec postanowilam, ze podejme ryzyko (choc ZNAM moja mame i wiem, ze musi sie udac) zaadoptuje malucha wczesniej, zeby tylko go wyciagnac i ratowac... nie musze przekonywac rodziny- bo wszyscy sa na 'tak' mama nie, a to dlatego, ze zdecydowalam sie wczesniej, mama odwlekala temat mowiac, 'teraz sie ucz, pogadamy na miejscu' ale bylam w takiej sytuacji a nie innej, chcialam ratowac kota. oznajmilam rodzicom tata sie zgodzil, mama jak juz pisalam nie byla zadowolona, mama jest przed operacja i postanowilam, ze zamiast ja molestowac teraz, powiem jej, dam jej czasu, tata obiecal mame przekonac, a w niedziele po rpzylocie z nia pogadam i wiem, ze sie uda, decyzja o adopcji zostala podjeta dlugi czas temu, wiele myslalam nad ewentualnymi problemami, a z mama wiedzialam jak bedzie- ze w ostatecznosci zrozumie mnie i zaakceptuje nowego, choc czasowego domownika. tyle- koniec- czy jest to logiczne?
czy jest logiczne, ze mialam prawo sie wszystkim martwic? nie mowilam na forum nic, bo uwazam, ze nie ma problemu, bo wiem jaka jest moja mama, bo wiem, ze jak spokojnie siadziemy i jej wyjasnie, ze inaczej postapic nie mogla, i bardzo potrzebuje tego kota, chce mu pomoc, wiem, ze ona mnie zrozumie.

axela

 
Posty: 211
Od: Nie kwi 03, 2005 21:26
Lokalizacja: kuopio, fi.

Post » Śro maja 11, 2005 11:19

axela pisze:Beliowen- poczytaj moje posty i posty innych- ja juz zostalam osadzona.
gdy zdecydowalam sie na burasa mowilam 'musze pogadac z mama' rodzice dowiedzieli sie, ze jest juz kot, czeka na mnie, doplatala sie choroba mamy i to mnie dobilo, ale mama troche sie juz przyzwyczaila i wiem, ze nie bedzie problemu. tak zle zrobilam, ze chcialam go ratowac, ze nie czekalam do przyjazdu do Polski tylko poprosilam o pomoc i maluch zostal wyciagniety? ja wierze, ze bede go mogla zabrac, jestem praktycznie pewna. ale po co ja mam to mowic skoro sa dopisywane historie do mojej osoby, bo 'bylo mi zle' przez ostatnie kilka dni i bylo to widac w moich postach, czy ktos z adresatow spytal sie mnie?! nie, utowrzyli sobie koleczko obsmarowywania axelki-psychicznej i juz. po takiej akchi jak mam tutaj teraz, po tym jak wyrobiono mi taka wizytowke, nie moge chyba logiczne to jest, ze zostac, co z tego, ze zabiore Morrigana i bedzie happy-end o ktorym pisze berni? co z tego, jesli dostalam wizytowke juz na forum, bylam zmieszana z blotem, bo komus sie chcialo za moimi plecami mnie obsmarowac? jest mi teraz bardzo przykro, nie chce jeczec i prosic o wspolczucie, ale czuje sie pokrzywdzona zarzutami i przedwczesnymi konkluzjami. jest mi po prostu zle, nie dosc ze stracilam dzieki calej akcji twarz' na forum choc uwazam nislusznie! to jeszcze odbierany jest mi kot :evil: bo tak to teraz wyglada... zostalam podsumowana- jako nie nadajaca sie.


Na pewno odzyskasz twarz na forum kiedy zgodzisz się na zacytowanie dosłowne Twojej wczorajszej wypowiedzi. Wszyscy zobaczą, że zostałaś niesłusznie oczerniona, że okrutny front ja, berni i Jarek odbiera Ci kota, którego ocaliłaś od śmierci. Może to dobra forma obrony, co ?

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Śro maja 11, 2005 11:21

Myślę, że axela powinna upewnić się w domu czy kot jest chciany, czy mama się zgadza w owych 100 %, czy też jednak się kategorycznie nie zgadza i wrócić z tą wiadomością - jasną i pewną. Bo to przysłowiowe "99 %" które mamy, to za mało, by podejmować tak poważne decyzje.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Śro maja 11, 2005 11:24

no widzisz ty mówisz że nie ma problemu ale na pw wyglada to troche inaczej. skoro nie ma problemu to po co piszesz że kot wyladuje u babci i cała reszte. i nie chodzi nam o to żeby umniejszyc twój udział w ratowaniu kota, gdyby nie twoja deklaracja dania Burasowi stałego domu pewnie byłby w schronisku do teraz. to nie podlega dyskusji jak równiez wkład innych osób w akcje. tylko my chcemy wyjasnic pewnie niedomówienia czy nasze watpliwości.
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10320
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Śro maja 11, 2005 11:26

nie no... nie moge- czy umiesz czytac ze zrozumieniem???
sprawy zmienily sie po mojej wczorajszej wieczornej rozmowie z tata!!! gdy moje wlasne emocje opadly... poza tym cytuj sobie ile chcesz- jak pisalam, wysylalam PM do was a wy nie odpisywaliscie, nikt o nic nie spytal, berni byla wczoraj i uslyszala to co dzis mowilam, nikt nie pytal na forum tylko prywatnie obsmarowywaliscie mnie radosnie... do moich slow z poprzednich dni dorabiajac wlasna teorie, czy ktos o cos spytal? nie... dlatego utowrzyliscie sobie stek bzdur na podstawie moich wypwoiedzi i nie umiecie zrozumiec, ze sprawa z moja mama powoli cichnie, ze oprocz kota, ktoremu ZAPEWNIE DOM U SIEBIE, DOBRY DOM mam tez inne problemy i ona doluja mnie ciagle i malo co mnie cieszy, w sumie cieszy mnie ten kot, bardzo sie na niego ciesze... a poza tym pustka, nie bede pisala po raz koeljny, bo jak mowie, nie szukam tu wspolczucia

axela

 
Posty: 211
Od: Nie kwi 03, 2005 21:26
Lokalizacja: kuopio, fi.

Post » Śro maja 11, 2005 11:35

babcia lub wujek, to podszepnal mi tata, to raczej mailo byc dla mamy, ze 'jesli nie mozesz zaakcpetowac, ze chce pomoc i miec tego kota, to ja sie moge z nim wyprowadzic' nie mam zamiaru oddawac Morrigana nikomu i wiem, ze nie bede musiala. a na 100% to moge wam tylko zapewnic, ze kazdy kiedys umrze, ja jestem pewna, ze moge kota wziasc (no juz nie do konca po dzisiejszej dyskusji...) bo co innego 'mama nie do konca na tak' co innego 'mama radosnie przyklaskuje mojej decyzji' widzicie teraz roznice? jestem pesymistka i koniec, zawsze szukam dziury w calym, zawsze sie przejmuje i boje i narzekam. chce zabrac tego kota i wiem, ze to sie uda, ale za osiegniecie numer jeden uwazam wyciagniecie go ze schroniska- nie mowie, ze ja to zrobilam, ale podjelam ryzyko decyzji o adopcji, a co ejsli samolot jakim bede leciala sie rozbije? tez nie zabiore kota :roll: to ejst takie glupie gadanie, na dzien dzisiejszy chce go zabrac i ejstem pewna, ze sie uda, ale nie ma nigdy 100% gwarancji na taka rzecz, ja moge tylko powiedziec, ze che, postaram sie i jestem pewna ze sie uda, wierze, ze nie bedzie zadnych problemow i tyle, dlatego, ze widze, ze mama sie lamie i juz ALE chce z nia porozmawiac na zywo, a nie takie gadki przez net, chce teraz 'zajac sie koncem roku' a w niedziele 22 z nia pogadac na spokojnie i do konca ustalic sprawe, tak chcialam os poczatku zrobic, najpierw pogadac i dzialac, ale juz ejst kot i wierze, ze mimo wszystko bedzie dobrze

axela

 
Posty: 211
Od: Nie kwi 03, 2005 21:26
Lokalizacja: kuopio, fi.

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 31 gości