uratowany bury Morrigan!!! Szylkretka szuka domu!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto maja 10, 2005 16:23

Chiara pisze:Burasek gania się z moją Chiarą. Biega rączo i podskakuje. Trzy dni temu nie mógł chodzić ! A brzuszek ma jak kluseczkę :lol: Jest taki szcześliwy :D A jutro razem z Berni jedziemy na kontrolę do weta. Szkoda, że wszyscy, którzy ratowali go z niedoli nie mogli zobaczyć tego skoku i biegu i poślizgu za Chiarą przed chwilą. Kochani, wierzcie mi, to wspaniałe uczucie :)


Bardzo miło to słyszeć (czyli widzieć) :D .
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30737
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Wto maja 10, 2005 21:38

Koteczki :1luvu: Niech rosną zdrowo wszerz :lol:

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Śro maja 11, 2005 0:55

axela pisze:a ja uszka ze swierzbem? nadal jest?

Pewnie kiedy już będzie mógł dostać Stronghold to sprawa rozwiąże się w dwa dni - to jest bardzo skuteczny lek. Na razie jest za słaby na to...
Ciesze się bardzo, że już niedługo będzie w swoim domu, u Ciebie :D
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Śro maja 11, 2005 1:38

Axelo,
myślę, że zabrnęłyśmy w ślepą uliczkę i dlatego po długim zastanowieniu zwracam się do Ciebie publicznie z prośbą o wyjaśnienie wszystkich niuansów związanych z adopcją Buraska.
Do niedawna sprawa była bardzo prosta. Jest w schronisku kot, którego Ty otoczysz troskliwą opieką. Kot nie przeżyje w schronisku trzech tygodni do Twojego przyjazu, więc potrzeny jest dom tymczasowy plus opieka weterynaryjna i rekonwalescencja.
Forum zorganizowało pieniądze, kot został poddany leczeniu, znalazł dom tymczasowy u mnie.
I zaczęły się schody. Publicznie deklarujesz swoje namiętne uczucia do kotka, zachwycasz się nim. Na pw dostaję jednak histeryczny wywód dlaczego adopcja kota jest problemem nie do rozwiązania, rodzi rodzinne zwady, niszczy Twoje relacje z mamą, z którą nie uzgodniłaś adopcji kota. Proponujesz, że jak mama będzie się nadal "stawiać" to kot "wyląduje" na kilka dni u wujka lub babci. Całość wieńczysz informacją, że z mamą nie można nawet poruszyć tego tematu, bo jest przed operacją i temat kota powoduje pogorszenie jej stanu. A Ciebie dodatkowo męczy stres w sesji. Do kompletu brakuje migreny i globusa, choć pewnie się pojawią wkrótce.
Dlatego wyjaśniam. Jeżeli angażuje się kilka osób w ratowanie kota, który na 100 % ma dom u Ciebie i forumowe pieniądze w jego leczenie to należy uzgodnić wcześniej z rodziną czy kot może czy nie może u Was zamieszkać. Kot jest zwierzęciem dość energicznym z natury i dlatego, jeśli ma być bezwzględnie spokojny to proponuję udzielić schronienia kotu po 10 roku życia, być może obejdzie się bez tego typu kłopotów. Nie nazywaj Burasa sikaczem, bo załatwiał się nie do kuwety tylko wieczorem zaraz po przyjeździe, bo był zestresowany, chory i w obcym miejscu. Nie zdawaj mi relacji na bieżąco ze stanu Twojego zdrowia psychicznego, bo nie jestem neurologiem ani psychiatrą i nie udzielam porad w takich kwestiach. Zaprzestań sugerowania, żeby Burasek został u mnie, bo gdybym chciała go adoptować sama bym się po niego zgłosiła. U mnie znalazł tylko tymczasową przystań, o czy do niedawna pamiętałaś. Opieka nad kotem to dużo bardziej skomplikowana sprawa niż wymyślenie mu imienia ale zawsze jest wspaniała droga adopcji wirtualnej, wspomagasz bardzo a odpowiedzialność jest niemal symboliczna.
Podsumowując proszę Cię o jednoznaczną odpowiedź na pytanie, które nie miało tu nigdy paść:

Czy Burasek ma u Ciebie zapewniony spokojny, odpowiedzialny, dostatni dom do końca swego życia, czy mam zakładać mu następny wątek i dopiero go szukać ?

Odpowiedź mi tu nie na pw i odpowiedź jednoznacznie, czyli TAK lub NIE.

Chiara

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Śro maja 11, 2005 7:14

To na Forum też mamy takie przypadki jak sprawa Smolika ? :?

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Śro maja 11, 2005 8:08

8O :? :?
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Śro maja 11, 2005 9:17

Aha.
:?
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Śro maja 11, 2005 9:26

chamstwem nazywam poruszanie moich spraw prywatnych na forum, Berni bardzo dobrze wie jak sytuacja wygladala i wyglada, drazni mnie coraz bardziej atak na moja osobe, do tego stopnia, ze mam ochote wszystkim strzelic i sie obrazic... i co setny raz mam pisac to samo? chcialam kota zabrac w wakacje, mialam kilka na oku, rozmawialam o kazdym z tata, poniewaz on jasno stwierdzil, ze jemu kot nie bedzie przeszkadzal. mama mowila 'nie, masz sie teraz uczyc pogadamy na miejscu' znajac ja wiem, ze zawsze tak mowi, a potem sie zgadza. Potem rozmowa z Berni, pokazala mi kota mowiac, ze nie dozyje... co mialam zrobic? narada z TZ, info dla taty i przekazanie tego mamie (wkurzonej owszem, bo postawilam ja przed faktem dokonanym, a mama lubi sobie porzadzic, dodatkowo chyba dobilo ja, ze cala rodzina byla 'ZA' ale moja mama to nie jakis pacan, dla niej zwierze, to nie rzecz) i zdecydowalam, ze ja go zabiore, mowiac, ze biore na 99,99% powiedzialam o tym Rysce, rozkrecila sie akcja. Sorry, ze to mowie, ale fakty sa takie, ze kot naprawde by nie przezyl gdyby nie moja decyzja. Nie zdecydowalam sie na kota wczoraj, to juz wiele miesiecy. w tym wypadku sytuacja postawila mnie pod murem, albo ratuje, albo bede potem myslala, ze nie zrobilam nic dla ratowania... moze trudno wam zrozumiec, ze jestem teraz 2000 km od domu, za 10 dni, bede w Polsce, teraz mam koniec roku i naprawde z rodzicami przez te ostatnie dni bede miala kontakt tylko smsowy i netowy, tata namawia mame, ktora powoli przyjmuje do wiadomosci i juz. w przyszla niedziele juz na zywo do konca ja 'urobie'. tak powiedzialam o babci lub wujku, jako alternatywie, ktorej wiem, ze nie bede musiala uzyc, bo znam wlasna matke. cos jeszcze mam jeszcze wiecej wyciagac spraw prywatnych? jesli Chiaro i Berni jestem taka zla, to ja wam zaplace co mialam zaplacic, a wy mi juz dajcie swiety spokoj i robcie co chcecie, dobre intencje i szczere dobre intencje, zostaly zmieszane z blotem. gdyby nie chodzilo o kota, na ktorym bardzo mi zalezy pewnie bym tak wam powiedziala, bo w obecnej sytuacji tak sie czuje.
Jeszce jedno Chairo- 'sikacz', to byl tytul PM jaka wyslalam w ten sam dzien, dlatego, ze przykro mi bylo, ze musisz latac z nim z szmata, nie winilam kota, ale glupio mi bylo, ze masz tyle roboty, potem pisalam do ciebie odpisujac 're:kot-sikacz' wiec nie wiem skad twoje zdenerwowanie.

cieszylam sie, ze pomoge jakiemus kotu, ze w lecie bede pomagac w sprawie schroniska, ale zostalam nieslusznie posadzana, dlatego, ze ktos wyciaga kawalki moich wypowiedzi i dorabia ideologie.

axela

 
Posty: 211
Od: Nie kwi 03, 2005 21:26
Lokalizacja: kuopio, fi.

Post » Śro maja 11, 2005 9:30

ciesze sie Axelo ,ze weżmiesz Morrigana :D a jak dobrze pójdzie to może urobisz mamę na kumpla dla niego :wink:
Prawdziwy dżentelmen to ktoś, kto kota zawsze nazwie kotem, choćby się o niego potknął i upadł
http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazk ... hichraszek - zapraszam do lektury

pstryga

Avatar użytkownika
 
Posty: 7701
Od: Pon sie 23, 2004 15:32
Lokalizacja: Wilanow

Post » Śro maja 11, 2005 9:30

Axelo, Chiaro - mysle, ze trzeba oddzielic kwestie pomocy kotu od emocji.
Morrigan-Burasek potrzebuje pilnie domu i to jest najwazniejsze.

Dodam jeszcze, ze dom u Axeli bedzie, moim zdaniem, dobrym domem.
Kot jest jednak wyczekiwany - i na pewno bedzie kochany.
A kot ze schroniska tego, wydaje mi sie, bardzo potrzebuje.
Ostatnio edytowano Śro maja 11, 2005 9:36 przez Beliowen, łącznie edytowano 1 raz
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Śro maja 11, 2005 9:32

Najważniejsze ,ze mOrrigan juz nei w schronisku... tzn będzie żył...
Prawdziwy dżentelmen to ktoś, kto kota zawsze nazwie kotem, choćby się o niego potknął i upadł
http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazk ... hichraszek - zapraszam do lektury

pstryga

Avatar użytkownika
 
Posty: 7701
Od: Pon sie 23, 2004 15:32
Lokalizacja: Wilanow

Post » Śro maja 11, 2005 9:47

axela pisze:chamstwem nazywam poruszanie moich spraw prywatnych na forum, Berni bardzo dobrze wie jak sytuacja wygladala i wyglada, drazni mnie coraz bardziej atak na moja osobe, do tego stopnia, ze mam ochote wszystkim strzelic i sie obrazic... i co setny raz mam pisac to samo? chcialam kota zabrac w wakacje, mialam kilka na oku, rozmawialam o kazdym z tata, poniewaz on jasno stwierdzil, ze jemu kot nie bedzie przeszkadzal. mama mowila 'nie, masz sie teraz uczyc pogadamy na miejscu' znajac ja wiem, ze zawsze tak mowi, a potem sie zgadza. Potem rozmowa z Berni, pokazala mi kota mowiac, ze nie dozyje... co mialam zrobic? narada z TZ, info dla taty i przekazanie tego mamie (wkurzonej owszem, bo postawilam ja przed faktem dokonanym, a mama lubi sobie porzadzic, dodatkowo chyba dobilo ja, ze cala rodzina byla 'ZA' ale moja mama to nie jakis pacan, dla niej zwierze, to nie rzecz) i zdecydowalam, ze ja go zabiore, mowiac, ze biore na 99,99% powiedzialam o tym Rysce, rozkrecila sie akcja. Sorry, ze to mowie, ale fakty sa takie, ze kot naprawde by nie przezyl gdyby nie moja decyzja. Nie zdecydowalam sie na kota wczoraj, to juz wiele miesiecy. w tym wypadku sytuacja postawila mnie pod murem, albo ratuje, albo bede potem myslala, ze nie zrobilam nic dla ratowania... moze trudno wam zrozumiec, ze jestem teraz 2000 km od domu, za 10 dni, bede w Polsce, teraz mam koniec roku i naprawde z rodzicami przez te ostatnie dni bede miala kontakt tylko smsowy i netowy, tata namawia mame, ktora powoli przyjmuje do wiadomosci i juz. w przyszla niedziele juz na zywo do konca ja 'urobie'. tak powiedzialam o babci lub wujku, jako alternatywie, ktorej wiem, ze nie bede musiala uzyc, bo znam wlasna matke. cos jeszcze mam jeszcze wiecej wyciagac spraw prywatnych? jesli Chiaro i Berni jestem taka zla, to ja wam zaplace co mialam zaplacic, a wy mi juz dajcie swiety spokoj i robcie co chcecie, dobre intencje i szczere dobre intencje, zostaly zmieszane z blotem. gdyby nie chodzilo o kota, na ktorym bardzo mi zalezy pewnie bym tak wam powiedziala, bo w obecnej sytuacji tak sie czuje.
Jeszce jedno Chairo- 'sikacz', to byl tytul PM jaka wyslalam w ten sam dzien, dlatego, ze przykro mi bylo, ze musisz latac z nim z szmata, nie winilam kota, ale glupio mi bylo, ze masz tyle roboty, potem pisalam do ciebie odpisujac 're:kot-sikacz' wiec nie wiem skad twoje zdenerwowanie.

cieszylam sie, ze pomoge jakiemus kotu, ze w lecie bede pomagac w sprawie schroniska, ale zostalam nieslusznie posadzana, dlatego, ze ktos wyciaga kawalki moich wypowiedzi i dorabia ideologie.


Twoja sytuacja osobista nikogo tu nie interesuje, ale Burasek jest kotem forumowym i w stopniu w jakim wpływa na jego los jest sprawą wszystkich, którzy go ratowali. Niczego przed nimi nie mam prawa ukryć. Zorientuj się na czym polega naruszenie prywatności, a co do chamstwa to silę się na spokój, więc Ty też nie dramatyzuj.
Sto razy pisałaś do mnie lub Berni, na forum milaczałaś w tych kwestiach jak grób.
Racja, kot by nie przeżył, gdybyś podstępem nie wmanewrowała nas w jego ratowanie. Wiecznie żywa jezuicka zasada: "Cel uświęca środki" jest chyba TWoim credo. Pisanie, że ratowałaś Buraska jest daleko idącą przesadą. Pisałaś, wymyśliłaś mu imię i o ile wiem dołożyłaś się finansowo do akcji.
Mam nadzieję, że z kolei alternatywą dla wujka i babci nie było schronisko BB.
Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. I nie są one wartością usprawiedliwiającą lekkomyślność i brak odpowiedzialności.
Gdyby nie chodziło o kota ja bym nie traciła czasu na rozmowę z Tobą w ogóle.
Co do sikacza stanęłam jedynie w obronie honoru kota, który jest bardzo poprawny obecnie :wink:
Nie zostałaś osądzona, a jedynie delikatnie przyparta do muru w kwestiach podstawowych.
Ponawiam pytanie:

Czy Burasek ma u Ciebie zapewniony dobry dom, czy nie ?

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Śro maja 11, 2005 9:52

Beliowen pisze:Axelo, Chiaro - mysle, ze trzeba oddzielic kwestie pomocy kotu od emocji.
Morrigan-Burasek potrzebuje pilnie domu i to jest najwazniejsze.

Dodam jeszcze, ze dom u Axeli bedzie, moim zdaniem, dobrym domem.
Kot jest jednak wyczekiwany - i na pewno bedzie kochany.
A kot ze schroniska tego, wydaje mi sie, bardzo potrzebuje.


ja po rozmowach z axele wiem że ona bardzo tego kota wyczekuje, dopytuje sie o niego i bedzie kochany. tylko mi w głowie namieszały te jej wypowiedzi że jak coś to kot na kilka dni pójdzie do babci, wujka, że sprawa z mama nie do konca wyjaśniona ( i tu axelo musze powiedzieć że faktycznie na poczatku mówilaś mi że mama bedzie przeciw ale w momencie jak powiedziałaś żeby zabierac Burasa na 99,99% to wywynioskowałam że już wszystko załatwione i nie wiedzialam o całokształcie sytuacji ). emocje emocjami, ale najważneijsze dobro kota. on już dużo przeszedł i nie chce go anrazac na jakieś stresy niepotrzebne jak pobyt u babci, bo mama trzeba bedzie wtedy dopiero urabiać.

trzeba przyzanć że gdyby nie Axeli akcja to Buars niestety nadal byłby w schronisku. tylko ja troche nie rozumiem tego że angażuje sie kilka osob a sprawa kota w sumie nie do konca uzgodnionaz rodziną.
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10320
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Śro maja 11, 2005 9:54

nie mam ochoty na bycie obrazana bez powodu :?
pisalam do ciebie i berni bo wam ufalam i chcialam wiedziec jak sie miewa kot, nie rozumiem czemu nie moglas odpisac, ze nie bedziesz mi odpisywac, bo nie masz czasu i ochoty, za to radosnie z Berni dorobilyscie sobie opinii na moj temat.
mowienie, ze alternatywa dla babci/wujka byloby schronisko, pozostawie bez komentarza :?
lekkomyslnosc i brak odpowiedzialnosci powiadasz...
jak juz mowilam, ja wam zaplace ile chcecie, wy sobie robcie co chcecie, szkoda tylko, ze MOJ kot teraz tam jest, bo nie musialabym wiecej tu gadac i byc obrazana.

axela

 
Posty: 211
Od: Nie kwi 03, 2005 21:26
Lokalizacja: kuopio, fi.

Post » Śro maja 11, 2005 9:55

dziewczyny spokojnie....

mam wrazenie ,ze tak czy siak sie dogadacie. Chiaro nie denerwuj sie , wiem ,że martwiez sie o los buraska, ale ja nie wieżę ,ze nawet gdyby ta 00.01% miało zaważyć na losie kicia to wylądowałby z powrotem w schronisku. Myśłe ,ze Axela zadba by kota któremu pomogła uratować życie jużuź nie spotka zły los.
Prawdziwy dżentelmen to ktoś, kto kota zawsze nazwie kotem, choćby się o niego potknął i upadł
http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazk ... hichraszek - zapraszam do lektury

pstryga

Avatar użytkownika
 
Posty: 7701
Od: Pon sie 23, 2004 15:32
Lokalizacja: Wilanow

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510, Sillka i 37 gości