axela pisze:chamstwem nazywam poruszanie moich spraw prywatnych na forum, Berni bardzo dobrze wie jak sytuacja wygladala i wyglada, drazni mnie coraz bardziej atak na moja osobe, do tego stopnia, ze mam ochote wszystkim strzelic i sie obrazic... i co setny raz mam pisac to samo? chcialam kota zabrac w wakacje, mialam kilka na oku, rozmawialam o kazdym z tata, poniewaz on jasno stwierdzil, ze jemu kot nie bedzie przeszkadzal. mama mowila 'nie, masz sie teraz uczyc pogadamy na miejscu' znajac ja wiem, ze zawsze tak mowi, a potem sie zgadza. Potem rozmowa z Berni, pokazala mi kota mowiac, ze nie dozyje... co mialam zrobic? narada z TZ, info dla taty i przekazanie tego mamie (wkurzonej owszem, bo postawilam ja przed faktem dokonanym, a mama lubi sobie porzadzic, dodatkowo chyba dobilo ja, ze cala rodzina byla 'ZA' ale moja mama to nie jakis pacan, dla niej zwierze, to nie rzecz) i zdecydowalam, ze ja go zabiore, mowiac, ze biore na 99,99% powiedzialam o tym Rysce, rozkrecila sie akcja. Sorry, ze to mowie, ale fakty sa takie, ze kot naprawde by nie przezyl gdyby nie moja decyzja. Nie zdecydowalam sie na kota wczoraj, to juz wiele miesiecy. w tym wypadku sytuacja postawila mnie pod murem, albo ratuje, albo bede potem myslala, ze nie zrobilam nic dla ratowania... moze trudno wam zrozumiec, ze jestem teraz 2000 km od domu, za 10 dni, bede w Polsce, teraz mam koniec roku i naprawde z rodzicami przez te ostatnie dni bede miala kontakt tylko smsowy i netowy, tata namawia mame, ktora powoli przyjmuje do wiadomosci i juz. w przyszla niedziele juz na zywo do konca ja 'urobie'. tak powiedzialam o babci lub wujku, jako alternatywie, ktorej wiem, ze nie bede musiala uzyc, bo znam wlasna matke. cos jeszcze mam jeszcze wiecej wyciagac spraw prywatnych? jesli Chiaro i Berni jestem taka zla, to ja wam zaplace co mialam zaplacic, a wy mi juz dajcie swiety spokoj i robcie co chcecie, dobre intencje i szczere dobre intencje, zostaly zmieszane z blotem. gdyby nie chodzilo o kota, na ktorym bardzo mi zalezy pewnie bym tak wam powiedziala, bo w obecnej sytuacji tak sie czuje.
Jeszce jedno Chairo- 'sikacz', to byl tytul PM jaka wyslalam w ten sam dzien, dlatego, ze przykro mi bylo, ze musisz latac z nim z szmata, nie winilam kota, ale glupio mi bylo, ze masz tyle roboty, potem pisalam do ciebie odpisujac 're:kot-sikacz' wiec nie wiem skad twoje zdenerwowanie.
cieszylam sie, ze pomoge jakiemus kotu, ze w lecie bede pomagac w sprawie schroniska, ale zostalam nieslusznie posadzana, dlatego, ze ktos wyciaga kawalki moich wypowiedzi i dorabia ideologie.
Twoja sytuacja osobista nikogo tu nie interesuje, ale Burasek jest kotem forumowym i w stopniu w jakim wpływa na jego los jest sprawą wszystkich, którzy go ratowali. Niczego przed nimi nie mam prawa ukryć. Zorientuj się na czym polega naruszenie prywatności, a co do chamstwa to silę się na spokój, więc Ty też nie dramatyzuj.
Sto razy pisałaś do mnie lub Berni, na forum milaczałaś w tych kwestiach jak grób.
Racja, kot by nie przeżył, gdybyś podstępem nie wmanewrowała nas w jego ratowanie. Wiecznie żywa jezuicka zasada: "Cel uświęca środki" jest chyba TWoim credo. Pisanie, że ratowałaś Buraska jest daleko idącą przesadą. Pisałaś, wymyśliłaś mu imię i o ile wiem dołożyłaś się finansowo do akcji.
Mam nadzieję, że z kolei alternatywą dla wujka i babci nie było schronisko BB.
Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. I nie są one wartością usprawiedliwiającą lekkomyślność i brak odpowiedzialności.
Gdyby nie chodziło o kota ja bym nie traciła czasu na rozmowę z Tobą w ogóle.
Co do sikacza stanęłam jedynie w obronie honoru kota, który jest bardzo poprawny obecnie
Nie zostałaś osądzona, a jedynie delikatnie przyparta do muru w kwestiach podstawowych.
Ponawiam pytanie:
Czy Burasek ma u Ciebie zapewniony dobry dom, czy nie ?