Załamuje mnie to, że Malutka taka biedna - jak już trochę z czymś wychodzimy na prostą to od razu coś nowego. Czytałam trochę o mastocytomie u ludzi w wersji skórnej (różnimy się trochę od kotów, ale generalnie mechanizmy odpornościowe itd. działają bardzo podobnie) - dla zainteresowanych
link, gdzie jest co nieco o tym, co aktywuje mastocyty (wśród nich są NLPZ - a ewidentnie po narkozach isofluranem i podaniu później metacamu coś ruszało: rok temu wyskoczyło, a w tym roku urosło). Na stronie
tej jest wpis doktor Becker (wet i to z ogromną wiedzą) piszą, że zwierzaków, które miały takiego guza się nie szczepi - ciekawe, na ile szczepienie też się do tego przyczynia, że mastocyty szaleją (Malutka miała szczepienie rok temu i teraz... zresztą wiem jaki masakryczny NOP mieliśmy u córki niedawno).
Na razie daję Malutkiej probiotyk (wet kazała) i ultradiar ( żeby żołądek łagodzić z racji wyrzutów histamin przez mastocyty), a tak od siebie smaruję jej to olejem kokosowym z kurkumą (wg holistycznych wetów mocno zmniejsza stan zapalny, a mastocyty kochają stan zapalny). No nic - pozostaje czekać na wyniki z Warszawy... czasami ponoć zdarza się, że taka narośl zniknie jak się pojawiła - przydałby się taki mały cud, bo Malutka dość już wycierpiała w swoim życiu.
...