Napisałam posta i mi znikł
A ja w innym wątku naklepałam. To przeklepuję.
Wracam wczoraj wieczorem z karmienia. Jak mogę dzielę chodzenie w takie upały na 2x by nie zepsuło się jedzenie. Jeszcze uzupełniłam wodę ptakom. Zbieram jeszcze latające reklamówki, w które gołębie się zaplątują. Stoję jeszcze pod blokowym kranem by wodę w butelce uzupełnić co by w dalszej części schowaną michę wlać. Przyszedł nastolatek z psem. Właściwie młody facio. Grzywa na żel. W typie zawichrowanego lwa. Ubrany fantazyjnie. Spoden za kolano w kolorze różnym. Fikuśna bluza i adidaski dziwaczne znanej firmy. Piesio taki do kolanek, zwykły kundzio. Weszli na trawnik co obok altanki śmietnikowej jest. Kręcę się i obserwuję. Bo dzieciak zagapiony w komórkę niebezpiecznie zbliża się do płocia co osłania rosnące tujki. Wykopyrtnie- myślę. Tujki mają osłonić ściankę śmietnika. Bo to od chodnikowej, często uczęszczanej strony. Rachityczne drzewka podejmują próby rośnięcia. Płotek marny. I drzewka marne.
Idzie więc chłopina, o włąane nogi się potyka, niebezpiecznie zbliża do punktu "zero". Piesek drepcze za nim podejmując próby wyniuchania okolicy. Zadarta co i rusz nożyna opada, bo ten zmierza ku swojemu celowi. Uff, zatrzymał się tuż przy siatce. Oczu od ekraniku nie odrywa. Pies z godnością zadarł nogę i olał słupek co siatę przytrzymywał. Zrobił swoje i stoi patrząc wyczekująco na pana. Pan nic. Kręcę sie jeszcze ale oczy mi uciekają do nich. Śmieszny widok. Pies na stojącym spacerze. Kundelek znudzony zainteresował się więc okolicą najbliższą. Odkrył stosik kości tuż pod swym nosem. Stosik wyciepał ludzki pan dla głodnych pticorów i innego zwierza. Chapnął se futrzak jedną w pysiek i memle z zadowoleniem. Chrupot otrzeźwił chłopaka. Szarpnął psa, krok do przodu się odsunął i nawet podjął próbę wyciągniecia przysmakuz mordy pupila. Udaną. Nawet podwójnie udaną bo robił to ręcami w których jedna trzymała komórkę. Znów zatopił się człeczyna w internetowym świecie. A pies znów zainteresował się kośćmi. Szłam już do domu jak zauważyłam ostatnią akcję. Pies chapnął gnatka, chłopak chapnął go smyczą raz i drugi i zanim gębę swą otworzyłam, przywalił kopa. Nie wytrzymałam. Zaczęłam na niego krzyczeć. Dzieciak tłumaczy,że bije psa bo on brudy je. Ja tłumaczę, że sobie przylać musi skoro stoi przy śmietnisku zamiast z psem spacerować. Niech patrzy gdzie idzie i co robi a nie wyżywa się na psie za własną głupotę. Odszedł chwając komórkę do kieszeni.
Spacer psia jego mać!