OTW16- a bo to u nas jest jak jest ;)

U nas też padł :roll:

zaciskam

U nas też padał śnieg. Kciuki za całokształt (kota, weta, Was i gabinet) :ok:

**Adopcje: 12 >>**

Jesteśmy. Plan w całości nie został wykonany. Abiś nie chciał współpracować. Paszczę ma z dużym stanie zapalnym. Nadżery też są. Dostał steryd. Wrócił tak głodny, że micha była jego priorytetem. Mlaskał, buczał, ciumkał...był taki zadowolony z napełniania brzusia.
Dzięki za kciuki.

Kolejny wspomnień czar
Vanilka z jej kolegą pisze:
...Kociaki zdrowe z wielkimi apetytami wstają każdego dnia, prześcigają się w czułościach i miziankach Pozdrawiam Emilka z rodzinka ...

**Adopcje: 12 >>**

no gdzie zachwyty? No gdzie :placz:

Zimno. Przymrozek. Świat został zważony. Liście co dopiero odżyły i nabrały zielonych rumieńców są mocno zdewastowane. Kwiaty potraciły głwoy od mrozu. Szczególnie tulipany i bratki. Woda zamarznięta. W lesie dupki pie...ne znów byli. I znów poniszczyli. Dobrze,że posłania całe. Nie ruszyli ponownie. Ale kotów nie ma. Nie przyjdą w cieple posiedzieć ze strachu. Zimno i paskudnie.

Śliczna , zadowolona kocia :1luvu:

Już ma być cieplej :ok:

Asiu widziałaś , tu chyba fajny domek będzie: viewtopic.php?f=13&t=180049

**Adopcje: 12 >>**

I znowu wspomnienia.
U nas był Silverkiem.
Cudny, srebrny młodzik co powoli umierał mając "karmicieli" obok.

Pisze jego Duża
... U nas wszystko w porządku. Od listopada mieszkamy w Anglii, także Mortiz stał się teraz kotem brytyjskim

...

**Adopcje: 12 >>**

ametyst55 pisze:
Asiu widziałaś , tu chyba fajny domek będzie: viewtopic.php?f=13&t=180049

Dzięki. Już wpisałam się.

**Adopcje: 12 >>**

Dzisiejszy poranek przywrócił mi wiarę w ludzi. Znaczy się w gatunek mało znany a nazwany blondinką.

Wisi ogłoszenie w pracowej witrynie o wycieczce. Stojałam ci ja więc sobie i czytałam. Starałam się robić to ze zrozumieniem. Klub organizuje wycieczkę do Żyrardowa. Tak deczko mnie zatelepało w rozumku co tam w tym Żyrardowie jest ciekawego. Oprócz oczywiście naszego tymczasa co w DS-ie dupinę grzeje. No, ale nie podejrzewam ,że w tym celu ruszyłoby pół Otwocka w tym kierunku. Zamyślona odeszłam i ciągle skupiona na tym temacie wchodzę po schodach. A to ciężka praca to skupienie. Dogoniła mnie koleżanka. Blondynka. Farbowana ale ma właściwy kolr na czaszce.

Ona: Cześć
Ja: Cześć
Ona: co tak czytałaś ?
Ja: o wycieczce do Żyrardowa
Ona: A co tam jest?
Ja: A nie wiem
Ona: Dziwna ta wycieczka. Choć tam jest obok Żyradowa Wola.
Ja:

Ona: no wiesz, Chopin, dworek, park...
Ja:

no i fajnie :mrgreen:

Chopin...Żyrardowa Wola... Wziął i się w grobie obrócił :ryk:

coś Ty Aśćka taka czepliwa
:ryk:

tyle dobrych chęci rzadko się zdarza
:mrgreen:

no dobra
prawie spadłam pod biurko

No Żyrardów (nie mylić z Żyrardową Wolą :mrgreen:

) jest unikatowy, na skalę kraju.
Ze względu na Osadę Fabryczną z XIX wieku. Tam zabytek na zabytku. Od 2012 roku ma status Pomnika Historii.
Z tego, co można przeczytać, to mnóstwo budynków zostało w ostatnich latach odnowionych.
Zresztą Twój własny tymczas po takim zabytkowym budynku gania. Oczywiście zapomniałam, co to za budynek. Stara przędzalnia? Może mnie mamago poprawi.

**Adopcje: 12 >>**

Chopin zaćmił fotki Siverka :roll:

mimbla64 pisze:No Żyrardów (nie mylić z Żyrardową Wolą ) jest unikatowy, na skalę kraju.
Ze względu na Osadę Fabryczną z XIX wieku. Tam zabytek na zabytku. Od 2012 roku ma status Pomnika Historii.
Z tego, co można przeczytać, to mnóstwo budynków zostało w ostatnich latach odnowionych.
Zresztą Twój własny tymczas po takim zabytkowym budynku gania. Oczywiście zapomniałam, co to za budynek. Stara przędzalnia? Może mnie mamago poprawi.

Mnie tylko tymczas w głowie tkwi jako atrakcja lokalna :oops:

Dzięki Małgosiu za oświecenie. :201494

Ja mało zaznajomiona jestem. :placz:

Teraz ON! Szczupły inaczej. :smokin:

Wulkan.
Wulkanek.
WulkaniskoWielkieBrzuszysko :kotek:

I jeszcze refleksja na temat ogonów.
Ogon ogonowi nie jest równy :wink:

**Adopcje: 12 >>**

Dziś wcześniej się obudziłam. Nie wiem skąd te dranie wiedzą ,że nie śpię. Ale wiedzą. Obudziło mnie narastające dudnienie w domu. Godzina 4,30 a tutaj koty uwagi sobie zaczynają wymieniać. Słucham. Nie, chyba mnie się śni . Nie, nie śni mi się. Coś słychać. Akuratna pora by sąsiadów pobudzić. Podniosłam tyłek poleciałam truchtem do pokoiku. Tam z reguły zaczynają się konflikty. Nic. Zero kota. Tylko Angel na szafie siedzi. Na mój widok przewrócił zalotnie oczyskami i zamrauczał. Wiadomo, żreć mu się chce. Ale to jeszcze nie czas.
Wracam. Fartek wybiega w popłochu z kuchni. Wulkan nastroszony tam siedzi. A więc jednak coś się zadzaiło tylko nie tam gdzie zwykle. Dobra. Zbeształam gówniarzy i wróciłam pod kołderkę. Ale sen poszedł się rypać. Wycieczki za to się zaczęły. Na dywaniku tłoczno się zrobiło. Za drzwiami zamkniętymi dla "wybrańców" też się głośnawo jest. Co i raz jakiś futrzak wskakiwał by w oczy me zerknąć swymi, zamglonymi przez głód. Wstałam. Dwie puszki otwarte z syknięciem. Mlaskanie w całym domu się rozległo. Jeszcze więzienia nakarmić, jeszcze kuwety, jeszcze dzikunowe żarło, jeszcze umycie głowy i suszenie, zamiecenie żwiru, wciągnięcie na się ciuchów, bucików, tuszu i biegusiem z domu wypadłam. Złapałam jeszcze bułkę w sklepie, zamówiłam nery na jutro... Dziki obsłużyć jeszcze trzeba. Lecę, lecę... Las, tradycyjnie, rozpirzony. Szylka sklepowa czeka. Z dala ją widać. Kotłownia takoż się obudziła i przez płot zerka. Po drodzie jeszcze jedno stanowisko mi doszło. I w tym moim pędzie na łeb tapirowany, na szyję bolącą, słyszę ciumcianie i ćwierkanie. Dźwięczne i radosne. Zwalniam. Nasłuchuję. Ćwierka coś i coś. Stoję i rozglądam się. Oczy bławatne ku niebu zadzieram. Są. Dwie młodziusie wiwiorki bawią się na sośnie. Czynią rejwachu od cholery. Radośnie strzepują korę zdartą pazurkami. Wyczyniają skoki akrobackie. Lecą głową w dół. Pędzą tak ,że im ogony powiewają. Skoki z konaru na konar to nie problem. Dzieci. Wszystkie dzieci są takie same. W tem jedna staje. Dziwnie się marszczy jej futerko. Faluje też dziwnie. Się zaniepokoiłam. Koleżanka wiewióra spokojnie czeka. A ten falujący zaczął dziwne odgłosy wydawać. Skupił się , jęknął, zatrzepał ogonem i.... siuśnął sobie z wysoka. Zaklekotał wesoło i pognał dalej z towarzyszem. Głową w dół, w górę, z wrzaskiem japek i darciem kory. Dzieci. Wszystkie dzieci są takie same.

Asiu uwielbiam Twoje opisy - dzięki Tobie mam miły początek dnia.... a właśnie wczoraj wieczorem podczas psiego spaceru zastanawiałam się czy w naszym parku już mogą być małe wiewióreczki :1luvu:

OTW16- a bo to u nas jest jak jest ;)

Kto przegląda forum