No i mamy długi weekend

W naszym przypadku, po wzięciu urlopu wyszedł z tego długi tydzień

No więc zapakowaliśmy gnomy w transporter i pognaliśmy do rodziców. Po przyjeździe na miejsce stwierdziłam, ze po ostatniej wizycie rodzice czegoś się nauczyli o moich kotach

Tym razem wszystkie wazoniki były odrazu pochowane, świeżo zasadzone szczepki kwiatów poprzykrywane, tak aby mały nie mógł ich wydrzeć z doniczki tak jak ostatnio, tylko paprotka, nie została przycięta, co naprawiono, po pierwszym ataku
Mama na powitanie zrobiła nam pysznego placka. Małemu też smakował

Dorwał się do niego jak wyszliśmy na chwilę z pokoju. Na talerzu zostały trzy kawałki. Dwa były wygryzione do połowy a z trzeciego zlizana polewa

Na drugi dzień swoimi zdolnościami popisała się z koleii Zuza. Łaziła po telewizorze tam i z powrotem dotąd aż zwaliła pilota. Zwaliła go na tyle skutecznie, że rozleciał się na wszystkie możliwe części

Mama otworzyła usta w niemym krzyku a Tata bez zająknięcia wstał, poszedł do szafki, wyjął klej i podał mojemu TZtowi

TZt siedział przez następne pół dnia i składał puzzle

Przed wczoraj natomiast koty odstawiły swój popisowy numer.... Mama wyciągnęła z zamrażalnika nogi z kurczaka, coby się na obiad rozmroziły. Wyciągnęła, wyjęła z worka, położyła na talerzu i zostawiła na blacie. Po chwili usłyszałam wrzask dobiegający z kuchni. Zerwałam się na równe nogi, pędzę w stronę kuchni, patrzę a z kuchni wylatuje ze mały ze szsczotą na ogonie dzierżąc w paszczy nogę z kuraka a za nim drze Zuza zabezpieczając tyły. Mama wyglądała mniej więcej tak

Przejełam małego w przedpokoju, wyrwałam mu (nie bez walki) noge z paszczy i oddałam rodzicelce. Przy okazji pouczyłam Mamę jak należy rozmrażać mięso
O! I tak sobie spędzamy czas milutko, spokojnie i bezstresowo....
Właśnie teraz Mama wygraża małemu, ze jak będzie jej chodził po mokrej podłodzę to go udusi
