justyna_ebe pisze:Dziękuję dziewczyny za pomoc.
Maniek odszedł... nie wybudzaliśmy go już z narkozy do badania tomograficznego. Tomograf potwierdził ostatecznie diagnozę: chłoniak z przerzutami.
Zastanawia mnie tylko dlaczego tyle wcześniejszych badań nie wskazywało na chłoniaka...
Bardzo mi przykro że taki jest finał tej sprawy

Być może dlatego wcześniejsze badania chłoniaka nie wykazywały (to diagnoza potwierdzona histopatologicznie?) bo go nie było.
Nie wydaje mi się możliwe by chłoniak przez tyle czasu nie zabił kota (kot miał objawy półtora roku, a więc choroba musiałaby trwać pewnie jeszcze dłużej), przebieg choroby też nie jest dla niego charakterystyczny. Jeśli miałabym gdybać - to myślę że kocurek miał gdzieś guza aktywnego hormonalnie, mógł być malutki, wolno rosnący, niezbyt złośliwy. Siedział sobie, produkował hormony i mieszał, ale nie stwarzał zagrożenia dla życia. Aż zezłośliwiał mocniej albo się w coś przekształcił i rozsiał

Lub kocurek ma pecha szczególnego i z jakiegoś powodu doszło do rozwoju chłoniaka teraz i są to dwie niezależne sprawy, być może powiązane jakoś (skłonność do nowotworzenia - czynniki genetyczne, środowiskowe, zakaźne (? - kocurek nie był zarażony FIV lub FeLV?) stres spowodowany zaburzeniami hormonalnymi, wpływ leczenia etc).
Tak czy owak - finał jest bardzo smutny
