W Stalowej Woli działa kocia fundacja, mają nawet status OPP

, ale za bardzo pomocy od nich nie można oczekiwać.Dorosłymi kotami nie interesują się, bo trudno o domki dla nich, więc ewentualnie biorą kociaki.Na łapanki nie mają czasu.Jednej pani z działek zaproponowali złapanie kotki, zaszczepienie jej, wypuszczenie, a potem po dwóch tygodniach złapanie znowu i zawiezienie na sterylkę.Pokryją jej koszt.Takimi radami to można ..., szkoda gadać.Zwrócono się do mnie o pomoc w łapaniu bezdomnych, podkarmianych regularnie kotów.Mają domki, trzy zostały już złapane, ale zostały dwie oporne kotki.Pożyczyłam klatkę-łapkę, poinstruowałam jak używać i czekam na wieści.Obiecałam pomóc, jeśli się nie uda.W innym miejscu zostało kilka kotów po zmarłej pani.Mieszkają w stodole, też są podkarmiane.I znowu fundacja odmówiła pomocy w łapankach, ale to znajoma p.Agnieszki ( o której pisałam, opiekunki rudego psa) karmi te koty i mają obie coś działać.Piszę o tym, żeby pokazać jak jest w moim mieście.Teoretycznie jest nieźle, są pieniądze z UM ( dostają je fundacje), ale tak naprawdę to trzeba liczyć na siebie.Dobrze, że są ludzie, którzy coś starają się robić, sterylizować na własny koszt, ale większość odpuszcza.Talonów nie ma i nie będzie.