Aga wczoraj wypucowała naszą łazienkę na błysk

- sprzatając przy okazji kupę i siki Irenki, którą ja bezwiednie zamknęłam tam w piatek wieczorem - a nikt z nas w sobotę przy tych wszystkich dostawach i odwiedzinach, jakie były - nie zauważył irenkowego "urobku"

Aga ogarnęła też trochę składzik

Nadal mamy tam sajgon, ale dzięki Adze jest trochę mniejszy

Wczoraj niestety Anielka nam napędziła gigantycznego stracha - nie mogła się załatwić

Pupa cała napuchła, a ona sama nie chciała jeść, siedziała skulona i osowiała - więc mieliśmy dzień "czerwonej linii telefonicznej " W końcu - kiedy okazało się, że nospa i lactulosa nie zadziałały - po kolejnej konsultacji z Anią - podjechałam i razem z Olą

wycisnęłyśmy tę nieszczęsną Anielkę uwalniając ją od niechcianych, a zalegających produktów przemiany materii - i dziś już jest duuuużo lepiej
Anielka byłą dziś na kontroli w lecznicy. Ma odstawione wszystkie leki - ma jedynie dostawać przez najbliższe 3-4 dni 2 cm parafiny do pyszczka, a do mokrego - probiotyk. Sucha karma można wymieszać fibre i intestinal, mokra - sensitivity control. Wzystkie karmy na jej klatce
Dzisiaj też na kontrolne badania krwi pojechał Gaj - wyniki jutro po południu
Na testy felcv/fiv pojechał Marcel - testy ujemne, obcięte miał też przy okazj pazurki - bardzo był grzeczny
Hania tez pojechała do pani doktor. Została wzięta krew na badania, Hania została też zaszczepiona, bo już rok minął, odkąd u nas czeka na dom

Jeden ząbek jej się ruszał i właściwie ... wypadł - tzn - został pani dr w rękach... Hania więc z lecznicy wróciła ciut lżejsza

Dzięki wielkie Izie

, że podjęła się wyczesania tej naszej tłuściutkiej Gwiazdeczki. Hania nie protestowała.
Relacje z dziś na pewno Iza napisze, bo ja to byłam tylko przez chwilkę
