Inko, nie jest dobrze, ale mam zajecie wiec nie moge caly czas o tym myslec
Bardzo brakuje mi jej na przyklad wieczorami, bo przychodzila do mnie na mizianie, tak slodko gruchala i zawsze mnie popedzala jak za wolno przykrywalam sie koldra - chciala jak najszybciej ulozyc sie na moim brzuchu.
Ona jest dowodem na to, ze z dzikiego, troche agresywnego i narwanego kotka, moze wyrosnac najkochansze stworzenie z charakterkiem.
Kochala nas i my bardzo kochalismy ja.
Koty chyba za bardzo za nia nie tesknia

No moze tylko Toto, ktory byl z nia najblizej.
Maya sie zmienila, juz podczas choroby Pupsi. Stala sie bardziej otwarta i odwazniejsza, pieszczotliwa. Moze uda sie ja bardziej oswoic.
Zaden kot nie zastapi nam Pupsi. Ona byla dla mnie najwazniejsza, pierwsza, ukochana.
Innych kotow juz i tak nigdy nie bedzie.