Moja kicia urodziła się w ogrodzie i tam brykała do woli przez 3 miesiące swego życia. Jak wzięliśmy ją do domu musiała się przestawić na domowego

Zawsze kombinuje jak i którędy się z tego domu wydostać, choć z czasem z coraz mniejszym uporem
Zaczęliśmy teraz, po komplecie szczepień, uskuteczniać spacerszelkowy, ale wsumie to się zastanawiam, czy więcej problemów to nie przyniesie niż pożytku

Była na spacerze 4 razy. Raz niecałe 10 min. bo bała się na osiedlu. Potem za miastem i tu jej się wyraźnie podobało, ale już miała wgryzione 2 kleszcze

No i mowy nie było o smakołykach, piciu, czy siusianiu na polu, wszystko z pośpiechem wykonała po powrocie do domu tak, jakby na polu jej tego nie wolno było robić, i to conajmniej przez tydzień

Poza tym jak zasmakuje, to może znowu OSTRO szukać drogi wydostania się z domu samodzielnego
No zobaczymy.
A Wam życzę sukcesu, bo to przecież dla dobra kotowatych
