Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Jadzi nie ma...

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Sob lut 04, 2017 20:11 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Misi nie ma...

Za każdym razem gdy wchodzę na wątek hucianych, mam nadzieję, że przeczytam: Misia się znalazła...

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2429
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lut 05, 2017 6:52 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Misi nie ma...

Zawsze najpierw jadę do Sowy, ale wypatruję, czy na drzewie, dachu banku nie ma czarnego kota.Bo tam często Misia na mnie czekała.Bardzo to przygnębiające.I dlaczego Jadzia jest taka przestraszona?
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56125
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Nie lut 05, 2017 7:04 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Misi nie ma...

Żeby nie było tak minorowo to zdjęcia Bartusia w domku
Obrazek Obrazek Obrazek
Mam i takie z dziećmi, ale z oczywistych względów nie wklejam.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56125
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Nie lut 05, 2017 8:46 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Misi nie ma...

Ewa, nie trać nadziei. Moje dziki czasem całe tygodnie nie pokazują się. A potem czekają na widoku jak gdyby nic się zie zadziało. Ja wiem jak się martwisz. Ale żarcie jest, czeka więc po co koty mają się spieszyć skoro katering na czas dostarczony?
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56006
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Nie lut 05, 2017 9:16 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Misi nie ma...

Do Misi to niepodobne.Bartuś tak znikał, ale to było jeszcze przed kastracją.Misi nie było najwyżej jeden dzień, nigdy tak długo, a znam ją przecież tyle lat.Jeżdżę codziennie i wiem, że nadziej umiera ostatnia.
Ponad dwa lata temu pisałam o horrorze psa z Jamnicy.Dziewczyna z dogo przeczytała o tym i wszczęła alarm.Pies został odebrany interwencyjnie, dwa lata spędził w hoteliku, który wspólnymi siłami dogomaniacy opłacali.W dodatku pojawiła się u niego choroba nowotworowa.Koszty leczenia były ogromne.Duży, niemłody już pies, poważnie chory, właściwie bez szans na adopcję.No to pozwolę sobie wkleić informację z dogo.Pies wabi się Ergo.Na łańcuchu spędził 8 lat(?), nie miał budy, tylko parę desek przykrytych folią.O tym, że potrzebuje wody i jedzenia jego opiekunka nie pamiętała.
Cyt:
a wieści o Ergo takie (z wczoraj):
Erguś bardzo szybko się wszystkiego uczy, lubi się uczyć, jest pojętny i ogromnie zainteresowany WSZYSTKIM :). Swojej Pańci asystuje przy wszelich zajęciach i czynnościach, na początku nawet przy braniu prysznica :) teraz łaskawie czeka w pokoju, jak jego Pańcia jest w łazience. Gapi się jak się odkurza (wcale się nie boi odkurzacza), wymienianie worka w odkurzaczu jest super interesujące :). Już nie gryzie nerwowo koców :) dostaje specjalne przysmaki do gryzienia, jak zje 1/3 takiego wielkiego psiego przysmaku, to spokojnie daje sobie odebrać :)
Nadal śpi na kanapie, która w nocy staje się łóżkiem. Gdy Pani zaczyna ścielić, to stara się jej w tym przeszkodzić, jakby obawiał się, że z powrotem na kanapę nie będzie mógł wejść. :) Spi z Panią mocno przez cala noc tym w łóżku, rozwalony i zadowolony.
Nauczył się si robić nie zaraz pod blokiem tylko na bardziej oddalonym trawniku. :) Ani razu nie nabrudził w domu.
Ludzi kocha i co czasem jest kłopotliwe wita nadal WSZYSTKICH przechodniów, podchodząc i merdając. Większość ludzi wcale się go nie boi i głaszcze :). Piłki wszystkie zgryzł, więc Pani bawi się z nim taką ósemką ze sznura. Na wybiegu bardzo ładnie się bawi tym, ale tez w zabawie za rękawy łapie i zaczepia swoją Pańcię. :)
Odnośnie zdrowia: Pani była u weta swojego po receptę na te uspakajacze, bo to się skończyło, ale rozważa odstawienie tego, bo Ergo bardzo normalny jest :) W ogóle łapy nie rozlizuje, sił ma sporo, na kanapę na poczatku się wdrapywał trochę, a teraz jednym susem wskakuje. Niepokojących objawów nie ma. Natomiast Pani wybiera się z nim niedługo do chirurga-specjalisty na diagnostykę kręgosłupa, stawów, by ten lekarz zdecydował, czy te leki, które bierze na kręgosłup ma brac, czy może coś zmienić itd.
Pojadą do tej samej kliniki, w której Ergo już w Krakowie był z Murkiem.
Pani mówi, ze kłopotów z Erusiem nie ma zadnych i jest nim zachwycone. Jej wet powiedział ostatnio, że bardzo lubił jej poprzedniego psa, ale Erguś ma złoty charakter. Bo Ergo na wizytach trochę się stresuje, ale i liże doktora, merda itd.
No naprawdę ma bajkowy dom :)
ps. a i lubi wszystkie psy! na wybiegu nikogo nie podgryza !

edit: Ergo mieszka w bloku na 10-tym piętrze i jeździ windą :D
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56125
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Nie lut 05, 2017 9:45 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Misi nie ma...

Ewa, przeszukaj dziury i zakamarki w najbliższej okolicy. Może ona gdzieś wciśnięta jest. Zachorowałą czy miałą jakiś wypadek i nie ma sił wyjść. Drogę najbliżej miejsca przejdź i ją nawołuj. Może się odezwie.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56006
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Nie lut 05, 2017 9:53 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Misi nie ma...

Ona jest na terenie huty, trzeba mieć przepustkę, aby tam wejść.Nie wiem, gdzie śpi.Koty przychodzą na jedzenie zza bramy.Mogę tylko dzwonić dzwonkiem, kiciać i czekać, co też robię.Przyjeżdżam tam o tej samej mniej więcej porze.Podblokowego kota namierzę, hucianego nie mam szans.
One przychodzą zza tej siatki.
Obrazek
Po lewej stronie są bramki dla ludzi i duża brama dla samochodów.Po 1 marca ma to wszystko być rozgrodzone.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56125
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Nie lut 05, 2017 9:56 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Misi nie ma...

Ale przejdź kawałek do huty na piechtę. Może gdzieś po drodze jednak jest.
Ewa, doskonale wiem jak wygląda rzeczywistość karmiciela. Wiem jak strasznie się martwisz. Trzymam kciuki by się tylko gdzieś zawieruszyła. Może w jakiejś hali siedzi zamknieta?
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56006
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Nie lut 05, 2017 11:08 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Misi nie ma...

Apropos szczęśliwie toczącej się historii Ergo: mam nadzieję, że kiedyś wreszcie w Polsce skończy się to straszne średniowiecze i przejdzie ustawa o zakazie trzymania psów na łańcuchach. Oby. Oby nareszcie!!!!
Za Misię nieustająco trzymam kciuki. I chciałabym żeby pod hutą nie było wolnożyjących kotów, żeby były w domach :)
Marzenia.

Zilvana

 
Posty: 371
Od: Nie sty 20, 2013 17:33
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Nie lut 05, 2017 11:15 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Misi nie ma...

ewar pisze: Obrazek

Ale Bartuś teraz ma pućki! :lol:
Tak się cieszę z tego, że ma domek, mam jeszcze przed oczami obraz, jak biegł za nami, jak odchodziłyśmy spod huty...
Ja też tu ciągle zaglądam z nadzieją na wiadomość, że Misia się odnalazła... :(
Obrazek
"One cat just leads to another." - Ernest Hemingway

pirulasińska

Avatar użytkownika
 
Posty: 429
Od: Pon mar 19, 2012 15:08

Post » Nie lut 05, 2017 11:47 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Misi nie ma...

ASK@, nie znasz tej okolicy.Wszystko ogrodzone, a ona rezyduje na terenie huty.Po drodze nie ma żadnych zakamarków.
Reniu, a Bartuś taki czyściutki, biel futerka aż bije po oczach :lol:
Zilvana, kolejnemu psu, tym razem stalowowlskiemu grozi uśpienie, ale już jest akcja na dogo.Ja tego nie wytrzymuję.
Kolejna smutna wiadomość.P.Mieczysława, znana wielu forumowiczom z moich postów nie żyje.Zmarła wczoraj rano :( Zdążyła pochować wszystkie swoje koty i odeszła.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56125
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Nie lut 05, 2017 14:23 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Misi nie ma...

Wyjeżdżałam pod hutę w deszczu, w taką jesienną pogodę.Wracałam w zamieci śnieżnej :wink:
Trochę padało, bałam się, że koty nie przyjdą.Już odjeżdżałam, kiedy Sowa przybiegła.Miałam gotowanego kurczaka podlanego odrobiną rosołu.Zwykle koty wolą surowe mięso, a dzisiaj niespodzianka.Sowa i Jadzia jadły gotowane mięso, aż im się uszy trzęsły.Bo Jadzia była, ale nie chciała wyjść zza siatki.Mokła w deszczu, a pod pojemnikiem byłoby sucho, ciepło.Cóż, jest mocno wystraszona, za siatką czuje się bezpieczniej.
Kotki w śmietniku nie było.Oby tylko nie urodziła w tzw.międzyczasie.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56125
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Nie lut 05, 2017 15:04 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Misi nie ma...

Bardzo mi przykro z powodu p. Mieczysławy [*] R.I.P.

Dobrze, że przyszły Jadzia i Sowa :201461

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2429
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lut 05, 2017 15:15 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Misi nie ma...

P.Mieczysławo [*] spotka się Pani wreszcie ze swoimi kotkami...

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Nie lut 05, 2017 17:03 Re: Huciane kotycz.IV.Bartuś w swoim domku.Misi nie ma...

P.Mieczysława walczyła bardzo o życie, starała się jednak zamknąć wiele spraw.Dużo wcześniej prosiła mnie o to, aby jej kotki nie stały się bezdomne.Obiecałam jej to, ale one wszystkie odeszły przed nią.P.Mieczysława zdążyła spłacić kredyt, który wzięła na swój grób na cmentarzu.Cieszyła się, że taki ładny.Mówiła mi też, że mnie to sobie wymodliła, chodziło o huciane koty.Okropne to wszystko.Nie miała tutaj nikogo, pomagałam jej trochę, chociaż nie była łatwą osobą we współżyciu.Była bardzo wierząca, mówiła, że bardzo by się odnalazła w zakonie kontemplacyjnym, ale tam nie przyjmują chorych osób.Wiele lat temu zachorowała, wydawało się, że pokonała nowotwór, ale odnowił się.Brała kilka chemii, ale już nie pomogły.Myślę, że miała przerzuty do mózgu, opiekunka z MOPS-u znalazła ją nieprzytomną, w szpitalu zmarła.Jakoś to do mnie nie dociera.Nie powiedziałam jej o Misi, o Bohunie, nie chciałam jej dokładać zgryzot.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56125
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google Adsense [Bot] i 14 gości