Pusia u mnie w kuchni.Przyjechała w moim transporterku, bo własnego nie miała z książeczką zdrowia.W niej data urodzenia ( 2003) rok i jedno odrobaczenie w tym samym roku.Podobno odwiedzała moich wetów, mają więc wszystko ( mam nadzieję) w komputerze.
Kotka musiała opuścić dom, bo podobno narzeczona ma alergię i w dodatku jest w ciąży.Miałam dla Pusi propozycje domków w Białymstoku i Katowicach.To strasznie daleko, nie umiałabym zorganizować transportu.Piszę chaotycznie, bo trochę jestem zdenerwowana.Tak zaniedbanego kota jeszcze nie widziałam.Ona jest cała w dredach.Muszę ją zanieść do lecznicy i zrobić z tym porządek.W ogóle trzeba zrobić jej jakiś przegląd.Pusia siedziała chwilę pod stołem, ale teraz zwiedza kuchnię, zjadła trochę surowego Purizonu, zajrzała do kuwety, powąchała ją i tyle na razie.Próbowałam głaskać, pozwoliła na to, ale za chwilę już warczała.Zostawię ją w spokoju na razie.Koty zaglądają przez kratkę w drzwiach, zaciekawione bardzo.Pusia może odczuwać ból z powodu tych dredów.Takie zdjęcia na razie zrobiłam
