
Szukałam go po śladach na śniegu wówczas (w te minus osiemnaście) ,nie znalazłam. Umierałam ze strachu.Byłam zła,że Sąsiadka nie zgarnęła go z ulicy,ale padło jak zwykle życzeniowe: "pewnie wrócił do swojego domku". Cholera,nigdy tak się nie powinno myśleć.Lepiej założyć ,że należy wezwać SM,bo "pewnie zamarznie".
Ten rudasek miał wyjątkowe szczęście.Żyje.