Miałam dalszy ciag kłopotów z Dagusią. Po tym jak ostatni raz udało mi sie ja sciagnac po schodach na dól przez dwa dni pozostawała na materacu na dole domu.
Niestety nudzi jej się tam samej bo i Fryderyk do mnie wchodzi ,Piszczała i w końcu weszła znowu w środku nocy,
I od nowa zaczęło się zapieranie i niemożnośc sprowadzenia jej na dół.Boi sie ,trzęsie i nie schodzi
W końcu dzisiaj udało mi się ściagnac ja trzymajac za nadgarstki do schodów a potem jakoś pomału parskajac jak koń zeszła na parter.
Nic nie pomagało.Ani przegłodzenie i położenie na schodach smacznego kąska ,ani prożby ,ani grożby,
Tak jak pisałam,schody sa strome i bałam sie ,z e zrobi sobie krzywdę schodząc.
Pies przy schodzeniu musi wspólpracowac bo inaczej cała masa spada bezwładnie na dól.To nie żarty,
Znalazłam sposób na zabezpieczenie schodów.
Miałam w komórce rzeżbione wezgłowie od drewnianego łózka. Przykręciłam zawiasy do ściany i zrobiłam bramkę.
Koty przechodzą pod spodem a psy nie przejdą,Przyznaje uczciwie ,ze komplikuje ,mi to zycie ale musze sie przyzwyczaić .
Dzisiaj bardzo sympatyczny pan przywiózł mi drewno.
Musiałam ponownie kupic bo brzoza dosyc szybko wychodzi,Bardziej wydajna byłaby dębina ale i cena za nia najwyższa.
Do poprzedniego dostawcy się zraziłam bo w pewnym momencie przywiózł mi mokre drewno. Na wiosnę kupiłam za ostatnie pieniadze drewno, a nie mogłam nim palić bo było mokre i się dymiło. Drewno wykorzystałam jesienią jak przeschło ale w chwili zakupu wydałam kasę, a nie mogłam zużytkować opału.
Miałam dzisiaj sporo układania Jutro skończę.Na noc przed opadami śniegu nakryłam drewno folią.
Dokonałam wielkiego czynu-mianowicie zrobiłam sobie porzadek w narzędziach.
Jeszcze latem zgromadziłam wszelkie młotki,gwożdzie śruby,klucze itd, w jednym miejscu wszafie na tarasie
Do przechowywania wykorzystałam pomyte spore puszki po psiej karmie.
Poukładałam je w plastikowych skrzynkach po owocach i z góry widac od razu biorac skrzynke co jest w środku każdej zn ich .
Mam trzy poziomy skrzynek z drobiazgami i dwie skrzynki narzedziowe.Przy okazji już wiem co nalezy dokupić z najczęsciej używanych rzeczy,
Koty zdrowe i najchetniej wybiegaja na spacer rano ,wygrzane i najedzone lecz po chwili wracaja po zetknieciu z zimna rzeczywistością.
Głównie w nocy miski pustoszeja i rano czeka tłum chetnych na śniadanko.
Dobrze ,z e mam duże łózko bo rano budze się z pięcioma kotami Tusią ,Amelką ,Siemkiem i Pingwinem i Rudym oraz Fryderykiem który z radości ,ze sie obudziłam przychodzi mnie wycałować i zajmuje druga połówe łózka.Na szczęscie materac ma 2m / 2,20 i bez przeszkód się mieścimy.
Gorzej kiedy np mam gości i odstepuje swoja sypialnie. Wtedy cała gromadka przenosi sie do mnie a drugie łóżko jest malutkie i wszyscy niezadowoleni bo każdy chce byc blisko mnie a ja nie mam sie jak ruszyć

Mysz zkuchni została złapana przez Tusię. Wiem gdzie się ulokowała bo natychmiast czuć w tym miejscu charakterystyczny zapach.
Wczoraj Tusia wyskoczyła znapuszonym ogonem trzymajac wpyszczku mysz.Uciekła przede mną bym jej nie odebrała zdobyczy
Na czas zimy zamknieta klapka ale koty znakomicie korzystają z ustawionej w wiatrołapie kuwety.Nawet Jaśmin sie nie wyłamuje co mu sie zdarzało.
W moim karmniku ruch . Codziennie wsypuje spore porcje czarnego słonecznika do dwóch karmników. Przylatuje masa sikorek,dzięcioł,sójki,grubodzioby,wróble,
Czasem drzewo za oknem wyglada jak choinka przyozdobiona sikoreczkami zamiast bombek tyle ich nadlatuje.
To jest piekne ,ze mi ufaja i ciesze sie ,z e moge zapewnić im ptasią stołówkę.
Bardzo mi było przykro,z e je zawiodłam kiedy w grudniu skończyło mi sie ziarno i kasa i nie miałam im co wsypać. Nadlatywały z furgotem pukajac w okno.
Wszystko jest dobrze,jak sie nie szarpie.Po dzisiejszym układaniu drewna połamało mnie i musiałam się połóżyć.
Kregosłup,kolana i biodra-to co zepsute daja się we znaki.
Z niecierpliwością czekam na ekspertyzę naprawy reklamacyjnej mojego telefonu bo ten który kupiłam jest po prostu straszny,
Gubi zasięg,brak zasięgu w domu,przerywa ...Sam włącza nagrywanie,fotografowanie-no ale jest i tak musi byc dopóki tamten się nie naprawi.
Martwie sie tylko co powiedza w naprawie i czy uznaja reklamacje.
Zrbiłam nowy makaronowy wianek.Jest dosyc ładny ale musze poeksperymentowac zmalowaniem,sprayowanie jest dobre ale pochłania bardzo dużo farby.
Musze pomyslec o innych metodach kolorowania-tańszych lepiej kryjacych